z dziećmi i wnukami, który szybko minął i uprzyjemnił nam odliczanie dni do Świąt. Zaczęło się od Mikołajek, dzieci dostały m. in. zestaw literek, bo Ida już coraz częściej sama czyta, a dzięki literkom może utrwalić ich znajomość. Nauczanie zdalne, sami wiecie, jak ciężkie jest dla uczniów i nauczycieli. Na razie popisywał się Janek i oberwał burę od starszej siostry za psucie wyrazów i nieprawidłowe przyklejanie literek, mieliśmy zabawę
Potem był śnieg, wystarczyło go co prawda tylko na kilka godzin, ale radości było mnóstwo, bałwanek, śnieżki, po prostu zima i wyglądanie przez okno, czy śnieg jeszcze leży w ogrodzie? Widok na oczko, które tego dnia wyglądało bajecznie, a kamienie były przykryte śniegiem jak lukrem...
Zdążyliśmy zrobić wielkie pierniczenie, przy czym pomoc dzieci okazała się bezcenna, czy widać, jak pięknie i oszczędnie wycinały pierniczki z ciasta? Musiałam zagnieść dwie porcje ciasta, bo Janek nie toleruje masła, więc pierników było sporo, chętnych do jedzenia też.
Przepis na genialne pierniki znalazłam, a właściwie znalazł mój M. który jest zachwycony blogiem pani Ani https://aniagotuje.pl/przepis/blyskawiczne-pierniczki-z-lukrem
Sprawdzony przepis, polecam!
Z ozdabianiem różnie było, mieliśmy lukier, masę czekoladową, mnóstwo ozdóbek i bawiliśmy się świetnie, cała szóstka. Niestety pierniczki znikały tak szybko, jak powstawały, a może nawet szybciej...
Jedno jest pewne, nieważne są plastyczne zdolności, zapomnieliśmy o pandemii, liczy się fakt przebywania ze sobą, cudnej atmosfery, śmiechu dzieci i dorosłych, obyśmy mogli powtórzyć taki bezcenny czas w przyszłości... Było po prostu rodzinnie i czule, tak niewiele czasami potrzeba do szczęścia...
Kochani, tyle byłe radości w tym tygodniu, że zapomniałabym o o najważniejszym pytaniu mojej wnusi-ekolożki, po którym prawie się popłakałam
Babciu, czy w moim życiu będzie jeszcze taki dzień, że spadnie śnieg?
:(((
Kochani, życzę Wam pięknych dni, pięknej ostatniej niedzieli i tygodnia przed Świętami, trzymajcie się zdrowo!!!
Czas z Najbliższymi jest najcenniejszy. Ja też bardzo lubię i doceniam takie chwile.
OdpowiedzUsuńNajcenniejsze chwile to te spędzone z bliskimi. Literki na pewno będą bardzo pomocne, przed laty podarowałam pewnemu chłopcu klocki z literkami ( innych zwyczajnie nie było w sklepie) a kiedy go odwiedziłam po raz kolejny ułożył mi zdanie" dziękuję ciociu"😊
OdpowiedzUsuńPiękne pierniczki a fakt ich błyskawicznego znikania jest dowodem na to, że były równie smaczne jak piękne! :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i zdrówka życzę!
Najwspanialsze i najważniejsze momenty to te wśród najbliższych. Szczególnie w tak dziwnym roku, doceniamy to szczególnie mocno. Klimat przedświąteczny sprawia, że celebrujemy te chwile z radością. Sama nie mogę się doczekać, by w środę przed Wigilią pomóc Mamie i naszykować na wieczerzę dla naszych Najbliższych m.in. uszka i pierogi.
OdpowiedzUsuńCelu, życzę jak najwięcej tak cudownych chwil, pełnych uśmiechów i rodzinnego ciepła :-))
Uściski! Anita
Droga Cecylio, z Twojego postu bije ogromna radość. Tak to podobno jest, że czas spędzony z wnukami należy do najprzyjemniejszych chwil. Wspólne pieczenie pierników a później ich dekorowanie jest doskonałą zabawą. Moją uwagę przyciągnął prześliczny, oryginalny świecznik.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam Ci mnóstwo uścisków i serdecznych pozdrowień:)
Dzieci potrafią dodać radości w życiu:)))takie chwile są bezcenne:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńJak rozczulajace są te zdjęcia dziecięcych rączek lepiących pierniczki. Znam to uczucie radości przebywania z wnukami. Większego szczęścia babci nie potrzeba . Snieg... chociaż ze względu na te maluchy mógłby spaść..., prawda?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepluteńko całą Twoją rodzinkę, Celu :)
Kochane są nasze wnuki, to nasza duma i radość - Celu, życzę Ci wszystkiego najlepszego - szczęśliwych, zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia
OdpowiedzUsuńTe łapeczki z małymi paluszkami pracujące przy wyrobie pierniczków są wzruszająe.
OdpowiedzUsuńW mojej rodzinie nie ma juz takich małych rączek, bo nawet wnuki już mi urosły :-)
Pozdrawiam serdecznie przedświątecznie.:-)
Jak milutko :))))))
OdpowiedzUsuńOzdabianie pierniczków jest najprzyjemniejsze, szczególnie z dziećmi. :) Wesołych i Zdrowych Świąt!
OdpowiedzUsuńApetyczne pierniczki :) Ja piekłam sama. Wnuki daleko i teraz nie przemieszczają się. Pieką z rodzicami. Co do śniegu to pociesz ekolożkę ;)
OdpowiedzUsuń"Tomasz Leszczyński, autor bloga "Pogoda w Polsce" zapowiada, że po świętach Bożego Narodzenia dojdzie do gwałtownego ochłodzenia, a w wielu regionach zrobi się biało. Opady śniegu pojawią się na Suwalszczyźnie, Podlasiu i Mazowszu. Spadnie tam nawet 20 cm śniegu."
Więcej: https://wiadomosci.radiozet.pl/Pogoda/Pogoda.-Boze-Narodzenie-ze-sniegiem-Mroz-i-sniezyce-w-nowych-prognozach
Sama chciałabym pospacerować po białym puchu ;)
Pozdrawiam :)
Piękne pierniki wyczarowaliście :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, a pierniki prezentują się smakowicie :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ciasteczka wyglądają przepysznie 😍😍
OdpowiedzUsuńJakie piękne pierniczki :))). Wspaniale spędziliście czas! Ja dzisiaj lepiłam uszka z grzybami do barszczu, bo to najważniejszy punkt w wigilijnym menu, musi ich być dużo :). Ze śniegiem kiepska sprawa, w tamtym roku w moich stronach nie było ani jednego dnia z leżącym śniegiem, ledwo tam coś czasem poprószyło. Dawno temu, kiedy dzieci były małe, czytałam im wierszyk, w którym była mowa o tym, że śnieg się skrzy. Synek mnie zapytał, co to znaczy - no i miałam problem, bo chociaż była zima, to za oknem widać było tylko topniejącą breję, musiałam mu tłumaczyć tylko w teorii. Uświadomiłam sobie wtedy, że coraz rzadziej widujemy porządny śnieg. A to było już sporo lat temu. Żeby zobaczyć śnieg i trochę się nim nacieszyć, jeździmy w góry. A w tym roku to nawet i tego nie wolno...
OdpowiedzUsuńJejku super a śniegu zazdroszczę... Też uwielbiamy wspólnie pierniczyć... Oj to taka fajna zabawa a jak scala rodzinę. Wspaniale.buziaczki.
OdpowiedzUsuńSspokojnych Świąt :)
OdpowiedzUsuńNigdy nie pierniczyłam z wnukami. Były ode mnie daleko, przylatywały tylko na wakacje. Wtedy bawiliśmy się świetnie. Święta były oddzielnie. Jechałam raz ja raz M i tak przez 17 lat. Dopiero teraz wróciły ale są dorosłe, mają swoje sprawy i z babcią się już nie pierniczy:) Ale letnie zabawy pamiętają i to się liczy!
OdpowiedzUsuńBawcie się jak najdłużej, bo czas zbyt szybko biegnie...
Pozdrawiam.