Cześć kochani.
Kto raz wpadł w sidła zakupoholizmu, ten wie, ile radości i przyjemności sprawia. Nie mam na myśli kupowania ubrań i butów, bo takie sklepy odwiedzam rzadko i od kiedy zawodowo nie pracuję, robię to tylko w miarę konieczności. Po prostu donaszam ciuchy z młodszych czasów. :)) Miałam do pewnego momentu pewną słabość, czyli gromadzenie bibelotów
Kilka postów naszych blogowych koleżanek skłoniło też mnie do pewnego rozliczenia z moją słabością. Może pamiętacie, jak jeszcze niedawno pisałam, że cierpię na nadmiar wszystkiego. Sytuacja się nie zmieniła, nadal mam dużo przedmiotów, ale chyba minął okres zachwytów nad każdym znaleziskiem. Do tej pory jeszcze wielu przydasiów nie zagospodarowałam, niektóre czekają na przerobienie, niektóre przerobione nadal nie mogą znaleźć miejsca w nowym domu, tzn. ja nie mogę się zdecydować gdzie je umieścić. Okazuje się, że mam ich wystarczająco dużo, żeby nie kupować następnych. W poprzednim miejscu zamieszkania bywałam na starociach dwa razy w tygodniu, teraz co prawda mieszkam blisko sławnego Koła i targu antyków w Broniszach, ale wiecie co? Przeszło mi, taki stan nazywa się chyba stanem nasycenia? Trochę mi szkoda tego przyspieszonego bicia serca i ekscytacji wywołanych polowaniem na kolejną rzecz, ale na razie wykonałam pierwszy krok, czyli uświadomiłam sobie zbędność pewnych przedmiotów. To na pewno jeszcze nie jest pochwała minimalizmu, ale sytuacja się rozwija i sama jestem ciekawa, jak to się skończy.
Kto raz wpadł w sidła zakupoholizmu, ten wie, ile radości i przyjemności sprawia. Nie mam na myśli kupowania ubrań i butów, bo takie sklepy odwiedzam rzadko i od kiedy zawodowo nie pracuję, robię to tylko w miarę konieczności. Po prostu donaszam ciuchy z młodszych czasów. :)) Miałam do pewnego momentu pewną słabość, czyli gromadzenie bibelotów
Kilka postów naszych blogowych koleżanek skłoniło też mnie do pewnego rozliczenia z moją słabością. Może pamiętacie, jak jeszcze niedawno pisałam, że cierpię na nadmiar wszystkiego. Sytuacja się nie zmieniła, nadal mam dużo przedmiotów, ale chyba minął okres zachwytów nad każdym znaleziskiem. Do tej pory jeszcze wielu przydasiów nie zagospodarowałam, niektóre czekają na przerobienie, niektóre przerobione nadal nie mogą znaleźć miejsca w nowym domu, tzn. ja nie mogę się zdecydować gdzie je umieścić. Okazuje się, że mam ich wystarczająco dużo, żeby nie kupować następnych. W poprzednim miejscu zamieszkania bywałam na starociach dwa razy w tygodniu, teraz co prawda mieszkam blisko sławnego Koła i targu antyków w Broniszach, ale wiecie co? Przeszło mi, taki stan nazywa się chyba stanem nasycenia? Trochę mi szkoda tego przyspieszonego bicia serca i ekscytacji wywołanych polowaniem na kolejną rzecz, ale na razie wykonałam pierwszy krok, czyli uświadomiłam sobie zbędność pewnych przedmiotów. To na pewno jeszcze nie jest pochwała minimalizmu, ale sytuacja się rozwija i sama jestem ciekawa, jak to się skończy.
Przykład mojej słabości : solniczki i pieprzniczki w moich ukochanych kolorach.
Kiedyś oglądałam prawdziwy angielski program "Perfekcyjna pani domu", w
którym prowadząca Anthea Turner mawiała: jeśli chcesz zrobić porządek w
swoich zasobach to zostaw sobie rzeczy piękne, wartościowe albo
szczególnie ważne sentymentalnie. Bardzo dobry sposób na rozprawienie się ze skarbami. Ciekawe czy wytrwam?
A czym Wy się kierujecie przy porządkowaniu domu?
Łosiowa rodzinka znowu odwiedziła nasze okolice, późnym
popołudniem przedefilowały po bajorach, które śnieg pozostawił na
polach. Poruszały się z godnością, która jest cechą królów i tylko
najmłodszy łoś przyglądał nam się z typową dla dziecka ciekawością . A
my wisieliśmy w oknach uzbrojeni w aparaty i komórki, żeby utrwalić te
zachwycające chwile.A czym Wy się kierujecie przy porządkowaniu domu?
Niektórzy muszą jeździć na koniec Polski, żeby zobaczyć łosie, a do nas przychodzą same. To się nazywa fart!
Jak zwykle poruszyłam kilka tematów, ale dostęp do komputera mam ograniczony, wybaczcie.
Dziękuję Wam za liczne komentarze, odpowiedziałam na większość, bo musiałam trochę czasu spędzić w łóżeczku i miałam czas. Dla Was tym razem życzenia wszystkiego dobrego i storczyki, dla których zima nie jest straszna.:))
Jestem zachwycona Twoja koekcją olniczek. jakiś czas temu zachwycałam się świecznikami, których też sporo zgromadziłaś.
OdpowiedzUsuńCecylio, tych łosi to Wam autentycznie zazdroszczę. Przepiękne zwierzęta, wierzę, że nic im się nie stanie bo przecież w naszym kraju działa "dzikie prawo".
Życzę Ci szybkiego powrotu do zdrowia.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dobra zmiana zmienia wszystko jak leci,mimo naszych protestów, smutno się robi wokół i przykro.:((
UsuńOOO kurde, kolekcja solniczek i pieprzniczek jest EXTRA!!! Mam bujna wyobraźnię, ale nie wyobrażałam sobie, że ktoś może mieć ich aż tyleeee! Od razu włącza mi się tryb leniwca pt: "a kto to będzie sprzątał?" i ochota posiadania tylu pięknych przedmiotów pryska jak mydlana bańka. Życzę wytrwałości w postanowieniu!!!
OdpowiedzUsuńA od czego zmywarka? Lubię mieć czysto w domu, a o tym leniwcu nigdy nie pomyślałam. Naprawdę dobry pomysł.:))
UsuńJa myślę, że na każdego przychodzi w życiu moment opamiętania się. Ja miałam tak z kupowaniem włóczek, kordonków i przeróżnych materiałów i zestawów do haftu. W domu mam tego od groma. Chyba dalej bym kupowała bo promocji nie można przecież ominąć. Tu z pomocą przyszedł mąż, który mnie uświadomił, że trochę tych rzydasi mam za dużo. I przyznaję rację!! Teraz gdy nadchodzi pokusa by coś kupić to zadaję sama sobie pytanie czy już wykorzystałam wszystkie zapasy, które nagromadziłam? Myśl o zakupie kolejenj rzeczy od razu odchodzi :)
OdpowiedzUsuńStorczyki przepiękne, kocham!!!
Kolekcja solniczek i pieprzniczek obłędna!!! ;)
UsuńDziękuję, masz rację, mam nadzieję, że wytrwam. Mój mąż nie bywał ze mną na targach i nie miał mnie kto powstrzymać:)))
UsuńTo życzę powodzenia i wytrwałości w tym postanowieniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło w ten chłodny wieczór:)
Dziękuję, u mnie też jest bardzo mroźno.
UsuńCieplutko pozdrawiam.:))
Ja kocham starocie. Niestety nie bywam w takich miejscach, bo są od nas daleko. Gdybym miała szansę tam być pewnie wiele, wiele rzeczy gościłoby w moim malutkim mieszkanku. Podziwiam więc u Ciebie te cudne rzeczy w moich ulubionych kolorach. A łosi nie widziałam na żywo. Jesteś szczęściarą. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńZaletą targów staroci były niskie ceny, dlatego kupowanie było takie przyjemne i uzależniające. Tutaj ceny są dużo wyższe. Pozdrowienia ślę:))
UsuńA ja wciąż gromadzę:))szczególnie niebieskości:)))dlatego Twoja kolekcja bardzo mi się podoba:)))widok na pasące się łosie musi być cudny:))))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńI tu Cię rozumiem, bo niebieskosciom trudno się oprzeć. Twoje zbiory są początkiem małego muzeum.:)))
UsuńImponująca kolekcja:)Ja też odpuściłam już jakiś czas temu wypady na starocie,po pierwsze ceny nie są już atrakcyjne,a po drugie zagraciłam się,trzeba troszkę odgruzować teren w okół:))Zazdroszczę ci tych widoków za oknami i tych gości:)Storczyki piękne,moje stoją w pokoju gdzie teraz szyję,to podziwiam je na okrągło:))Pozdrawiam Cieplutko:)
OdpowiedzUsuńOsiągnełaś stan nasycenia podobnie jak ja. Storczyki i widoki z okien uwielbiam.:))
UsuńAle masz piękne storczyki! Moje mają chyba przerwę, bo nie kwitną.
OdpowiedzUsuńŁosi za oknem zazdroszczę szalenie!
Co do gromadzenia ... no cóż ja mam ogrom rózności w pracowni, bo WSZYSTKO się przyda. Ale już powoli włącza mi się stoper ... wykorzystaj najpierw to co masz!
Niekiedy działa ;)
Bibeloty ... te już odpuściłam, leniwiec po nawałnicy odzywa się ciągle, wtedy zobaczyłam i odczułam ile tego miałam! Już nie gromadzę ... nie poustawiałam po i jakoś mnie nie ciągnie. Mam niemal pusto, nawet obrazów na ścianach nie mam :) ale tego to nawet ja nie rozumiem dlaczego!
Podejrzewam, że zawiesisz obrazy, to tylko kwestia czasu.
UsuńDoswiadczylas ekstremalnego sposobu zniechęcenia do bibelotów.
W pracowni wszystko może się przydać, tym bardziej, że masz z kim te przydasie wykorzystać.:))
Mi stoper się włącza, gdy nie mam już gdzie chować nowych rzeczy. Wtedy czas na porządki :)
OdpowiedzUsuńKażdy sposób na porządki jest dobry, to może wkrótce nastąpi minimalizm?:)
UsuńŚliczna kolekcja. Ja zawsze mieszkałam w "ciasnocie" więc od zawsze były ze mną rzeczy potrzebne. Świetnie jest, gdy są jeszcze ładne. Tych typowo ozdobnych mam niewiele. Z powodzeniem realizuję zasadę, nowa rzecz w domu przegania jedną starą. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńGosiu, jestem zafascynowana Twoim zero waste, może nawet po cichutku zazdroszczę? Na pewno w jakiś sposób na mnie wpłynął.:))
UsuńSuper kolekcja!!!Ja również mieszkam w małym mieszkanku to za bardzo nie mam miejsca i ograniczam minimum moich zakupów. Jak już mi się mocno stara rzecz opatrzy to jej miejsce zastępuje nowa.
OdpowiedzUsuńPiękne storczyki i wspaniałe widoki za oknem!!!
Serdecznie pozdrawiam:))
Ponoć jeśli danej rzeczy, która nam się podoba, nie kupimy od razu, po kilku dniach staje się zbędna.:))
UsuńAlez pieke te Twoje solniczki, ale powiem Ci , ze moje glowne postanowienie na ten rok, to pozbycie sie polowy tego co zbieralam, bo tez podobnie do Ciebie nastapil u mnie przesyt. Zachwycam sie Twoimi storczykami, masz do nich dobra reke:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńNo to gratuluję. :) Solniczki, pieprzniczki masz wspaniałe. Bardzo mi się podobają. Teraz wiem, że lubisz biel i niebieski. :) Ja też muszę nieco powywalać zbędnych rzeczy, ale wszystko, co kocham zostaje. hehe Tych łosi Ci bardzo zazdroszczę. :) Zobaczyć je to prawdziwy dar, a do Was same przychodzą, coś niesamowitego. :) Pewnie jeszcze wielu niesamowitych mieszkańców lasu zobaczysz. <3
OdpowiedzUsuńTwoje storczyki są przepiękne. Moja mama je uwielbi, ale jej nie chcą rosnąć. Szkoda, że jej teraz nie ma, bo pokazałabym jej Twoje. hehe Lubie jej dokuczać. Ona mi również, to nasze hobby i okazywanie sobie miłości. hehe
Udanego dnia życzę, dużo uśmiechu na twarzy. :)))
Chciałabym mieszkać w pobliżu targu staroci. Uwielbiam oglądać i najczęsciej tylko na tym się kończy bo mój gen szkota mocno weryfikuje moje chęci i kaprysy :D
OdpowiedzUsuńPiękna rodzinka Was odwiedza :) I widze wiosnę na zdjęciach :D
pozdrawiam :)
Aaaa! Czym się kieruję przy porządkach? Praktycznością :)
Ja robię co jakiś czas takie porządki w szafach ...żadnych sentymentów
OdpowiedzUsuńPozbyłam się również sporej części drobiazgów [bez sentymentu] ,do ulubionych sklepów mało wchodzę.Teraz wypatruję tylko biżuterii ogrodowej
Normalnieję :)
Pozdrawiam
Ja tez oststnio ukróciłam zakupowe szaleństwo bibelotów i skupiłąm się na szyciu i tkaninach...cos trzeba zmieniac...ale kolekcja rewelacyjna:))
OdpowiedzUsuńJa jestem raczej praktyczną minimalistką z urodzenia, ale taką umiarkowaną, unikam wiec nadmiaru w sposób dla mnie naturalny, chociaż czasem sentymenty i urok przedmiotów z duszą lub najzwyczajniej w świecie kuszących swoją oryginalnością bierze górę nad zamiłowaniem do unikania nadmiaru. Taką piękną błękitną kolekcją to bym z pewnością nie pogardziła, nawet jeżeli ten mój praktyczny zmysł zaraz myśli o... sprzątaniu;-) Pozdrawiam serdecznie i podziwiam piękne widoki:-)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa nie mogę sobie pozwolić na takie zbiorowe "szaleństwa", bo po prostu nie mam na nie miejsca w mieszkaniu w bloku. Coś tam mam, ale pilnuje się żeby nie przesadzić, bo czegoś bym musiała się pozbyć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAwesome blog, i always enjoy & read the post you are sharing!
OdpowiedzUsuńThank for your very good article...!
หนังแอ็คชั่น
Piękny zbiór solniczek.
OdpowiedzUsuńJa nie zbieram bibelotów....ale co nieco mam. Zawsze skupiałam się na książkach.
Ale i tak ciężko mi cokolwiek wyrzucać...
A łosie....faktycznie macie szczęście mieszkając tak jak mieszkacie...ja jedynie sarny oglądam od czasu do czasu....
Pozdrawiam Cię Celu serdecznie.
Celu widok łosi za oknem bezcenny, faktycznie mało kto może sobie pozwolić na takie widoki!!! Storczyki urocze, osobiście nie mam ręki do nich, ale podziwiać ich piękno bardzo lubię:). A co do gromadzenia (poza moimi przydasiami), to raczej jestem minimalistką i zawsze byłam. A obecnie na taki stan rzeczy ma wpływ mój uwielbiający meble kot, który lubi zrzucać przeszkody w "spacerach":):):). Pozdrawiam cieplutko i życzę Ci Celu wytrwałości w postanowieniach:).
OdpowiedzUsuńNoo kochana ale wszystkie twoje "skorupki" są piękne!
OdpowiedzUsuńZnam ten program. Mam nawet książkę tej Pani :)
Nie wiem czy odczytasz komentarz. Ja swojego bloga Dom pod Jesionem zablokowałam ,po prostu nie miałam weny i ochoty ciągnięcia tego dalej. Ale od czasu do czasu poczytuję i trafiłam na ten post. Identyfikuję się ze wszystkim co napisałaś. Też ograniczyłam kupowanie, też nie czuję dreszczyka emocji gdy coś widzę. Pozbyłam się sporo skorup, gadżetów a i tak komody pełne.Jakbym sie miała wyprowadzać to byłby problem. To samo robię z ciuchami, dwa razy do roku czystka.Pozdrawiam serdecznie i życzę Zdrowych i Wesołych Świąt ..Ola
OdpowiedzUsuńOlu, bardzo się cieszę, że nareszcie poznałam Twoja decyzję. Szkoda, że zawiesilas swoją obecność w sieci, bo bardzo lubiłam Cię odwiedzać jeszcze jak byłaś Aszką:)) Zakupy rzeczywiście już nie dla mnie, nawet ubraniowe.
OdpowiedzUsuńOlu, życzę Ci radosnych Świąt i zdrowia przede wszystkim.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Witam. mieszkam w Sztokholmie i tutaj zrobilam moje pierwsze kroki w decupage dowiedzialam sie co to schabby chic i co zrobic ze starymi meblami.Pasja ogromna.poniewaz tutaj jest skarbnica staroci w sklepach secend hand,kupowalam,kupowalam i kupowalam.nie mozna przejsc obojetnie obok pieknego stolika czy slicznej porcelanowej filizanki.wszystko co mam w domu jest piekne.stare meble odnawiam ,przerabiam,maluje,cos dodaje i sa piekne.meblami z domu urzadzilam dwa mieszkania(corki)poniewaz tyle ich miala. i nadal kocham te sklepy i tesknie za nimi jesli jakis czas tam nie bywam....stiostra stwierdzila,ze porcelany tez mam za duzo...no coz ...bedzie wiecej...
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo i dlatego postanowiłam ograniczyć zakupy. Korzystam z tego co mam i końca nie widać, ciągle mam za dużo wszystkie go.
OdpowiedzUsuńNie prowadzisz bloga? Podziel się swoimi umiejętnościami.:))
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za komentarz.:))