Nie mam konta na FB i nie prowadzę żadnej sprzedaży.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kominek. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kominek. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 1 stycznia 2018

Nie zdążyłam...

złożyć Wam życzeń, kochani. Życzę wobec tego pięknych Poświąt, cudownego roku, spokoju, zdrowia i miłości. Nie udało mi się siąść do komputera przez dwa pracowite tygodnie, w domu  stolarz zakładał schody, nie dość, że  pracował z przerwami,  to w dalszym ciągu schody nie są  ukończone.  Stolarz zaczyna mi się śnić po nocach, wkrótce zapewne dołączą do niego monterzy drzwi, na które czekamy już trzeci miesiąc. Chyba zaczynam bać się snów? Sami wiecie jak trudno żyć w takich warunkach, ale damy radę! 
Po raz pierwszy mieliśmy dużą choinkę pod sam sufit, rozwiesiłam wszystkie ozdoby i bardzo z siebie zadowoleni poszliśmy spać, a w nocy obudził nas rumor. Choinka zbiegła z miejsca postoju, potłukła wiele ozdób i od tej pory będzie pamiętną  choinką upadłą, widoku Wam zaoszczędzę, biedne drzewko przywiązaliśmy do kredensu, kaloryfera i karniszy, nadal stoi, ale kto wie. co jeszcze wymyśli? Oczywiście nie jest już taka piękna.:((
Podsumowując: święta były piękne, rodzina w komplecie, dużo  prezentów, radości i pięknych  chwil, nawet upadłej choince wybaczyliśmy  upadek.



 Kominek z moimi choinkami posłużył jako dodatkowa dekoracja.



Wszystkim, którzy zaglądają do Bibeloteki życzę  samych  pięknych dni w nowym roku, wielu głębokich wzruszeń pośród bliskich i dużo zdrowia.
Niech w tym roku spełnią się Wasze marzenia.:))

Teraz biegnę do Was z życzeniami, Łucjo, dziękuję za miłe słowa troski, dziękuję!

środa, 18 października 2017

Zegar.

W moim rodzinnym domu był stary zegar, który pewnego dnia po prostu zniknął ze ściany. Byłam za mała, żeby domyślić się, dlaczego zegara nie ma i dopiero po kilku latach dotarło do mnie, że Mamusia sprzedała go, by móc dokończyć budowę nowego domu, działo się to pod koniec lat 70-tych,. Nie wiem na ile wydatków wystarczyło pieniędzy,  ale tęsknota za zegarem została. Po wielu latach kiedy już zaczęłam doceniać pamiątki, zobaczyłam zegar bardzo podobny do naszego rodzinnego i nie bacząc na wygórowaną cenę  kupiłam, chodziłam z nim od jednego zegarmistrza do drugiego, w końcu został naprawiony i zaczął wybijać godziny...  bardzo głośno i wyraziście. Ponieważ nakręcony dzwonił tak, że postawiłby na nogi cały pułk, rodzina stanowczo zażądała unieruchomienia mechanizmów odpowiedzialnych za dźwięk, czasami uruchamiam go na cały dzień, wieczorem unieruchamiam, żeby w nocy  nas nie budził. Lubię go bardzo, mimo, że nie jest zbyt funkcjonalny, ale lubię też moje bibeloty w jego towarzystwie.
Kiedy mowa o zegarach, przypomina mi się genialny wujek Edward, który żeby zaimponować małym dzieciom stawał przed zegarem na chwilę przed pełną godziną i mówił - Zegarze, bij godzinę, po czym zegar  zaczynał je wybijać. W dzieciach zrodził się nabożny podziw dla umiejętności taty  i dopiero kiedy podrosły zrozumiały na czym ten ojcowski  geniusz polegał.




Pamiętacie moją rodzinkę /klik/ Jeży? Wraz z jesienią znowu się zjawiły, tym razem opanowały parapety okienne,  widocznie deszcz dał im się we znaki i wolały go podziwiać  z bezpiecznej odległości. Z nieodłącznymi jabłuszkami znalazły się wśród muchomorków, dyń i jesiennych liści  A mnie serce się raduje ile razy patrzę na wnusię bawiącą się takimi kompozycjami,  ja też się z nią świetnie bawię.




Dziękuję Wam za komentarze dotyczące kominków, tak naprawdę to mój jest tylko wkładem kominkowym, ale utarło się, że   można go tak nazywać.  Okazuje się, że część z Was ma już kominki, niektóre o nich marzą, ale bez nadziei na spełnienie, a są nawet szczęśliwcy, którzy kominek posiadają, ale z niego nie korzystają. Rozumiem wszystkie  z Was i przedstawiam sposób na kominek ze świecą, niekłopotliwy, a uroczy. 
Pięknego weekendu i tygodnia Wam życzę.:))

niedziela, 8 października 2017

Pierwszy ogień w kominku.

Jak ja marzyłam o tej chwili...W poprzednim wyremontowanym domu nie było na niego miejsca, ani czasu, oczywiście w pierwszym mieszkaniu w bloku nawet nie marzyłam o kominku.
W końcu  doczekałam się po wielu latach marzeń o tym, jak to będzie cudownie na starość zasiąść w wygodnym fotelu przed kominkiem z książką i kieliszkiem czegoś dobrego, otoczyć się wnukami i zapatrzeć w buzujący ogień i wszystko to w jednym momencie. A tu, proszę, na alkohol nie mam ochoty, coś dobrego to teraz raczej coś słodkiego, starości nie czuję, chyba że po wstaniu z łóżka trochę mi kości poskrzeczą, ale jakoś się poskładam po porannym rozruchu i znowu czuję apetyt na życie. Wnuki mam, ale na razie wolę  z nimi  powariować, przypomnieć sobie wygłupy i śmiać się do łez. Przyznaję, że przy kominku ma to urok podwójny.
Co prawda kominek od dawna był już wybudowany, no bo jak położyć podłogi bez kominka? Musiał być jedną z pierwszych inwestycji, obudowę czyli kształt zaprojektowałem  sama, bo chciałam mieć bardzo lekki, klasyczny, nieduży , broń Boże z marmurami i taki właśnie jest. Posiada delikatną obwódkę z granitu, ale pełni ona rolę wzmacniającą i jakoś musiałam to zaakceptować.  Trafiłam do firmy w sąsiedniej wsi i była to doskonała współpraca, od początku do końca, czyli do pierwszego palenia.  Instalowanie kominka odbyło się w ciągu jednego dnia, bardzo spodobała nam się firma, profesjonalne podejście i to, że pokazali nam jak w kominku palić.



//Pinterest widget