Witam Was serdecznie.
Dzisiaj chciałabym pokazać skutki przebywania z osobą zakręconą na robótki ręczne, czyli efekty wzajemnego oddziaływania.
Wiadomo, że blogujące panie są to osoby bardzo kreatywne, lubią wymyślać
różne skomplikowane prace, często ich wykonanie nastręcza problem i tu
na ogół należy poprosić o pomoc płeć męską. Czasami mam zapędy feministyczne i
wszystko chcę sama, ale skutki bywają opłakane, a to półkę strącę w
zaaferowaniu, tracąc cenne zbiory, a to gwóźdź zostawię widoczny i poczucie estetyki cierpi. Czasami z problemami
muszę radzić sobie sama, kiedy mojego M. nie ma w domu (połowę naszego
życia spędził poza domem) czasami daję sobie radę sama,
bo wiadomo, wszystko wiem i umiem najlepiej, ale zdaję sobie sprawę, że bez jego wsparcia byłoby mi trudno realizować swoje pasje.
Od kiedy zajęłam się swoimi robótkami z pewnym niepokojem obserwował moje poczynania, nie za bardzo wierząc w moje możliwości. Ale kiedy dotarły do niego obiektywne pochwały moich prac, zaczął mnie dopingować, a nawet sam zaczął zwracać uwagę na ciekawe przedmioty.
Przykładem postępującej edukacji jest przedstawiony powyżej cudnej urody stoliczek z drewnianej palety. Piękny przykład mebla, widziałam już podobne, ale ten jest wyjątkowy, ma szufladki i znajduje się w witrynie sklepowej w Zurichu, i to właśnie mój M go zauważył i sfotografował.
Kolejny raz mnie zaskoczył, gdy dostrzegł urodę i zrobił zdjęcia oklejonego gazetami krzesła, butelek, i innych przedmiotów.
Od kiedy zajęłam się swoimi robótkami z pewnym niepokojem obserwował moje poczynania, nie za bardzo wierząc w moje możliwości. Ale kiedy dotarły do niego obiektywne pochwały moich prac, zaczął mnie dopingować, a nawet sam zaczął zwracać uwagę na ciekawe przedmioty.
Przykładem postępującej edukacji jest przedstawiony powyżej cudnej urody stoliczek z drewnianej palety. Piękny przykład mebla, widziałam już podobne, ale ten jest wyjątkowy, ma szufladki i znajduje się w witrynie sklepowej w Zurichu, i to właśnie mój M go zauważył i sfotografował.
Kolejny raz mnie zaskoczył, gdy dostrzegł urodę i zrobił zdjęcia oklejonego gazetami krzesła, butelek, i innych przedmiotów.
Całkowicie byłam zaskoczona, kiedy zaczął mi towarzyszyć w wyprawach na targi staroci, podczas jednego z nich tak zachwycił się staruteńkim kufrem, że go kupił . Żadna siła go nie przekona, że można w kufrze coś zmienić i chyba ma rację.
A że nie samą sztuką człowiek żyje, to przegląd kilku tylko bardziej prozaicznych zajęć: kiedy trzeba stanie do boju z wiertarką w dłoni i wywierci dziurę bez odrobiny pyłu spadającego na podłogę.
Samodzielnie pomaluje ściany i zamontuje półkę tak, żeby już nigdy nie spadła na kanapkowany właśnie patchwork.
Kiedy trzeba przetrzeć pomidory na sok, zastąpi z powodzeniem malakser, sokowirówkę i wszystkie roboty świata.
Zajmie się rybkami i czyszczeniem oczka wodnego (które sam wykonał) i jesienią przykryje je siatką, żeby liście nie wpadały do wody
Nie,
nie, to nie jest czwarty rozbiór, tak mniej więcej wygląda opracowanie
planu taktycznego kolejnego podboju ukochanych Bieszczad, w których odpoczywa się najlepiej.
Nie mogę przesadzić z tym peanem na cześć...
Zapalam więc światełka, oświetlając drogę do domu i ...czekam.
Masz prawdziwy skarb w domu:) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńChyba przesadziłam z tym chwaleniem, wiesz, jak to różnie w życiu bywa. Z najlepszymi pozdrowieniami :-)
UsuńTo wspaniale jak się ma na kogo liczyć i wiedzieć że nie jest się samym w swoich pasjach. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAlicjo, to działa też w drugą stronę. Cieplutko pozdrawiam
UsuńPokazujesz tyle na raz, że mi się w głowie kręci.
OdpowiedzUsuńAle kufra zazdroszczę, gdyż marzę o takim a córa moja odnawia meble domowe i by mi go pięknie odnowiła. Czekam na efekty Twojej pracy...
W tym cały problem, że nie mogę go ruszyć, ma zostać w tym stanie. Na szczęście mam jeszcze inne prace. Serdeczności.
Usuń