Nie mam konta na FB i nie prowadzę żadnej sprzedaży.

wtorek, 25 września 2018

Mędrca szkiełko ...

Od dziecka fascynowały mnie zjawiska, których nie umiałam pojąć, z czasem przestałam się zastanawiać jak  i dlaczego powstają, a oprócz fascynacji pojawił się zachwyt. Towarzyszy widokowi promieni słonecznych, które układają się na ścianach w czarujące wzory, albo prześwietlają drobinki kurzu nieuniknione w każdym domu. Czasem powoduje go burza i  zadziwiający układ  błyskawicy, czy przesuwające się chmury po niebie, które układają  się w  znajome kształty przedmiotów, lub osób. Pewne zjawiska oprócz fascynacji wywołują prawdziwy strach. Najbardziej fascynującym i jednocześnie pięknym zjawiskiem od zawsze jest tęcza. Wczoraj niespodziewanie rozpostarła swe ramiona  między miasteczkiem  i puszczą. Jak zwykle była przeżyciem metafizycznym, ulotna, a  jednocześnie  intensywna, gdybym nie zrobiła zdjęć, nie uwierzyłabym, że może być tak nasycona kolorami. 
Fizycy potrafią wyjaśnić przyczyny tęczy i sam proces jej tworzenia, ale dla mnie tęcza ma wymiar magiczny, nie boję się jej, bo  jest pięknym zjawiskiem. Jakaś część mnie czuje, że jest zapowiedzią czegoś miłego, dobrą przepowiednią na przyszłość. Chyba nawet bym nie chciała rozumieć, niedopowiedzenie daje pole do fantazjowania...
Naukowiec będzie się ze mnie śmiał, a ja z jednej strony rozumiem chęć ludzi do zbadania wszystkiego co nas otacza i rozebrania na części pierwsze, a z drugiej  chciałabym, żeby to co magiczne pozostało nadal magicznym, ulotną chwilą, która daje nam tyle radości.
 
Kolekcjonuję niezwykłe widoki w pamięci, czasami udaje mi się utrwalić je na zawsze. Nigdy nie są tak spektakularne, jak w rzeczywistości, ale zawsze próbować warto.

Takie niesamowite widoki utrwaliłam kilka lat temu w  załęczańskim parku krajobrazowym. Wtedy dzień witał się z nocą...

Ciekawa jestem, czy macie takie zjawiska, które powodują u Was przyśpieszone bicie serca i chęć utrwalenia ich na zawsze  w pamięci.
Cieplutko Was pozdrawiam.:))

wtorek, 11 września 2018

Taras- moja duma.

Dzisiaj dopiero zauważyłam, że nie było mnie trzy tygodnie, stęskniłam się do Was bardzo. 
W poprzednim domku miałam  tak, że aby wyjść na podwórko szło się przez korytarz, wiatrołap, potem osiem schodków, jeszcze kilkanaście  kroków po trawce i byłam przy kącie wypoczynkowym pod orzechem. Droga do tego kąta nie była moją ulubioną, zwłaszcza kiedy w ogrodzie  zbierała  się większa ekipa i trzeba było nieść tace z naczyniami i potrawami.  Po kilka lub kilkanaście razy ... na szczęście  z pomocą.
Teraz mam tak, że wyjście na taras to ogromna przyjemność. Idę tylko przez salon i już jestem przy stole. O takim miejscu marzyłam w poprzednim domu, żeby wyjść bezpośrednio z salonu do ogrodu, najlepiej przez taras.




//Pinterest widget