Nie mam konta na FB i nie prowadzę żadnej sprzedaży.

środa, 25 lutego 2015

Delftom się nie odmawia...


Kochani,  witam Was cieplutko
Zanim na dobre zagoszczą u mnie wielkanocne ozdoby słów kilka  o zakupach, bo zawsze coś do domu muszę upolować.
Niebieskim  Delftom raczej nigdy nie odmawiam, jeśli staną mi na drodze, a tym razem trafiłam na dzbanek w kolorze  czerwonym, nie mam jeszcze Delftów w tym kolorze,  ale  doskonale dopasował  się do mojej różowej angielskiej zastawy. Do końca nie wiem, czy różowa, czy jednak czerwona?



Dziwicie się zapewne, dlaczego marcowa Weranda przy grudniku? Kolejny raz zaczyna kwitnienie, trochę mnie to niepokoi, ale też cieszy,  a może  jego kwitnienie jest normą w lutym?
Żeby nie było zbyt monotonnie, to pokażę Wam moje próbki pikowania. Jeśli ktoś
 z Was interesuje się szyciem patchworków polecam blog Wiesi, która w bardzo przystępny sposób uczy nas tego zajęcia.
 Nie sądziłam, że spodobają mi się wzory w pióra, zawsze wydawały mi się  zbyt amerykańskie i zbyt trudne, ale Wiesia pokazała, jak to się robi. Quiltów nie mam kiedy szyć, bo uczę się pikowania.
Cztery różne próbki, za każdym razem jest to inny materiał i inne nici, jak się okazuje, wszystko ma znaczenie, a na efekt końcowy składa się wiele czynników, nawet wypełnienie.


 

Ostatnia  próbka szyta na zwykłej surówce zwykłymi nićmi wyszła najsłabiej, ale cóż, trzeba uczyć się dalej. 

Międzyblogowy  Klub Czytelniczy

Pierwszą książką, którą chcę zaprezentować w MKC jest "Zamieć"  Kena Folletta, którego znam i czytam od dawna. Już kiedyś tu  zrobiłam przegląd twórczości Folletta. Dzisiaj więc o nowej sensacyjnej powieści. Jak zwykle świetnie zawiązana intryga, komplikacje miłosne i wartka akcja, czyta się bardzo szybko, bo też temat jest nam bardzo bliski. Akcja toczy się m.in. w laboratorium opracowującym szczepionkę przeciwko  wirusowi ebola. Kiedy szefowa ochrony odkrywa śmierć jednego z pracowników, dla dobra śledztwa musi współpracować ze swoim byłym mężem-policjantem, ale tak naprawdę pierwsza śmierć schodzi na dalszy plan. Do akcji wkraczają członkowie rodziny właściciela laboratorium, w jakim celu autor szczegółowo nam  ich opisuje? 
Sami musicie sprawdzić, bo to przecież powieść sensacyjna.


Powieść niestety ma jedną wadę, jest bardzo przewidywalna, ale czyta się ją naprawdę szybko.


sobota, 21 lutego 2015

Wyniki candy i koronki


Kochani witam serdecznie, zwłaszcza czekających na wyniki. Tak już mam, że jak coś się do mnie przyczepi, to do końca  opanowuje myśli, zagłusza rozsądek i prowadzi do... zaskakujących rozwiązań. Pokazałam już  jajka w koronkach, a kto oglądał ostatnią "Werandę", widział zapewne lampę, pięknie ozdobioną gipiurą. Podobny sposób widziałam w  "Mai w ogrodzie", może pamiętacie gospodarstwo agroturystyczne, którego właścicielka ozdabiała bombki  podobną metodą.
Miałam stary, dość już  nieciekawy klosz i kilka fabrycznie robionych serwetek  a la koronka , no i połączyłam to w jedno  (jedną serwetkę i abażur). Całość kleiłam klejem winylowym, a po docięciu  serwetki, klejem z pistoletu przykleiłam jako wykończenie ozdobną tasiemkę. Jak widzicie, piszę od początku, ale pokazuję od końca. Ot, taka przewrotność kobieca.





 Do lampki z Delft nie za bardzo pasowała, wszystkiego miała za dużo



Może tej koronki też za dużo, zbyt  babcine wyszło, ale ja jestem zadowolona, w końcu jestem pełnoprawną babcią i bezkarnie mogę otaczać się koronkami.

Czas na rozwiązanie  candy, zdążyłam nawet trochę przed terminem, chociaż bałam się, że zajmie mi to więcej czasu. Bardzo Wam wszystkim dziękuję za miłe słowa, bardzo pochlebne komentarze, uczestnictwo w mojej zabawie i przyłączenie się go grona  obserwatorów mojego bloga, chociaż nie było to koniecznością. Naprawdę jestem zaskoczona.  Dziewczyny, jesteście fantastyczne, zyskałam wiele ciekawych znajomości i  poznałam bardzo  interesujące blogi. 
Jeszcze  raz  dziękuję moim  stałym gościom i  nowopoznanym, było mi bardzo, bardzo   miło Was gościć.



W wyniku tradycyjnego losowania (jeśli ktoś zostawił dwa komentarze, to liczyłam jako jeden) moja nagroda wędruje do


Iwona, gratuluję i bardzo proszę o kontakt
 A skoro kolor niebieski już się pojawił, to pozwolę sobie pokazać jeszcze kilka migawek niebieskich  z pięknie kwitnącym storczykiem.




środa, 18 lutego 2015

Afryka we Wrocławiu ?

Witam Was serdecznie.
Tydzień temu  byłam we Wrocławiu, żeby obejrzeć inscenizację "Mistrza i Małgorzaty" we wspaniałym nowym teatrze Capitol, który robi niesamowite wrażenie.
Być we Wrocławiu i nie widzieć afrykarium ? Trzeba było połączyć cele. Koniecznie i obowiązkowo, świetny parking pod Halą Stulecia, bilety bez problemu, ale może z powodu dość chłodnej pogody, (lepiej przedzwonić, bo różne opinie słyszałam )
Nie napiszę popularno-naukowego posta, tylko pokażę kilka zdjęć, które słabo się mają do rzeczywistości, bo fotograf ze mnie żaden. Można wszystko obejrzeć przez godzinę, ale można tu spędzić cały dzień. Każdy znajdzie dla siebie coś fascynującego, ja czułam się jak dziecko, odkrywające świat  rybek w paski i  kropki, czy  żółwi pływających nad głową. Ogrom przestrzeni wypełnionej wodą  zachwyca i stwarza  możliwość obserwowania przyrody z wielu punktów, mamy wrażenie uczestniczenia w tym wodnym spektaklu. Efekty są spektakularne, podobne towarzyszyły  mi podczas oglądania "Awatara" w 3D








Pierwszy raz widziałam piękny Wrocław saute, bez kawiarnianych ogródków, barów i tłumów ludzi, jak zwykle zachwyciłam się architekturą miasta, jego klimatem, do tego ranek był przepiękny, słoneczny... Zawsze zostawiamy sobie coś do obejrzenia na następny raz, żeby było po co wracać. Teraz przyszedł czas  na Aulę Leopoldyńską i podziwiałam miasto z wieży. Imponująco wygląda  Sky Tower pomiędzy wieżą Ratusza  a Bazyliką św. Elżbiety


W drodze powrotnej odwiedziliśmy Oleśnicę, przejeżdżając w pośpiechu przez to miasto wielokrotnie, zawsze sobie obiecywaliśmy, że kiedyś zatrzymamy się na dłużej, ale nie zdążyliśmy.. Teraz, gdy jest S8 specjalnie pojechaliśmy do tego bardzo zadbanego miasta. Niestety,  zamku nie można zwiedzać, mieszczą się w nim lokale  użyteczności publicznej





Dziękuję za odwiedziny  i komentarz...


poniedziałek, 16 lutego 2015

Jak ozdobić jajka wielkanocne...

Kochani, witam Was serdecznie, tak w ramach przypomnienia, moje candy trwa do piątku włącznie, dziękuję za wszystkie komentarze i odwiedziny.
Na razie  z pewną taką nieśmiałością się ośmielam, ale  skoro   tłusty czwartek i Walentynki już są za nami, dzisiaj zaczynam prezentować zaczęte w styczniu ozdoby wielkanocne. Może  komuś się wydaje, że jest stanowczo za wcześnie,  bo Wielkanoc będzie dopiero za 2 ok. miesiące,  jeśli tak, to można przeczytać i zapomnieć, albo odłożyć tego posta  na później. Pamiętam, że czas przed Bożym Narodzeniem tak mi się skurczył, że nie wszystko zdążyłam zrobić, przed Wielkanocą chciałabym tego uniknąć. A tak naprawdę, to już nie mogę się doczekać ciepełka wiosennego, mam uczulenie na zimno. I tak sobie wymyśliłam, że jeśli już zacznę przygotowania do Wielkanocy, to automatycznie czas przyśpieszy...i może szybciej będzie wiosna?


Nie jestem odkrywcą, te jajeczka to bardzo proste wykonanie i większości z Was  bardzo dobrze znana metoda, ale zamiast materiału kryjącego użyłam koronki, przez co jajeczka są bardzo delikatne. Potrzebujemy jajka styropianowe, ostry nożyk, koronkę, ozdobną wstążkę i klej.

1. Nacinamy jajko wokół


2. Wycinamy koronkę ze sporym zapasem, żeby móc ten zapas schować w nacięciu.


3. Chowamy nadmiar koronki w nacięciu. Trzeba sprawdzić, czy wystarczy nam wycięta koronka, jeśli tak, wycinamy kolejny podobny fragment i pokrywamy koronką drugą stronę jajka.


4. Żeby zakryć miejsce łączenia przyklejamy ozdobną wstążkę, tasiemkę, wystarczy zwykły klej, ale wtedy  trzeba docisnąć odpowiednio długo. Ja bardzo lubię pracować z  klejem  z pistoletu.


5.Można spokojnie zostawić jajko, jeśli ma sobie leżeć jako ozdoba. Ja chciałam je  zawiesić, więc klejem przyklejam delikatny sznurek, przeciągam go przez  jedną z części zwykłego napa i przyklejam do jajka. 
W niektórych jajeczkach użyłam zawieszek do bombek, które zostają mi po robieniu wianków, ale są trochę za duże i za bardzo widoczne. Lubię znajdować inne zastosowanie  dla znanych typowych przedmiotów, tak też było z napami, część z wystającym zakończeniem wbijam w styropian, albo tę widoczną na zdjęciu przyklejam do wierzchu jajka po zamocowaniu nitki do wieszania.


6. Po zawieszeniu jajeczka prezentują się nieźle.


Zastosowałam inny rodzaj koronki i te jajeczka wyglądają zupełnie inaczej. Koronek nie kupowałam, delikatną mam jeszcze po Mamie, a szara gipiura została mi po uszyciu sukni na wesele mojego syna. Ponieważ  wyrzucać nie lubię, musiałam wymyślić inne zastosowanie.
 

Taki białasek też mi się przytrafił, w następnych odcinkach pokażę wianki i jajka wielkanocne jeszcze z poprzednich lat, bo trochę tego nabroiłam.
Moc serdeczności Wam przesyłam, trzymajcie się cieplutko.

czwartek, 12 lutego 2015

W lustrze

Witam Was, kochane dziewczyny.
Przypominam o moim konkursie,  komentarze piszemy pod postem  "Zapraszam na candy " Bardzo Wam dziękuję za liczne odwiedziny, a najbardziej za miłe słowa,  bardzo mnie cieszy, że moje prace Wam się podobają. 
Kilka koleżanek ma domki na wsi, to cudowne, ale ja też  jestem szczęściarą, bo mam takie małe mieszkanko, które mogę wyposażyć we wszystkie meble z drugiego obiegu przeze mnie odnowione lub  postarzone. Część moich tworów zostaje w domu, bo tu też zaczęłam wielką rewolucję, ale na razie ograniczoną tylko do jednego pokoju. Większa część trafia do mieszkanka, tak jak lustro, które dzisiaj pokazuję.  Czekało na obecną swoją postać ze dwa lata, a to wszystko dlatego, że możliwości malowania jest bardzo dużo i naprawdę nie mogłam się na nic zdecydować. Może dobrze się stało, bo w międzyczasie zapoznałam się z farbami kredowymi, polubiłam pracę z nimi i nimi właśnie potraktowałam lustro.


Tak wyglądało przed...(średnica ok 80cm)



W końcu  lustro zawisło w docelowym miejscu, okolice stołu już znacie, ale jest jeszcze jedno odbicie, na okno z zasłonami. Już zapewne widać, że też są kombinowane, mianowicie do zbyt krótkich białych doszyłam fragment grubej bawełnianej  firany.





TADAM!!!!!
Koronkowa przesyłka  dotarła do mnie we wtorek. Poszewki  idealnie dopasowały się  do moich poduszek. Nie mogę znaleźć dobrego miejsca na zdjęcie, słońca u mnie nie ma, a kiedy w tym roku było, to naprawdę można policzyć na palcach jednej ręki. Bardzo się cieszę,  że wzięłam udział w candy u Joanny, dzięki temu już poznałam wiele interesujących blogów,  kilka  odwiedziłam, a do kilku dopiero się wybieram. 



Jeszcze jedna nowość, w bocznym pasku umieściłam logo Międzyblogowego Klubu Czytelniczego, którego inicjatorką jest Paulina z Zieleni, klikając na obrazek traficie do niej i do zasad  klubu.

Życzę Wam wszystkiego najlepszego, serdecznie pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny.
//Pinterest widget