Dzisiejszy mój wpis jest bardzo krótki, bo dopadło mnie wakacyjne lenistwo. Poniższe słowa usłyszałam od mojej dawno niewidzianej przyjaciółki Uli, która pierwsze zdanie zapisała sobie na lustrze. Muszę się nimi z Wami podzielić, nawet jeśli już je znacie, to warto je sobie przypomnieć.
" Wstać rano, zrobić przedziałek i się odpieprzyć od siebie. Czyli
nie mówić sobie: muszę to, tamto, owo, nie ustawiać sobie za wysoko poprzeczki i narzucać planów, którym nie można sprostać.
Bez egoizmu, ale bardzo starannie, dbać o siebie i o swoje własne uczucia.
Poświęcać się temu, co sprawia przyjemność. Ja zapisuję rano, co mam zrobić. A chwilę potem skreślam połowę.
To bardzo ważne, by siebie samego nie nastawiać na dzień czy na całe życie tak ambitnie, że niepowodzenie będzie nieuniknione. Jeśli człowiek chce za dużo osiągnąć, zaplanować, zrealizować, to jest stale z siebie niezadowolony.
A może po to, by być z siebie zadowolonym, wystarczy robić rzeczy, które są potrzebne, godziwe, warte, dobre, bez wymagania od siebie więcej, niż można osiągnąć."
Poświęcać się temu, co sprawia przyjemność. Ja zapisuję rano, co mam zrobić. A chwilę potem skreślam połowę.
To bardzo ważne, by siebie samego nie nastawiać na dzień czy na całe życie tak ambitnie, że niepowodzenie będzie nieuniknione. Jeśli człowiek chce za dużo osiągnąć, zaplanować, zrealizować, to jest stale z siebie niezadowolony.
A może po to, by być z siebie zadowolonym, wystarczy robić rzeczy, które są potrzebne, godziwe, warte, dobre, bez wymagania od siebie więcej, niż można osiągnąć."
Na lustrze nie zapiszę ale pewnie nie raz pomyślę o tych dobrych radach. Mądrze powiedziane i warto te słowa zapamiętać. Miłego, wakacyjnego leniuchowania Cecylko:)
OdpowiedzUsuńLustro mam w łazience, więc nie zapiszę, bo sugestię rannego wstawania przeczytalabym przed południem:) Prędzej by się sprawdziło na suficie w sypialni:)
OdpowiedzUsuńOd lat żyje zgodnie z zasadą, że każdego dnia trzeba zrobić coś, co odróżnia ten dzień od innych. Coś dla siebie, z nutką egoizmu:) Czyli chyba nie do końca tak, jak każe profesor:)
Ja też na lustrze nie umieszczę, bo nie potrzebuję :) Stosuję tę zasadę odkąd nie pracuję, moje krótsze motto to: "Nic nie muszę, wszystko mogę". I tak sobie żyję :) Pozdrawiam Celu ...
OdpowiedzUsuńja mogę coś takiego napisać, bo szczególnie rano mam myśli typu.."powinnam, muszę, trzeba zrobić"...jutro rano, wcześnie idę z koleżanką do lekarza, ona bedzie miała zabieg a ja w tym czasie czekając na nią pobiegnę do pobliskich Łazienek ..o ósmej rano, zawsze chciałam być w łazienkach o wczesnej porze i teraz zabieg koleżanki mi to umożliwia, to sa plany, którym z chęcia sprostam...
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie robić to, co jest dobre i harmonizuje z moją energią. Nic wbrew sobie. Owszem, robię to co powinnam, a terminy, też trzeba uwzględnić planowo, aby nie stresować się zostawiając pracę na ostatnią chwilę. Nie lubię tego. Ja, (tak mi się wydaje) umiem zachować balans między pracą (moja praca aktualnie jest już nieetatowa), a przyjemnością, między obowiązkiem, a pasją, między skupieniem, a luzem... Nigdy nic nie zapisuję ( z wyjątkiem terminów w kalendarzu), poddaję się rytmowi działania...
OdpowiedzUsuńCiekawy post, nieważne, że krótki. Osobiście lubię krótkie, ale skłaniające do zastanowienia...
Kwiaty Twoje jak zawsze przecudowne! Pozdrowienia zostawiam..
To trudne ale warto spróbować 😊
OdpowiedzUsuńTo dzisiejszy świat w biegu, a my? Wszystko w naszych rękach i to kwestia naszych priorytetów. Ps. Cudowne fotki:) Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńNormalnie się zaśmiałam z tego początku, cały tekst mi się mega podoba. :) No bo tak jest, czasami tyle od siebie wymagamy, ale czas dla siebie też jest ważny. Wiesz, mnie czasami cieszy taki dzień, gdzie niemal cały czas se siedzę i czytam. Potrzebuję takich dni i już. Kiedyś za dużo od siebie wymagałam i byłam mniej szczęśliwa niż teraz. Mam pracę, mam swoje inne obowiązki i pasje, no i to na pasje zawsze musi się znaleźć czas, nie ma innej opcji. Dużo osób mi ględzi, że np. do pracy w sobotę i w niedzielę...nie ma mowy...pójdę, kiedy pójdę, ale nie często, bo moje życie, moje zdrowie są ważniejsze. Chodzi o równowagę. Także, jeśli możemy, jeśli chcemy, to się poleńmy i już. Moim dniem lenia zazwyczaj jest właśnie środa i absolutnie mi to odpowiada. No i jeszcze jedno, jestem z siebie dumna, bo ten leń często oznacza więcej przeczytanych stron w książce, którą ktoś dla mnie napisał, albo większa uważność dla Matki Natury. :) Pięknego dnia. :))))
OdpowiedzUsuńJa mam na lustrze decoupagową zawieszkę z napisem " Nawet najdalsza podróż zaczyna się od pierwszego kroku" . Słowa które przytoczyłaś są bardzo mądre i warto je sobie wziąć do serca. Odkąd jestem na emeryturze wyznaję zasadę " nic nie muszę, wszystko mogę" Może te moje są niedaleko prof. Wiktora Osiatyńskiego. A swoją drogą to piękne lwie paszcze, śliczne kolory, a ważka jakby czekała na foto.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, co napisałaś, ale ja już nie muszę zapisywać. Mam pewne ograniczenia więc robię to, co mogę i chcę, a nie muszę. Czas przed emeryturą był taki, że wiele musiałam i teraz są skutki. Podobnie jak Ty wstaję rano i w myślach robię listę zadań, a potem okazuje się, że połowa niezrealizowana. Poczekają na lepszy czas. Lwia paszcza zachwycająca, a ta ważka..... Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńDobre, podoba mi się. Marzę o letnim lenistwie, ale mam nawał pracy.
OdpowiedzUsuńJakbym już to gdzieś słyszał...
OdpowiedzUsuńNo właśnie! A już szczególnie, gdy jest się na emeryturze!
OdpowiedzUsuńMiłego odpoczywania:)))
Cecylio! Wyhodowałaś prześliczne Lwie paszcze. Kiedyś te kwiaty były bardzo popularne a teraz zdają się być zapomniane.
OdpowiedzUsuńZamieszczony tekst jest doskonały !!!
A co do prof. W. Osiatyńskiego? Z wielką przyjemnością wsłuchiwałam się w dyskusje w których uczestniczył. Ten człowiek jak mało kto rozumiał ludzi. Był niezwykle życzliwy i ciepły, ale potrafił też być brutalny.
To co napiszę nie jest na temat publikowanego postu ale bardzo mi się spodobało, że dociął pewnemu człowiekowi.. Znany polski polityk porzucił swoją żonę dla młodszej. Profesor wtedy powiedział: Nie akceptuję sytuacji, gdy mężczyzna porzuca starzejącą się żonę, która wychowała ich wspólne dzieci, tylko dlatego, że już nie wydaje mu się atrakcyjna i wiąże się z dużo młodszą. Przecież umawiali się na całe życie, a ta żona straciła przecież przy nim młodość. I jeśli teraz zostawia ją, bo znalazł sobie młodszą, to uważam to za świństwo. W zdecydowanej większości te nowe wybranki podobne są fizycznie do żon, tylko 20 lat młodsze i przede wszystkim zapomina również o tym, że on też już nie jest ogierem.
Teraz z podobną przyjemnością słucham Wojciecha Sadurskiego, profesor Wydziału Prawa Uniwersytetu w Sydney i zasiada również w Archiwum im. Wiktora Osiatyńskiego.
Cecylio, od pięciu lat jestem na Google Chrome a mimo to znikają moje komentarze. Mam nadzieję, że Blogger upora się ze swoim problemem.
Serdecznie pozdrawiam:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Kochana... Podejdź do lustra i powiedz na głos.... Jestem wspaniała, jestem cudem, jestem piękna... I nic nie musisz pamiętaj... Możesz wszystko co zapragniesz... A taki dzień też mi się zdarza ale patrząc tak w tył czas... Nie..... Poleniuchować w sensie spacer, dobra książka, zajrzeć w zakamarki ogrodu... I zaraz weselej... Buziaki.
OdpowiedzUsuńMnie joga nauczyła odpuszczania i chwała jej za to... Choć zdarza mi się jeszcze czasem zapętlić:)
OdpowiedzUsuńWitaj porannie Celu
OdpowiedzUsuńLustro mam duże i bardzo pojemne. To pierwsze zdanie na pewno by się zmieściło i nie tylko ono. Czasem niestety trudno odpuścić.
Lwie paszczę uwielbiam.
Pozdrawiam budzącym się dniem
Życzę odrobiny chłodnego miejsca w Twoim domu Celu i czekam na kolejną opowieść.
UsuńWarto zapamiętać te słowa. Szczególnie pierwsze zdanie :)
OdpowiedzUsuńCelu, te słowa to zwyczajna prawda życiowa! Jeśli my same nie zatroszczymy się o siebie, to kto niby miałby to zrobić za nas? Jako kobiety dzielimy tyle ról i obowiązków, by nakładać sobie dodatkową presję i śrubować cele i zadania!
OdpowiedzUsuńO nie... to prosta ścieżka do frustracji, złości, niespełnienia lub wręcz w sidła choroby!
Gorące pozdrowienia z Francji od wyluzowanej Anity :-))
Wspaniałe zalecenia prof Osiatyńskiego. Już od dłuższego czasu się do nich stosuję...
OdpowiedzUsuńPięknie pozdrawiam letnią porą :-))
Tak czasami sobie mówię ja nie muszę. Trzeba czasami spałzowac i zrobić coś dla siebie bez pośpiechu. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOj tak ja też powinnam mieć to zdanie na lustrze. Niestety jestem z tych co ciągle coś muszą,sama się napędzam, popędzał, a później często to odchorowuję,bo niestety organizm też ma swoją wydajność.
OdpowiedzUsuńHa ha ha !!! Dobre to jest ! ja bym zapisała to zdanie na lustrze i jeszcze dopisała bym: Nic nie muszę !
OdpowiedzUsuńNie można sobie brać za dużo obowiązków na głowę, bo to jest "pętla na szyję" i wir, z którego nie można się uwolnić. Prosty przykład: Byłam ostatnio na basenie. Pływałam z córką w specjalnie stworzonej "rwącej rzece" . Gdy chciałam opuścić rzekę - nie mogłam się z niej wydostać, bo nurt był tak szybki , że pchał mnie dalej. Tak samo jest w życiu z nadmiarem obowiązków i zobowiązań. Pozdrawiam kochana !!!
Mój komentarz zniknął...
OdpowiedzUsuń