Kochane dziewczyny, za każdy komentarz bardzo Wam dziękuję. Okazuje się, że temat niepełnosprawnych dorosłych poruszył Was równie mocno, jak mnie, dużo z nas myśli podobnie i z ogromną empatią odnosi się do strajkujących. Tak sobie myślę, że wiadoma główna osoba w państwie ma poddać się operacji, może kiedy pochodzi trochę przy pomocy kul, przypomni sobie o potrzebach rodzin niepełnosprawnych. Przecież wystarczy jedno jego słowo.
W dalszym ciągu smutkiem napawa mnie sytuacja w Sejmie, wprost brakuje mi słów, żeby dokończyć to zdanie...:((
W tym tygodniu byłam po raz pierwszy w arboretum w Rogowie, pisać nie ma co, wystarczy popatrzeć na zdjęcia. Cudowna roślinność, którą podziwiałam to było jak wejście do zaczarowanego ogrodu, ogromne różaneczniki, azalie, hosty, świecznice, no i moje ukochane klony palmowe. Trafiłam na ostatni moment kwitnienia magnolii o ogromnych kwiatach. Wiadomo, wiosna w tym roku tak szybko pootwierała płatki kwiatów, że nie nadążamy cieszyć się ich zapachem, tak szybko następują zmiany.Jednocześnie arboretum okazało się ogromnym rozczarowaniem, ale o tym na końcu. I tylko dla tych z Was, którzy mają silne nerwy.
Jak bardzo się ucieszyłam, kiedy w sklepie z roślinkami znalazłam moje wymarzone: hortensję Vanilla Fraise, klon-jawor, trzmielinę oskrzydloną, grujecznik itp. Nauczona doświadczeniem opuchlakowym, musiałam sprawdzić, czy roślinki są zdrowe. Wyobraźcie sobie, jakie było moje rozczarowanie!!! Od razu dostrzegłam żółte kuleczki, przecież to jest profesjonalny zakład SGGW, jeszcze miałam nadzieję, że to nawóz, ścisnęłam i rozgniotłam to draństwo. Myślałam, że się popłaczę!!! Jeśli opuchlak jest w takim miejscu to nieświadomi ludzie kupują swoje wymarzone kwiaty i przywożą do domu bombę z opóźnionym zapłonem!!!
Nie wiem, czy kierownictwo wie, że mają tego drania w doniczkach w sklepie? Rozumiem, że preparaty z nicieniami są bardzo drogie, a chemia bardzo agresywna, ale jakoś fachowcy powinni sobie radzić!
Nie mogłam sobie odmówić zakupów, ale roślinki wylądowały w wodzie na 12 godzin, wszystkie korzenie wypłukałam pod silnym strumieniem wody z jaj, włożyłam czystą ziemię, teraz mają karencję w doniczkach. Sprawdzę wkrótce, czy przeżyły i posadzę w odpowiednich miejscach.
Kolejny przykry fakt, odkryłam opuchlaka na szybie w łazience, po co przylazł do łazienki? I to na piętrze?
Ano po to, żeby złożyć jaja w doniczce ze storczykami. Nawóz można poznać po tym, że nie da się go skruszyć, a to opuchlakowe g...(naprawdę tego nienawidzę!! ) spokojnie można zgnieść.
Zwróćcie uwagę, jak finezyjnie jest zbudowany, mogłabym podziwiać skomplikowaną budowę stawów i odnóży, gdybym nie miała traumy na myśl o nim. Pamiętacie wiersz K. I. Gałczyńskiego? Po cholerę toto żyje????
Jeszcze nigdy na blogu nie użyłam takiej ilości pytajników i wykrzykników, wybaczcie, ale krew mnie zalewa ze złości. Sprawdziłam obecność cholernika w kilku centrach ogrodniczych, w każdym były jaja.
To dopiero jaja !
Tym bardziej cieszę się z Waszych porad. Przytaczam kilka :
-nie wypraszajmy z ogrodu naszych sprzymierzeńców: jaszczurki, żaby i ptaki są pomocnikami
-można stworzyć zakątek z odpadami, gdzie mogą sobie buszować do woli
-moczyć nowo zakupione rośliny w wodzie przez 24 godziny
Oczywiście moja wojna trwa, nad ranem i wczesną nocą biegam z lampką po ogrodzie w poszukiwaniu wrogów. Z sukcesem!!!
Pozdrawiam Was majowo.:))
6.06.2018
P.S. Nie wiem, czy w Rogowie są jaja i pędraki opuchlaków, nie jestem pewna, bo bardzo trudno je rozpoznać, a sprzedawca był nieprzekonujący. Następnym razem kupię wymarzone roślinki i delikatnie sprawdzę w domu.
Piękny ogród i magnolie, ale zszokowałaś mnie wieścią o tych opuchlakach. Właśnie zakupiłam rośliny iglaste do ogrodu i w dwóch doniczkach były właśnie takie żółte kuleczki. Pomyślałam, że to jest nawóz, ale teraz mam ogromne wątpliwości. Posadziłam już te rośliny, ale jutro wykopię i sprawdzę, bo nie daje mi to spokoju.
OdpowiedzUsuńLepiej dmuchać na zimne. Jeśli żółte kuleczki ściśniesz i nie możesz ich rozgnieść, to znaczy że jest to nawóz i trzeba go zostawić. Życzę Ci, żeby tak było.
UsuńPozdrawiam majowo. :).
Jak odróżnić nawóz od tych żółtych kuleczek? Pan w sklepie zarzekał się, że to nawóz. Nie umiem rozpoznać. Obecnie zaglądam po prostu do doniczki jeszcze przed zakupem ale zapewniają mnie, że to nawóz...
OdpowiedzUsuńWystarczy ścisnąć kuleczkę, jeśli trzaśnie, czasami też wypłynie z niego ciecz to znaczy, ze to opuchlak. Sprawdzić trzeba na kilku kuleczkach, nawet jeśli sprzedawca będzie na Ciebie patrzył jak na idiotkę. Kulki nawozu są twarde i nie dają się rozgnieść. Mam nadzieję, że pomogłam i życzę samych kulek nawozu.
UsuńMajowo pozdrawiam. :))
No te moje kuleczki rozgniotłam bez problemu i wylazła biaława maź - dokładnie. A oni mówią, że to nawóz :/
UsuńJedynym sposobem, żeby udowodnić sprzedawcy, że to opuchlakowi, to zakupić roślinkę i poczekać kilka tygodni, aż sie pojawią obrzydliwe pędraki, potem pokazać roślinkę sprzedawcy, ale to sposób bardzo niebezpieczny. Albo po prostu nie kupujemy podejrzanych roslin, ja juz tak robie, choć patrzą na mnie z powątpiewanie mnie, trudno.:((
UsuńPozdrawiam.:))
Nigdy nie sprawdzałam roślin pod kątem obecności opuchlaka. Dzięki za informację :)
OdpowiedzUsuńNa Twoich zdjęciach oprócz wspaniałych rododendronów zauważyłam kielichowca. Mam jednego w ogrodzie, ale zwykle kwitnie tylko kilka kwiatów :(
Każde jajo opuchlaka to mina, która może zniszczyć cały ogród, to tylko kwestia czasu. Sprzedawca zawsze będzie twierdzić, ze to nawóz, ale wystarczy te kuleczki rognieść i już wiadomo, że to szkodnik.
UsuńPozdrawiam wiosennie.:))
Dobrze napisane, niech sobie przypomni o tych wspaniałych ludziach, niech oprzytomnieje. <3
OdpowiedzUsuńOjej To i ja sprawdzę nowo zakupione rośliny. Jak mnie takie robale wkurzają, tak samo nie znoszę białej muszki i mszyc, no nie umie tego wytępić. Te gnojki uwielbiają nasz balkon. Piękne zdjęcia, bardzo piękne. Życzę, byś pozbyła się wszelakich szkodników, mega irytujących. Odganiam ich od Twoich roślin. :))) Pozdrawiam, pięknych dni życzę. :)
Dzięki, Agnieszko. Czasami musimy użyć chemii, bo innego sposobu nie ma.
UsuńPozdrawiam cieplutko.:))
Ja jednak skupię się na zdjęciach ukazujących piękno natury.
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście jest ciekawsze. :))
UsuńCzyli jaja.....pytałam męża i też zauważył je a pani twierdziła, że to nawóz....
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci siły do walki dla dobra twych roślin.
Pięknie w tym Rogowie...
Wymieniasz tu również trzmielinę...rosła piękna i duża na granicy lasu i ogrodu u jego mamy a on ją po prostu wyciął nie mając pojęcia co wycina....ogromnie mi jej żal..
Załączam pozdrowienia....
On to oczywiście mój mąż...
UsuńOj, szkoda trzmieliny, jeśli w dodatku była oskrzydlony, tym bardziej szkoda. Ona jesienią przebarwia się na czerwono i bywa nazywana płonącym krzewem.
UsuńWiosennie pozdrawiam. :))
Uwielbiam takie miejsca i dlatego ciągle obiecujemy sobie, że odwiedzimy Rogów i jakoś nie możemy tam dotrzeć. Cecylio, bardzo dziękuję za te relację. Wypatrzyłam na Twoich zdjęciach pięknego Kielichowca wonnego. Jego kolor mnie zachwycił.
OdpowiedzUsuńWyobraź sobie, że teraz wiosną dokupiłam pięć róż. Kilka dni temu nowe róże dosłownie nikły w oczach. Kiedy wykopałam jedną okazało się, że są tam ogromne larwy. Teraz podejrzewam, że są to opuchlaki.
Serdecznie pozdrawiam:)
Niestety, możesz mieć rację, rośliny nikną, nie ma innych śladów , a to pędraki i larwy niszczą korzenie. Można podlać wyciągiem z wrotyczu, ale nie wiem, na ile jest skuteczny. We wrześniu można zastosować Larvanem z nicieniami, ale jest dość drogi.
UsuńŻyczę, żebys nigdy nie musiała walczyć z tymi wstręciuchami. :))
Vanilla fraise posadzilam w ubieglym roku. Zakwitły zaledwie 3 paki kwiatowe moze w tym roku bedzie bardziej bogato. Opuchlaków nigdy nie szukałam ale to dlatego że zawsze te kólki brałam za nawóz. Cóż okazuje sie ze nawóz może nie być nawozem a trudnym szkodnikiem. Piekne zdjecia i wspaniała wyprawa. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńJeśli masz sprawdzony punkt sprzedaży, to może być nawóz, czego Ci z serca życzę.
UsuńPozdrawiam.:))
Moja vanilka jest już wiekowa i ogromna a do tego co roku robię z niej sadzonki i obdarowałam nią cała rodzinę, mam nadzieję, że bez opuchlaka bo zawsze sumiennie sprawdzam świeżo zakupione kwiaty. A co do aboretum to zapewne przepięknie, uwielbiam takie miejsca i za tydzień planuję wyprawę do Kórnika na różnaecznikowy spektakl. Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńVanilka jest piękna, na pewno zyskalaś wielu przyjaciół, czekam na relację z Kórnika.
UsuńPozdrawiam .:)
Całe szczęście, że jesteś świadomym konsumentem ! Szkoda tylko, że ludzie obsługujący często nie posiadają potrzebnych informacji...
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że obsługujący wiedzą ale zysk jest ważniejszy.
UsuńPozdrawiam.:))
Teraz chyba wszystkie sprawdzimy nasze roślinki:)))piękne miejsce odwiedziłaś:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńUwielbiam hortensje - można je zerwać wysuszyć i cieszą mnie we wnętrzu baardzo długo! :)
OdpowiedzUsuńPiekne miejsce odwiedzilas, szkoda ze te robaczyska panosza sie, ale ja tu tez z takimi jednymi walcze i czasami rece opadaja:) Milego weekendu:)
OdpowiedzUsuńW arboretum w Rogowie byłam, ale dawno temu.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa efektu walki z opuchlakiem. Po 5 latach prowadzenia ogrodu bez problemów i ja niestety dołączam do grona wlaczących z opuchlakiem. Do jednej rośliny, tej, która podejrzewam o zarażenie, sił nie miałam już i ja wywaliłąm
OdpowiedzUsuńOd wiosny do jesieni łowię opuchlaki z lampką czołówka na głowie, oglądam każda roślinkę i wrzucam do kubka z woda i mydłem, topią się...
UsuńDwa razy użyłam nicieni, ale mogły być nieświeże, więc nie poskutkowały. Zbierać będę jeszcze przez lata.
Pozdrawiam.