Nie mam konta na FB i nie prowadzę żadnej sprzedaży.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wycieczki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wycieczki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 3 września 2022

Lublana stolica Słowenii

 

Słowenia to kraj o wielkości województwa podlaskiego, a jego stolica wielkością przypomina Białystok. Jest to miasto, które pomimo nowoczesnego charakteru zachowało urok, ma  swoją sielską atmosferę i otwartość. Historyczne stare miasto rozłożyło się  po obu brzegach rzeki  Ljubljanica u podnóża wzgórza zamkowego. Centralnym miejscem miasta jest plac  z pomnikiem słoweńskiego poety France Prešerena i kościołem Franciszkanów.
Dzięki ciekawemu zabiegowi słoweński architekt Jože Plečnik połączył dwa brzegi rzeki Lublanicy aż trzema mostami ozdobionymi tralkami. To miejsce tętni życiem o każdej porze.

wtorek, 26 lipca 2022

Tamara Łempicka w Lublinie...

 


"  Życie jest jak podróż. Spakuj tylko to, co najbardziej potrzebne, 

bo musisz zostawić miejsce na to, co zbierzesz po drodze."

                                                              Tamara de Lempicka

Chwała ludziom, którzy przygotowali w Muzeum Narodowym w Lublinie  piękną wystawę "Tamara Łempicka - kobieta w podróży" Od marca do lubelskiego  zamku płyną strumieniem zwiedzający, którzy pragną  podziwiać twórczość znakomitej artystki, fascynującej kobiety, Polki, której prace osiągają niebotyczne ceny na rynku sztuki. To niebywała okazja, by móc podziwiać nie tylko niezwykłą twórczość przedstawicielki art deco, ale i wiele przedmiotów, które do niej  należały, a przy okazji poznać jej ciekawe, nieszablonowe życie.  

wtorek, 21 czerwca 2022

Słowenia: jeziora Bled, Jasna i wąwóz Vintgar


Jezioro Bled to prawdziwa perełka Słowenii. Przepiękny krajobraz i najbardziej kojarzony ze Słowenią widoczek kościółka nad wodą. Z poziomu ziemi wygląda normalnie, ale prawdziwie bajeczny widok- prawdziwą widokówkę   podziwiać można,  kiedy wejdzie się wyżej. Widok z góry jest malowniczy i pozostaje w pamięci na długo, bo kościółek znajduje się na wyspie,  do której można się  dostać łódeczkami albo przy dobrej pogodzie wpław.:)) Poza tym podziwiać można majestatyczne góry i widok na cały górski kurort.

niedziela, 13 marca 2022

Może uciec na Islandię...

 



Islandzkie rekordy:
Najszczęśliwsi ludzie to Islandczycy.
Najwyższą średnią długością  życia cieszą się właśnie Islandczycy.
Najdalej wysuniętą stolicą świata jest Reykjavik.
Najwięcej na świecie książek w przeliczeniu na jednego mieszkańca wydaje Islandia.
Najstarszym niezmienionym od 1000 lat językiem jest islandzki.
Najstarszy na świecie parlament Althing powstał w 930 roku i funkcjonuje nadal.
Najniższy na świecie współczynnik przestępczości ma Islandia.
Najsłabiej zaludnionym krajem na świecie jest Islandia.
Najwięcej ryb w przeliczeniu na mieszkańca zjadają Islandczycy.
Najwięcej Coli w przeliczeniu na mieszkańca wypijają  Islandczycy.
Najbardziej lubianym smakołykiem jest polski wafelek  "Prince Polo."

wtorek, 15 lutego 2022

Turaida- nie tylko zamek

 


Dzisiejszym postem kończę wycieczkę po Łotwie, a jest to dobry sposób na sprawdzenie jak to jest z moją pamięcią, bo czasu trochę minęło. Opisałam już Rygę i Siguldę, czas na Turaidę.  W sercu największego łotewskiego parku narodowego  znajduje się kolejna średniowieczna warownia, która jest główną atrakcją rezerwatu archeologicznego. Cały  kompleks znajduje się ok. 50 km od Rygi i zajmuje powierzchnię 45 ha. Zamek jest widoczny z tarasu widokowego Siguldy -zamku, który należał do zakonu. Obydwa zamki rozdziela rzeka Gauja, obydwa zamki były początkowo fragmentem linii warowni Zakonu Kawalerów Mieczowych,  którzy przybyli tu w celu chrystianizacji pogan.  To oni zburzyli zbudowaną przez rdzennych mieszkańców- Liwów drewniany zamek. Po czym rozpoczęli budowę kamiennej fortecy, ale w 1214 roku przejął ją ryski biskup Albert. Jego następcy kontynuowali rozbudowę zamku.  Początkowo nadano mu nazwę Friedland, czyli Kraj Pokoju, później zamieniono na Turaida, czyli Boży Ogród. Z powodu bliskości siedziby Zakonu - Siguldy, był wielokrotnie rozbudowywany, wzmacniano zwłaszcza fortyfikacje. W końcu Krzyżacy zajęli zamek łącznie  na 80 lat.

piątek, 26 listopada 2021

W pałacu w Mosznej

 

Na pewno każdy z nas marzy, żeby odwiedzić miejsca, o których słyszy często, a na własne oczy  tego cuda nie udało się jeszcze zobaczyć. Ja nareszcie spełniłam jedno z takich marzeń podróżniczych, bo skorzystałam z zorganizowanej wycieczki na Opolszczyznę.  Odwiedziłam pałac Moszna- niewątpliwie najbardziej bajkowy pałac w Polsce, często ze względu na bardzo eklektyczny charakter nazywany pałacem disnejowskim. Wieś Moszna  istnieje od XIV wieku, kiedy to przybyła tu rodzina Moschin, stąd dość dwuznacznie brzmiąca nazwa. Zaledwie stuletnia historia obecnego budynku brzmi jak opowieść o Kopciuszku, tylko tym razem w wersji męskiej. To historia o tym, jak z prostego chłopaka dzięki talentowi można stać się posiadaczem bajecznej fortuny, oczywiście nie bez prawdziwej  miłości. Jak zawsze w życiu przydawała się też odrobina szczęścia i zaradności. Po prostu trzeba umieć się zakochać w odpowiednio bogatej osobie.

niedziela, 7 listopada 2021

Gołotczyzna- Muzeum Pozytywizmu

 

"Żyła w zacności
zmarła w chwale,
 zmartwychwstaje w czci serc wdzięcznych"

Taki napis istnieje na skromnym grobie. Kto zasłużył na takie  epitafium? Piękna, mądra kobieta, tłumaczka, założycielka pierwszej szkoły na północnym Mazowszu dostępnej dla córek włościan-rolników.
To hrabianka Aleksandra z Sędzimirów Bąkowska, dziś można o niej powiedzieć  feministka, ale to chyba  za mało. Urodziła się  w  rodzinnym majątku Ślubowie, gdzie otrzymała staranne wykształcenie domowe, później w Warszawie  kontynuowała naukę języków angielskiego i francuskiego, co z czasem pozwoliło jej przekładać dzieła naukowe. Po nieudanym małżeństwie z właścicielem dóbr Ożarów w powiecie wieluńskim, utracjuszem Kazimierzem Bąkowskim powróciła do Warszawy.  Tutaj pracowała w redakcji, dzięki czemu  poznała działaczy pozytywistycznych, m.in. Aleksandra Świętochowskiego. Przez czterdzieści lat łączyła ich współpraca redakcyjna i szczera  przyjaźń. 

niedziela, 10 października 2021

Sigulda, czyli dwa zamki.

Sigulda to miasto na Łotwie, pięknie położone na skraju łotewskiego Parku Narodowego Gauja nad wąwozem rzeki Gauja. Jest to największy park w krajach bałtyckich, oferuje wszechobecną zieleń, ciszę,  ruiny zamków, kilometry tras kajakowych, pieszych i rowerowych. Sigulda liczy około 10 tysięcy mieszkańców, jest ośrodkiem turystycznym, kurortem i miejscem uprawiania sportów zimowych. Miejsce jest dobrze znane polskim bobslejowcom, gdyż ćwiczą właśnie na tutejszym torze bobslejowym. 
Po wejściu na rozległy teren widoczny jest nowy zamek wybudowany w stylu neogotyckim w 1881 roku przez rodzinę Kropotkin.  Początkowo był ich dworem rodzinnym, później zmieniał funkcje i właścicieli, obecnie pełni funkcję ratusza.
Mnie zachwyciła pierwsza siedziba roku Kropotkinów, piękny drewniany dworek.

poniedziałek, 13 września 2021

O Włocławku...

 

słów kilka, bo temat jest bardzo na czasie po wczorajszej beatyfikacji kardynała Stefana Wyszyńskiego.  Właśnie we Włocławku rozpoczął swoją drogę duchową, był uczniem Liceum im. Piusa X, a następnie  studentem w Wyższym Seminarium Duchownym.  Zostało ono założone w 1569 roku przez biskupa Stanisława Karnkowskiego. W tutejszej katedrze Wyszyński przyjął święcenia kapłańskie i pełnił funkcję włocławskiego wikariusza przy katedrze, następnie profesora seminarium, a po wojnie został jego rektorem. 

wtorek, 18 maja 2021

Kładką po puszczy


Kochani, od czasu do czasu wrzucam post podróżniczy, tym razem malutki, ale uroczy  kawałek puszczy. W puszczy znam na razie dwie kładki, jedna jest fragmentem trasy z Truskawia do Palmir, a teraz pokazuję trasę, która ma początek w  Zaborowie Leśnym. Samą kładkę zapomniałam sfotografować,  może to wina radości, jaka towarzyszyła całej rodzince, bo wreszcie mogliśmy wspólnie spędzić czas bez strachu i obawy o zdrowie. Najciekawsze miejsca zdołałam utrwalić. Kładka jest sensownie zbudowana, wygodna, a najpiękniejsze są mostki, z których można śledzić nurt wody, bagna i rozlewiska tworzą czarowne widoki dzikich zakątków.

niedziela, 19 kwietnia 2020

Skansen w Sierpcu

Bardzo rzadko oglądam tzw. telewizję publiczną, bo jest mi z nią bardzo nie po drodze, ale dzisiaj wyjątkowo post mi się ułożył  z  Jedynką TVP  w tle. Obejrzałam niedzielny serial o rodzinie Winnych i rozpoznałam w nim autentyczne piękne wnętrza dworu  Jarosława i Anny Iwaszkiewiczów  - Stawisko, o którym pisałam  tutaj /klik/
Dzisiejsza 77 rocznica powstania w getcie,  i autentyczne zaangażowanie Anny Iwaszkiewicz w pomoc uwięzionym za murami getta, którą ukazują twórcy serialu ) wpisują się w ten post.
Chcę Wam  teraz pokazać inne miejsce,  w którym kręcono "Stulecie Winnych" i kilka innych polskich filmów. Odkryłam je zupełnie przypadkowo i mam  nadzieję, że zechcecie się tam wybrać po odzyskaniu wolności od zarazy.
Odwiedziłam skansen w Sierpcu i to w nim znalazłam dom, który "gra" w serialu siedzibę rodziny Winnych w Brwinowie. Zobaczylam  to muzeum  zimą, więc straciłam możliwość podziwiania  wsi w letniej krasie ze zwierzętami wokół zagród, przydomowymi ogródkami, które oddają atmosferę tętniącej życiem wsi. W dodatku zwiedzałam je w poniedziałek   i nie mogłam wejść do wnętrz, czego najbardziej żałuję, ale cóż, chociaż tyle mogę Wam pokazać. Kiedyś tam powrócę.
W Muzeum Wsi Mazowieckiej, które  powstało w latach 70-tych na 60 ha byłego majątku szlacheckiego. odtworzono w najdrobniejszych szczegółach mazowiecką  prowincję sprzed stu lat. Na ekspozycję pouwłaszczeniowej wsi rzędowej składa się 11  zagród chłopskich z przełomu XIX i XX ww , dwa dwory, kościół, kuźnia i karczma.


niedziela, 15 marca 2020

Ibuki w Janowicach

 Kochani!
Nikomu się chyba nie śnił koszmarny scenariusz tegorocznej wiosny.  Nie mam siły, żeby pisać o tym maleńkim paskudztwie, które sparaliżowało  całą Europę... Dlatego zabieram Was dzisiaj w piękne miejsce, mam nadzieję, że pomoże Wam się oderwać od codzienności. ..
Kocham ogrody japońskie. Pokazywałam Wam już ogród japoński w Jarkowie w Kotlinie Kłodzkiej /klik/i dwa ogrody japońskie  w Goczałkowicac/klik/ i   Pisarzowicach /klik/. Oprócz tych dwóch blisko Bielska- Białej jest jeszcze jeden, najbardziej tajemniczy i chyba   najmniej znany... Zdjęcia pochodzą z maja zeszłego roku, kiedy to w poszukiwaniu inspiracji zrobiłam sobie wycieczkę po "trójkącie " japońskich ogrodów.
Mam na myśli ogród japoński założony przez p. Mariusza Foldę- Ibuki w Janowicach. Niczego nie ujmuję poprzednim ogrodom, bo są piękne, każdy w trochę innym klimacie, ale to ten ogród jest najbliższy moim wyobrażeniom.  Dużą jego część zajmuje ogród żwirowy, starannie zaprojektowany i grabiony z wysepkami z kamienia otoczonego mchem. Staw z mostkiem i ogród spacerowy, w którym bogactwo kolorów i form zachwyca. Z każdej strony wygląda inaczej, można go obejść kilka razy i za każdym razem dostrzec inną konfigurację elementów składowych. Można go obejść kilkadziesiąt razy a zachwyt będzie jeszcze większy.
Wiem, że nie wszyscy lubią japońskie ogrody, niektórym przeszkadza pustka, ale tutaj pustki nie ma. Taki pusty ogród z dominacją żwiru to ogród zen, który służy do kontemplacji, nie ma w nim roślinności, aby nie rozpraszała myśli.
Kiedy oglądałam ten ogród w Mai w ogrodzie wydawał się o wiele większy, co prawda  minęło kilka lat od edycji tego programu. Roślinność bardzo się rozrosła i to ona wysunęła się  na pierwszy plan. Miałam wrażenie, że gospodarz trochę stracił kontrolę nad ogrodem, staw zarośnięty rzęsą, trawa nie podcięta, możliwe, że za dużo obowiązków wziął na swoje barki. Ale mimo tych zastrzeżeń ogród bardzo mi się spodobał i nawet taki nieuczesany zrobił na mnie ogromne wrażenie. 
Na pierwszym planie ogród zen, wysypany żwirem, poprzecinany wysepkami z kamieniami. Chronią to miejsce  sosny i wysokie klony palmowe, a zachwycają różnokolorowe różaneczniki. Chodzić można tylko po kamiennych  płytach.  Zwir jest zagrabiony i przypomina fale morskie.


poniedziałek, 20 stycznia 2020

Królewski Ogród Światła w Wilanowie

A to by się nasz król Sobieski zdziwił, gdyby mógł zobaczyć swój ukochany Wilanów wieczorową porą.   Zobaczyłby wydrę pluskającą się w fontannie  na frontonie jego pałacu, zobaczyłby orszak wielmożów witających go po powrocie z odsieczy wiedeńskiej, swoją ukochaną Marysieńkę w powiększeniu, cuda po prostu, a to wszystko w technice mappingu.  Zdziwiłby się bardzo nasz król, gdyby zobaczył  tłumy ludzi, którzy spacerują po pięknych alejach ustrojonych w światła, alejach pełnych blasku, kolorów  i przepychu.
Wszyscy kierują pierwsze kroki na tyły pałacu, a tam czeka na nas feeria kolorów, drzewka ubrane w światełka, świecące altany i zaczarowane przejścia pomiędzy atrakcjami.
Największą atrakcją jest potężne lustro, przed  którym stale jest kolejka chętnych do zdjęcia. Ono raczej lustro udaje, ale efekt jest ciekawy. Za lustrem na dolnym tarasie rozgwieżdżone fontanny w złocie, srebrze i bieli. Swiatełka migają, zmieniają się w rytm muzyki, słychać piękny walc Dymitra Szostakowicza, a za chwilę dobiegają niepokojące  dźwięki  "Burzy" Vivaldiego. Wszystkie zmysły drgają w takt muzyki, otwiera się słuch i wzrok, żeby chłonąć te wrażenia.


niedziela, 29 grudnia 2019

Chińskie smoki na Bemowie

Kochani.
Dziękuję Wam gorąco za wszystkie odwiedziny i życzenia.
Dzisiaj w ramach odpoczynku między świętami Bożego Narodzenia a Nowym Rokiem przedstawiam Wam coś zupełnie nie na temat, no może z drobnym wyjątkiem. Jeśli mieszkacie  w Warszawie lub macie blisko   to zachęcam Was do odwiedzenia Fortu Bemowo, jeśli macie dalej też Was zachęcam, a jeśli macie mniejsze dzieci to zachęcam podwójnie...
Cóż tu w Forcie  Bemowo się dzieje? Mnóstwo świateł, feeria barw, niesamowite stworzenia, i te prawdziwe i te mniej realne, najprawdziwsze  chińskie  smoki,  papugi w klatkach, fragment terakotowej armii, zespół muzyczny złożony ze zwierzaków... Otwarte buzie dzieci, śmiejące się oczka i bieg do kolejnej atrakcji, bo może jest tam coś jeszcze ciekawszego? Nie, jeszcze raz trzeba wrócić do pijącej mleko pandy, a tu już nęcą kolorowe motyle, a tam pawie wśród kwiatów rozłożyły piękne kolorowe ogony ... Sama nie wiedziałam, co oglądać najpierw...Zobaczcie sami tylko małą  część...

czwartek, 18 lipca 2019

W Goczałkowicach

W ogrodach państwa Kapias byłam w maju. Od pierwszego spojrzenia wiedziałam, że ten ogród mnie zachwyci, już kiedy zobaczyłam staw, wokół którego kwitną bujnie rośliny.  Wszystko co kocham w ogrodach, rośliny, które uwielbiam, kolory purpury i zieleni. Królestwo różnokolorowych klonów, rododendronów, azalii, dereni, kalin, funkii i mnóstwo roślin zimozielonych. Bogactwo barw, form i różnorodność gatunkowa. W dodatku tak posadzone, że ta feeria kolorów nie powoduje dysharmonii, a wręcz przeciwnie, każde spojrzenie to gotowy kadr. Pokazuję  zdjęcia, które mnie szczególnie urzekły.
Mnóstwo pomysłów, dróżki i ścieżki, wykonane z różnych materiałów, górki i wzgórza, porośnięte różnorodnymi roślinami. Większość zaopatrzona w plakietki  z nazwami, gotowe pomysły do realizacji w swoim ogrodzie. W zależności od tego, co lubimy znajdziemy dla siebie mnóstwo inspiracji.
Pięknie i bardzo dokładnie oprowadza  po ogrodach państwa Kapias Łucja na blogu Szkiełkiem,okiem i sercem

niedziela, 23 czerwca 2019

Magiczna godzina w Parku Pszczyńskim.

Pora między godziną 19-stą a 20-stą to już nie dzień w pełni i jeszcze nie wieczór, to w Parku Pszczyńskim godzina czarodziejska, cienie kładą się daleko, promienie słońca łagodnie otulają  ziemię, niemal głaszczą rośliny, które jeszcze nie śpią i zmęczone upałem z radością poddają się  ostatniej pieszczocie. Rododendrony  i  azalie przyglądają się swojemu odbiciu w wodzie  jak w lustrze, to chwila, gdy mogą się same sobą zachwycić i wzajemnie podziwiać dojrzałą urodę bez cienia zazdrości. 






W ostatnich promieniach słońca zmęczona  para siadła na ławce. W takim otoczeniu i o takiej porze łatwiej o piękne  słowa, na które w codziennym pośpiechu brakuje czasu. Ta chwila zostanie w nich jeszcze długo, ten cień odbity na trawie jak metafizyczne doznanie  szczęścia. Może to tylko ulotna myśl, odrobinka  cudownej radości, taki moment, że  tu i teraz  jest pięknie. A może świadomość kruchości tego momentu  jest tak dojmująca, że lepiej jest pomilczeć i  żadne z nich nie ośmieli się tego wyznać głośno.








 
Kochani, dziękuję że zaglądacie, dziękuję za komentarze.
Wielu pięknych chwil Wam życzę.:))


wtorek, 28 maja 2019

W ogrodzie japońskim w Pisarzowicach

Kochani!
Od kilku lat obiecywałam sobie, że w końcu wyruszę na południe, żeby nasycić oczy widokiem  pięknych ogrodów.  Bardzo istotną rolę w zachęceniu mnie do wycieczki do Pisarzowic odegrały piękne posty  Łucji-Marii. Bardzo Ci dziękuję, Łucjo!  Dla takiego wielbiciela ogrodów japońskich jak ja taki ogród to po prostu balsam dla serca i ukojenie dla duszy.
Nie zawiodłam się, mogłabym spacerować po tym ogrodzie bez końca, a najlepiej w nim zamieszkać. Zwłaszcza wiosną, kiedy wszystko kwitnie. Wszystko dopieszczone, zadbane, widać bardzo przemyślaną koncepcję.  Rośliny to przede wszystkim klony palmowe, azalie w różnych kolorach, strzyżone w charakterystyczne pagórki tzw. karikomi, drzewa iglaste również strzyżone, paprocie i wiele innych.
Czerwony mostek przewieszony nad stawem to chyba symbol ogrodu w Pisarzowicach, jest też radosny Budda, który skłania do uśmiechu, piękne kamienne latarnie, pawilon herbaciany i cudne potężne  kamienie. Ten ogród jest bardzo elegancki, czysty, przejrzysty. Co tu będę dużo pisać.  Po prostu raj dla oczu.













Mam nadzieję, że ten przepiękny ogród nastroił Was pozytywnie.
Kochani, dziękuję za odwiedziny i komentarze, pozdrawiam Was bardzo wiosennie.:))

niedziela, 1 lipca 2018

Wiele róż i już...

Kochani, cieszę się, że zaglądacie do mnie, w podziękowaniu  podaruję Wam kilka pięknych różanych bukietów i rozwiązanie zagadki, do kogo należał dom,  po którym Was oprowadziłam w ostatnim poście.
 Bardzo dziękuję za każdy komentarz.:))
Rozpoczynam od gratulacji dla Łucji- Marii, tak podejrzewałam, że jako pierwsza udzieli poprawnej odpowiedzi.  W wielu dziedzinach  począwszy od historii sztuki poprzez geografię posiadła  ogromną wiedzę.  Do tego prowadzi przepiękny blog o podróżach   Szkiełkiem, okiem i sercem     i odkrywa przed nami zachwycające  zakątki świata.
Odwiedziłam  Dom- muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów, zwany przez nich Stawiskiem. Dom to ogromny dwór  z kilkuhektarową działką. Cieszę się, że Wam się podobał, chociaż ja  miałam wrażenie, że ten dom należał do bogatego fabrykanta, a nie pisarza -ikony XX w. Tajemnicę takiego wystroju wyjaśnia fakt, że ten dom  podarował małżonkom teść  Jarosława Iwaszkiewicza, czyli  Stanisław Wilhelm Lilpop, postać bardzo interesująca, a przede wszystkim z ogromnym majątkiem.   Stąd tyle  w tym dworze  ciężkich bogatych mebli i trofeów myśliwskich. 
 Czas wrócić do róż. 
 Przyznam się Wam, że oglądać róże lubię, ale mam lekki syndrom Małego Księcia. W poprzednim ogrodzie miałam jeden krzaczek i im mniej o tę różę dbałam, tym piękniej mnie zaskakiwała swoim pojawieniem się i pięknem.  Kiedy widzę takie ilości Królowych, trudno się zdecydować, która jest najpiękniejsza.
Różane kompozycje  obejrzałam  w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego.   Festiwal róż to coroczna impreza, która gromadzi miłośników tych królewskich kwiatów. Podziwiałam bogate klasyczne kompozycje róż połączonych z ostem, kwiatami  funkii, wrotyczem itp. Wszystkie piękne, mimo różnorodności użytych dodatków  róże stanowiły najmocniejszy element i zdecydowanie nie dały się zdominować.
 








Szczególnie zainteresowani różami uczestniczyli w wycieczce po rabatach z oszałamiającymi kwiatami różnorodne, wielobarwne, można dostać zawrotu głowy. Mnie podbiły łososiowo-różowe, a jednak...
 Navoyka
 Peace



Konkurs na najpiękniejszy bukiet Szkoły Florystycznej  p.. Marioli Miklaszewskiej. Nie wiem, kto zwyciężył, ale prace były bardzo ciekawe, zastosowane materiały jak  pędy winobluszczu, tekturowe kubeczki mogły budzić zdziwienie, ale dodały pikanterii i lekkości bukietom.
Chyba wolę takie wariacje z różami.
Kochani, Wszystkiego dobrego Wam życzę i uważajcie na siebie.:))




//Pinterest widget