Witajcie, kochani.
Jeśli lubicie muzykę i kwiaty, zapraszam na dzisiejszy post, jeśli nie, to też zapraszam. Czasami tak się składa, że zupełnie przypadkowo trafiam na ciekawe imprezy, tym razem trochę zaplanowałam niedzielny odpoczynek w Warszawie. Piękna pogoda w ostatnią niedzielę sprzyjała spacerom, w planie mieliśmy koncert Filharmonii Narodowej, Łazienki i Ogród Botaniczny. Zaczęliśmy od śniadania na Mokotowie. Żałuję, że nie mam w sobie tyle odwagi, żeby pstrykać zdjęcia ludziom, ale to miejsce i bardzo rodzinny klimat warto było utrwalić, ogromna ilość ludzi i straganów z żywnością, a wszystko w parku przy Puławskiej naprzeciwko Królikarni.
O 12.00 po drugiej stronie ulicy, w Królikarni w każdą niedzielę sierpnia odbywają się koncerty
muzyki poważnej. Trafiliśmy na koncert Orkiestry Filharmonii Narodowej pod
dyrekcją Jacka Kaspszyka. Usłyszeliśmy Uwerturę Coriolan i Koncert skrzypcowy Ludwika van Beethovena z solistką Marią Machowską.
Jeśli komuś nie wystarczyło
krzeseł, można było rozłożyć na trawie koc, gazetę, cokolwiek, byleby
siedzieć, bo koncert trwał ponad godzinę. Cały trawnik był zajęty, rosnąca pośrodku stara jabłoń zapewniła
wystarczającą ilość cienia siedzącym i leżącym, wkrótce cały trawnik zapełnił się ludźmi. Koncert prowadził. p. Paweł
Sztompke.
Kochani, jeśli chcielibyście być na takim koncercie, to w następną niedzielę o 12.00 Orkiestra Symfoniczna i Chór Filharmonii Narodowej (150 osób) zaprezentują IX Symfonię Beethovena. Są chętni?
28 sierpnia odbędzie się również koncert z cyklu W Brzask o godz. 5 rano!!!To na pewno nie dla mnie.
Georginie rzuciły na mnie urok, oczarowały nie tylko z sentymentu, ale są tu naprawdę bardzo wysokie i bujne egzemplarze z ogromnymi kwiatami.
Bardzo ciekawe pomysły do wykorzystania we własnym ogrodzie, prosty domek dla pogromców mszyc i pięciogwiazdkowy hotel dla owadów
Kiedy nagle niebo się dosłownie otworzyło i zaczęła się ulewa, byliśmy już na szczęście w Oranżerii.
O 16 już nie tylko lało, ale i grzmiało i błyskało. Napstrykałam trochę zdjęć w Oranżerii, ale pokażę je innym razem, przez ulewę spóźniliśmy się na Koncert Chopinowski, ale ludzie mimo deszczu wędrowali w kierunku pomnika Chopina. Niektórzy zatrzymywali się na dłużej, inni przemykali w pośpiechu uciekając przed deszczem. Już kiedyś pisałam post o koncercie w Łazienkach
Tym razem grał p. Rafał Łuszczewski, czarowny klimat w Łazienkach bez względu na pogodę zapewniony, po prostu Chopin tak działa.
Kochani, życzę Wam pięknej pogody, cudownego wypoczynku i serdeczności wszystkim zaglądającym do Bibeloteki przesyłam.:)
Przyjemna niedziela, do W-wy mam daleko i wypad jednodniowy raczej niemożliwy. W Łazienkach byłam parę lat temu,
OdpowiedzUsuńDalie, w tym roku nie mam żadnej w ogrodzie.Podobają mi się ale jakoś u siebie nie mogę się "dochować"
Pozdrawiam
Z tego co wiem, dalie wymagają wykopania karp na zimę, czyli są pracochłonne, będę je podziwiać u innych, Twój ogród jest piękny nawet bez dalii.:)
UsuńTakie koncerty symfoniczne w plenerze to jest cudo. Prawdziwa sztuka wychodzi do ludzi i to jest czarowne. Ja dalie kocham też z sentymentu. Kwitły pod moim blokiem w rodzinnym mieście i zawsze widziałam je z okna.
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu dla muzyków, bo grali w upale, a grali tak, że dostali owacje.:))
UsuńDobrze Wam tam w Warszawie:))))ja mam niestety daleko:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńReniu, nie mieszkam w Warszawie, a bywam, moi synowie tam mieszkają, no i wnusia przyciąga nas jak magnes.:)
UsuńBardzo sympatycznie spędziłaś czas w Warszawie:) To mój ulubiony rodzaj muzyki obok opery, z chęcią pojechałabym na taki koncert, niestety dla nas wycieczka do stolicy to już wyprawa. Kwiaty piękne, i ile kolorów!:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę wszystko przed Tobą, dzieci podrosną i będziecie hulać po świecie.:))
UsuńPieknie spedzialas ten dzien, ale musze sie przyznac, ze tez nie wiedzialam , ze dalie i georginie to ten sam kwiat, no i tez mialam babcie Stefcie, moja ukochana:) Milego weekendu:)Buziaczki:)
OdpowiedzUsuńTo takie miłe, gdy się czuje, że coraz więcej nas łączy, ludzie tak łatwo szukają przeszkód, zamiast punktów stycznych. Serdeczności łączę.:)
UsuńZastanawiałam się jak spędzić ostatni weekend wakacji. A tu proszę... Zachęciłaś swoim postem:) Dziękuję i pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńUwielbiam georginie ,moja babcia miała piękne odmiany ......niestety zostały zagubione ....od kilku lat kupuję i sadzę mam już pięć odmian i na tym nie koniec:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Cecylio,
OdpowiedzUsuńmiło spędziłaś niedzielny czas. Dla wielu osób muzyka klasyczna to wciąż sacrum, pragną zatem doświadczać jej z należytą powagą i atencją. Przyznaję, że mnie się bardzo podoba plenerowe słuchanie muzyki poważnej. Atmosfera jest przyjemniejsza i luźniejsza.
Teraz częściej używa się nazwy - dalie. Moja Babcia te piękne kwiaty nazywała georginie.
Serdecznie pozdrawiam:)
Jako, że jestem muzykiem z wykształcenia to post dla mnie, a kwiaty też uwielbiam więc podwójnie dla mnie! :) Do Warszawy musielibyśmy zrobić całodniowy wyjazd ale niewykluczone, że tak się stanie. Już zazdraszczam IX symfonii, obok V moja ulubiona. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńChopin, o kazdej porze dnia i roku, niemziennie mnie wzrusza i porusza;)
OdpowiedzUsuńPieknie, ze Ci sie udalo zanurzyc w muzyce;)
dalie -moje ukocahne. Cudne:)
Świetnie spędzony dzień i fajnie go zaprezentowałaś.
OdpowiedzUsuńLubię muzykę prawie każdą a poważną również, ale niestety nie mam możliwości brania udziału w koncertach na żywo.
Georginie przepiękne.....
Pozdrawiam serdecznie....