Żeby nie było, że tylko ja mam pasje i zainteresowania, dzisiaj o ulubionym miejscu mojego męża w ogrodzie. Oczko wodne jest naprawdę jego oczkiem w głowie. Zostało samodzielnie przez niego wykopane, wyłożone folią w kamyki, obłożone kamieniami i kamyczkami, oraz zalane wodą z własnej studni. Oczywiście takie skróty myślowe zdarzają mi się bardzo często, ale wynikają z pośpiechu. W rzeczywistości oczko wymagało bardzo dużo czasu, pracy i energii. Kaskada, pompy, napowietrzniki, specjalne lampy do pompy, podłączenia do prądu, nie mogę o tym pisać, bo się nie znam.
To był maj 2005 roku
Pod starym orzechem laskowym odmiany warszawskiej, który wiosną ma kolor czerwony, a potem przebarwia się powoli na zielony, posadziłam starą odmianę bergenii, oraz moje ukochane rododendrony i azalie. Do tej pory się nad nimi trzęsę, żeby ich nie przekarmić, żeby oberwać przekwitłe kwiatostany i żeby miały spokój.
Takie to wszystko było małe w maju 2005 roku
A tak wyglądało w lipcu 2010 roku |
Żeby zakończyć tradycyjnie innym akcentem, prezentuję książki jednego z moich ulubionych pisarzy. Zanim nim został, Nicholas Evans był scenarzystą i producentem filmowym. Brakuje tu powieści Przepaść, zapewne jest w ludziach. U nas najbardziej znany jest Zaklinacz koni, dzięki
ekranizacji Roberta Redforda. Jak zwykle oryginał zdecydowanie piękniejszy, zupełnie
inne zakończenie i zawsze się cieszę, kiedy zdążę przeczytać wersję
pisaną przed jej sfilmowaniem. Można o książkach Evansa powiedzieć
obyczajówki, ale nie przynosi im to ujmy, a autor kontynuuje najlepsze tradycje literackie. Każda z nich jest poruszająca, zwłaszcza ostatnia. Odważni do końca trzyma w napięciu i naprawdę finał jest zaskakujący. Mam nadzieję, że zachęciłam Was do poczytania. I już doczekać się nie mogę kolejnej książki Evansa
Pojawił
się też pisarz Richard Paul Nicholas ( Stokrotki w śniegu) , ale
zbieżność nazwisk przypadkowa, nie podbił mnie. W moim profilu
zaznaczyłam, że dużo czytam, ale nie jestem w stanie wymienić w małej
rubryce wszystkich ulubionych, stąd pomysł takiej, a nie innej
prezentacji. Co jakiś czas, oczywiście.
Dziękuję, że do mnie zaglądacie i zapraszam. Pozdrawiam Was serdecznie.
Piękne masz to oczko wodne :) A żaby mnie przerażają- nie lubię ich :P
OdpowiedzUsuńCieszę się z Twoich odwiedzin, żabka to stworzonko pożyteczne, a że własne, to musiało być zaakceptowane. Zaraz się rozejrzę po twoim świecie. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńAszko, bardzo się cieszę, że się odezwałaś, cały czas trzymam za Ciebie kciuki. Dla Diany też bym zrezygnowała z oczka, a i tak pięknie masz wokół. Na razie nie pokazuję aktualnego wyglądu ogrodu, bo przez blogowanie i upały oczywiście się zaniedbał. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzień dobry! wpadam z rewizytą:) dziękuję za miłe słowa:) odnośnie Twojego pytania, to tak stosuję farby kredowe ale nie tylko, czasami wystarczy zwykła akrylowa, a bywa że używam wosku do wybielania. Oczko piękne, super że robisz dokumentację. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłą wizytę i odpowiedź, ja buszowałam u Ciebie rano i coraz bardziej podobają mi się Twoje prace, a też zajmuję się m. in. malowaniem mebli. Zapraszam do siebie częściej, chociaż wiem, że z czasem krucho, ja będę Cie odwiedzać na pewno. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńJa tam lubię książki Evansa - dają dużo nadziei i wytchnienia w trudnych chwilach :)
OdpowiedzUsuń