Dzisiaj zasypię Was zdjęciami, bo zima urokliwa, chociaż słońce mogłoby częściej wyglądać zza chmur. Nie przepadam za zimą, bo mam uczulenie na chłód, ale taką jej postać lubię najbardziej, za oknem biało, a w domu ciepełko, patchwork, herbatka. W takich okolicznościach rozpędziłam się z drutami i udziałałam spódnicę i szalik.
Na wiele lat chyba zapomniałam o terapeutycznym wpływie dziania, a od zrobienia ocieplaczy nie mogę przestać. Po tym co się działo w ostatnich miesiącach, bardzo tego relaksu potrzebowałam i naprawdę całkowicie zapominałam o bożym świecie.
Na sesję zabrałam też 2 spódnice, które zrobiła mi moja mamusia ponad 25 lat temu i nie mogę się z nimi rozstać. Przydają się w naprawdę ostre zimy.
Skoro już wyszłam do ogródka, przedstawiam aktualny wygląd.
Tak było jeszcze w piątek
Podziwiam tę roślinkę, ciemiernik, która budzi się najwcześniej do życia i w styczniu ma siłę wydostać się z zamarzniętej ziemi.
Nasze wspólne czytanie w ramach Międzyblogowego Kącika Czytelniczego dobiegło końca w grudniu, moją parą została Ania, która prowadzi blog My shabby my dream
Żeby zdążyć przed Świętami, moją paczkę musiałam wysłać z Warszawy. Nie dość, że nie miałam dość sił ani możliwości, żeby przygotować własnoręcznie podarunek, to jeszcze nie zdążyłam zrobić zdjęć moich prezentów, ale był to bardzo ozdobny świecznik wiszący na tea-lighta z TK-maxa i lampki kulki Cotton- balls. Na szczęście, prezenty spodobały się Ani. Od Ani, która jest bardzo zdolną osobą, dostałam pięknie zapakowane prezenty, serwetę, naszyjnik i kolczyki własnoręcznie zrobione, drobiazgi ceramiczne, które idealnie pasują do moich Delftów i naścienną świąteczną lampkę. Aniu, dziękuję jeszcze raz.
Co prawda MKC zakończył swoją
działalność, ale to nie znaczy, że przestałam czytać. Książka "Stulatek,
który wyskoczył przez okno i zniknął" została mi polecona, szukałam jej w
całej Polsce, aż w końcu udało się ją kupić w Zakopanem. Chcę Wam polecić tę bardzo
zabawną , napisaną z humorem i lekkim przymrużeniem oka książkę.
Bardzo ciekawa opowieść z kryminalną fabułą, niespodziewanymi zwrotami
akcji, może lekko absurdalnymi, ale przeczytać warto. Wiem, że powstał
już film na podstawie książki, ale na razie nie chcę go oglądać.
Uśmiałam się do łez, ale jednocześnie taka smutna refleksja mnie naszła,
czy mamy szanse dożyć stu lat? A jeśli dożyjemy, to czy będziemy pamiętać, że w razie czego można wyskoczyć przez okno?
Pozdrawiam serdecznie i do następnego razu.:)))
Twój ogród wygląda pięknie pod białą kołderką - cudne zdjęcia :) I dziękuję za polecenie lektury - na pewno przeczytam. Jak jest książka i film na jej podstawie to zawsze wybieram książkę :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Śliczna spódnica i szalik. Razem tworzą piękny, zimowy komplecik. A ogród wygląda cudownie, chociaż za zimą nie przepadam. Pozdrawiam cieplutko i serdecznie zapraszam do siebie Kaśka z http://nostalgicznyzakatek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPiękny komplecik udziergałaś : ) Ślicznie wpasował się w sesje zimowo ogrodową. U mnie śniegu mało, ale pogoda spacerowa, bez mrozu.
OdpowiedzUsuńŚliczny zimowy komplecik, cudny szary kolor.
OdpowiedzUsuńOgród wspaniale wygląda cały w bieli, mam nadzieję, ze mrozik dopisze i taka piękna aura utrzyma się przez dłuższy czas :)
Ściskam serdecznie :*
Cecylio, wszystko co robisz robisz perfekcyjnie. Pierwszorzędne wykonanie dzianinki a kolor? prześliczny. Wyobrażam sobie jak w tym kompleciku wyglądasz zjawiskowo...
OdpowiedzUsuńBędę do Ciebie wpadać by nacieszyć oczy zimowym ogrodem. Wszędzie sypnęło, tylko nie u mnie.
Pozdrawiam serdecznie;-)
No piękny ten wydziergany komplecik:) W sam raz na śnieżną aurę. Ja niestety nie mam cierpliwości do drutów i podziwiam osoby ,które tak pięknie potrafią zdziałać cuda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
No piękny ten wydziergany komplecik:) W sam raz na śnieżną aurę. Ja niestety nie mam cierpliwości do drutów i podziwiam osoby ,które tak pięknie potrafią zdziałać cuda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja w domu od babci i mamy nauczyłam się obsługi szydełka. Nigdy jakoś druty mnie nie wciągnęły, zawsze gubiłam oczka :-) Teraz żałuję, bo dają one inne możliwości niż dzierganie szydełkiem. Żeby nie było, druty mam w domu i włóczkę też, tylko jakoś chęci brak. Co do stulatka, to słyszałam o nim pozytywne opinie. Teraz to koniecznie muszę przeczytać. I zawsze protestuję, gdy ktoś życzy mi stu lat - nie chcę :-)
OdpowiedzUsuńWiele talentów Cela ma :) cudne "udziergi" :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
ps za zimną też nie przepadam
Komplet śliczny w sam raz na chłodne dni:)))ja też nie fanka zimy ale przyznać trzeba że jak otula świat to jet pięknie:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńŁadny prezent, a niebieskości idealnie wpasują się w twój dom. Film oglądałam, całkiem dobry.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ze śniegiem za oknem
Piękny projekt i wykonanie.
OdpowiedzUsuńCzytałam książkę o stulatku:) Polecam też film chociaż jest gorszy. Piękne prace!
OdpowiedzUsuńJaka przyjemna foto sesja! Dostałaś świetne rzeczy, a cotton balls by i mnie ucieszyły:)
OdpowiedzUsuńTa książka mi się świetnie czytała. Dostałam ją od lubego po polsku, po tym jak sam ją pochłonął:)
Buziaki!:))
Piękny komplet! Napracowałaś się nas spódnicą, oj, napracowałaś, ale jest świetna! I ta Mamy też, życie koło zatoczyło. :))
OdpowiedzUsuń"Stulatka" czytałam - jest świetna, przynajmniej ja lubię taki humor. Kiedyś nawet pisałam recenzję o niej na bogu.
Buziaki
Spódnica jest super, piekny w ogóle kolor, no i mamine spódnice dzis majątek...dziekuje za Twoje słowa otuchy :))
OdpowiedzUsuńKochana, spódnica i szalik są piękne. Kiedyś dużo robiłam na drutach. W swoim następnym poście też się pochwalę prezentami, a co...:-) Przytulam od serca :-) Ania
OdpowiedzUsuńUroczy komplecik wyszedł i na dodatek cieplutki.
OdpowiedzUsuńOgród zimowy też ma swój urok.
Ja jestem taki zmarzluch, że nie wychodzę z aparatem nawet do ogrodu.....
Książki nie znam....
Pozdrawiam cieplutko....