jesienią, kolorami, mgłami, przebarwieniami. Nadrabiam upalne lato, od rana do wieczora pracuję w ogrodzie, kopię, sądzę, podlewam. Całą działkę trzeba przekopać, wybrać chwasty, pracy mnóstwo ale radości tworzenia czegoś z niczego więcej. Nie wiem, skąd mam tyle energii i siły do pracy, wieczorem czuję bóle w stawach, ale kiedy pomyślę, jak pięknie będzie wiosną, ból staje się nieistotny. Jeszcze nie zaczęła się zima, a ja już nie mogę się doczekać wiosny. Wszystko przez ogród, który zakładam świadomie, jestem o wiele bogatsza w doświadczenie i wiedzę w porównaniu do ogrodu poprzedniego.
Mam nowości w ogrodzie, które zachwyciły mnie już wcześniej, a teraz zachwycają podwójnie, bo zmieniły kolory, obserwowałam jak z niepozornych roślin przekształcają się w prawdziwe piękności. Nie wymagają szczególnych zabiegów, ale jeśli dostaną dobrą ziemię odwdzięczą się w dwójnasób. Dzisiaj trzy roślinki, które mnie oczarowały bezwarunkowo. Uwielbiam klony palmowe, ale ten klon jesienią je przebił. Najbardziej zachwycający jesienią klon czerwony Red sunset . Na razie jest mały, ale takiego przeglądu barw nie ma żadna inna znana mi roślina, od zieleni poprzez żółcie po purpurę i czerwień. Przedtem był zwykłym zielonym drzewkiem, a teraz to po prostu drzewo o wielu twarzach.
Trzmielina oskrzydlona, która ma swoje 5 minut jesienią, zielony niepozorny krzew nagle stał się piękną ozdobą, aż krzyczy- jestem tutaj, podziwiajcie mnie, przez wiele miesięcy jestem Kopciuszkiem, a teraz gotów jestem przyjmować hołdy i zachwyty.
Specjalnie pokazuję, że ziemię wykładam tekturą, opakowaniami, dopiero na nie rozkładam ściółkę z kory, wiosną nie ma po tekturach śladu, jakoś nie mogę i nie chcę używać mat szkółkarskich.
Trzeci jesienny faworyt, który wydawał mi się kruchy i delikatny, jesienią zaskoczył mnie wytrzymałością. Anemon, czyli zawilec japoński to zupełna nowość wśród moich ulubieńców. Kwitnie jesienią i to jest jego ogromną zaletą. Na wysokich sztywnych łodygach ciemnozielone liście i delikatne białe kwiatki, które wręcz świecą wśród zieleni, sam wdzięk i czar. Co prawda lubi miejsca zaciszne, a u mnie o takie trudno, ale mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.
Zmiany, zmiany...
Miałam od zeszłego roku słoneczniczki, czyli topinambur. Rozrósł się
niesamowicie, chociaż wsadziłam tylko 5 korzonków, spełnił bardzo ważną funkcję w tym miejscu, bo mieszkam wśród
pól i wiatr potrafi tu przewracać drzewka. Topinambur chronił przed
nim część roślin, podrosły w tym roku i same muszą sobie dać radę zimą. Teraz wykarczowałam
topinambur, to bardzo ekspansywne ziółko, jego korzenie były aż pod
tujami i prawie wrosły w fundament ogrodzenia. Boję się, że odbiją w
następnym roku. Zbiory były obfite, wybrałam cztery donice korzeni, ale nie za bardzo chce mi się je wykorzystywać, lenistwo? W miejscu słoneczniczka posadziłam wierzbę Hakuro-nishiki, zrobiło się jasno i przestrzennie.
Kochani, wszystkiego najlepszego Wam życzę, ciepełka i zdrowia.:))
Nie chcę Cię martwić, ale jeśli gdzieś została choćby mała bulwa topinamburu to odrośnie. Miałam w ubiegłym roku, a w tym roku była walka z tymi które odrosły, ty bardziej że nam jakoś nie podeszedł smak. Pozdrawiam cieplutko.:)
OdpowiedzUsuńZmartwilaś mnie jednak, chociaż dzięki temu nie posadzę nic więc ej w tym miejscu.
UsuńPozdrawiam.:))
Troszkę zazdroszczę tego czasu który możesz poświęcić na dopieszczanie ogrodu. Ja w ciągłym niedoczasie i ogród niestety musi sobie radzić sam. Latem gdy mam najwięcej czasu, na niektóre prace jest za późno na inne za wcześnie, dodatkowo upał i brak wody utrudniają sprawę. A ten klonik faktycznie cudny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Muszę nadrobić czas upałów, gdy nie dalam rady pracować. Ogród robię od zera,a czasu mam trochę, bo już jestem stypendystą ZUS- u, :)))
UsuńPozdrawiam.:))
Klon piękny. Moc pracy za Tobą, nie dziwię się że chcesz zobaczyć wiose.y ogród. Pozdrawiam☺
OdpowiedzUsuńMiało być wiosenny.
UsuńOj, naprawdę już tęsknię do prac wiosennych, mnóstwo pracy przede mną.
UsuńPozdrawiam.:))
I ja się z Tobą pozachwycałam...
OdpowiedzUsuńMiło poczytać o Twojej pasji...
Pozdrawiam serdecznie...
Mnie w tym roku latem dopadło zniechęcenie do prac w ogrodzie. Ciągle musiałam podlewać, bo miesiącami nie padało. Ale teraz jest na odwrót. Już planuję nowe zasadzenia i marzę o pierwszych cebulowych :)
OdpowiedzUsuńJejuś kochana uważaj z tym topinaburem. Zostawisz nawet kapeczke wąsik i tak przepraszam dziad wybije. U nas z czterek pyrek normalnie przyczepe tira wywiezlismy jak nie więcej. Żałuję okropnie ze go posadzilam trzeci rok z nim walczymy a on juz wylazl za bramę i mi w kilkuletnie krzaki. Radzą tylko randapem i chyba tak zrobimy bo mi wszystkie krzewy zaatakuje. Szkoda tez mi pracy męża i córki bo ryli w ziemi i na wiosnę i na jesień. Masakra. Pięknie wygląda ale ja dziękuję. Jako pokarm dla zwierzakow leśnych się sprawdzil. Dziki sarny jelenje uwielbiają.
OdpowiedzUsuńNo sie rozpisalam. Bo nie mogę zdzierzyc tego kwiatu.
No tak to klona podziwiam i anemona. Cucuszka. Właśnie czekam na paczuszke z kolnem :-) cudo musi być w ogródku i zazdroszczę buszowania w ogrodzie. Ja tylko mogę gdy mężu z synkiem albo też ja ze synkiem ale dlugo wtedy nie popracuhe. Pozdrawiam
wspaniałe zdjęcia, ukazujące tą piękniejszą stronę jesieni <3 ja osobiście za tą porą roku nie przepadam, jednak na Twoje zdjęcia patrzę z przyjemnością :) Kurcze miałaś mnóstwo pracy z tymi słonecznikami, mam nadzieję że będzie już spokój z nimi w przyszłym roku i nie odbiją :) Pozwól że zostanę u Ciebie na dłużej bo tak tu przytulnie <3 pozdrawiam serdecznie :*
OdpowiedzUsuńOj, ten topinambur to bym Ci zgarnęła z ogrodu :-)
OdpowiedzUsuńBędzie pięknie na wiosnę, oj będzie:-) Jesień w tym roku zachwyca i zadziwia, przynajmniej mnie. Ciepło sprawia, że roślinki w ogrodzie trochę szaleją, u mnie zakwitły bratki samosiejki:-) Mam w ogrodzie słoneczniczki i bardzo je lubię, bo potrafią rozweselić każdy kąt ogrodu, ale to nie jest odmiana bulwiasta, tylko zwykła bylina wieloletnia. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie używasz mat, bo one nie wszędzie się sprawdzają. Czasem bywają powodem chorób grzybicznych, jak to miało miejsce w przypadku kilku roślin w naszym ogrodzie. Patent z tekturowymi kartonami i ja stosuję z powodzeniem. Korzenie topinamburu kupuję czasem na targu i wykorzystuję go do warzywnych zapiekanek. W ogrodzie go jednak nie sadzę, bo już wcześniej słyszałam o jego ekspansywności. Szkoda, że nikt mnie nie uprzedził, że juki ogrodowe są nie mniej uciążliwe w ujarzmieniu... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie czekając na ciąg dalszy miłych opowieści. :)
PS. Dziś nadrobiłam zaległości w czytaniu - masz śliczny taras, a półokrągły schodek jest zachwycający. :)
Witaj Cecylio!
OdpowiedzUsuńZachwycam się kwiatami Twojego topinambura. Mój wyrósł na około 3 metry. I chociaż zachwycają się jego bulwami ja go już więcej nie posadzę w ogrodzie. Nam nie smakuje.
Wysypałam na łąkę mając nadzieję, że zjedzą go: Basia Kubus i Rogacz. Po kilku dniach miałam dodatkowa robotę. Musiałam go pozbierać.
Serdecznie pozdrawiam:)