Ostatnio odwiedziłam Warszawę i podzielę się z Wami kilkoma pstrykami. Plac Zamkowy jak zwykle pełen różnych dźwięków, gwaru, obcobrzmiących języków, różnobarwnego tłumu, pokazów, występów i turystów oraz zapachów.
Pod Fukierem piękny obrazek, przyciąga wzrok od razu po wejściu na Rynek Starego Miasta.
Poprzedni post o Warszawie zakończyłam na Placu Zamkowym /klik/, a dzisiaj pójdziemy trochę dalej, aż za Barbakan ulicą Freta. Pstryki są bardzo wybiórcze, chciałabym przedstawić więcej, ale i tak nie mogę pokazać wszystkiego.
Dom, w którym urodziła się i mieszkała Maria Skłodowska.
Na ulicy Długiej znajduje się jeden z najpiękniejszych sklepów dla plastyków, majsterkowiczów i renowatorów mebli. Ja zawsze dostaję w tym sklepie oczopląsu i zakupiłam okazyjnie już sporo dekorów i uchwytów. Wszelkie przeceny i okazje zawsze powodują u mnie ekscytację i przyśpieszony puls. Naprawdę nie jestem dusigroszem, ale lubię korzystać z nadarzających się upustów, a w tym sklepie zawsze coś ciekawego wyszperam.
Idąc dalej ulicą Freta dochodzimy do restauracji na rogu, przy której zawsze się zatrzymuję, żeby popatrzeć na ten talerz, zimą również. Ten cebulak jest nie dość, że ogromny, to i stary.
Rynek Nowego Miasta, kościół św. Kazimierza, inaczej sakramentek. Perełką serca Nowego Miasta jest urokliwa XIX-wieczna studnia, to właśnie tu znaleźć można herb Nowej Warszawy - pannę z jednorożcem.
Pomnik Marii Curie Skłodowskiej na skarpie, odsłonięty w czerwcu 2014 roku, uczona spogląda na fontanny, Wisłę i praską stronę stolicy.
Fontanny i pluskowisko znajdują się niżej, trzeba zejść po schodach.
Zespół fontann uruchomiono 7 maja 2011, w związku z jubileuszem
125-lecia Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji (MPWiK).
W piątkowe i sobotnie wieczory (a czasami również w inne dni) od maja do września odbywają się tutaj 30-minutowe
pokazy multimedialne „woda-światło-dźwięk” z wykorzystaniem
reflektorów LED i laserów.
Obok naprawdę świetnie pomyślany pomnik, tym razem Williama Lindleya, brytyjskiego inżyniera, który opracował projekt miejskiej sieci kanalizacyjno-wodociągowej dla Warszawy
Projekt zakładał budowę Stacji Pomp Rzecznych po praskiej stronie brzegu Wisły oraz stacji z urządzeniami uzdatniającymi wodę do picia. Projekt został
zrealizowany przez dwóch z trzech jego synów. Pierwsze uruchomienie wodociągów nastąpiło 3 lipca 1886 roku. Pokazuję zdjęcie zrobione jesienią, latem ławeczka zawsze jest zajęta.
Jeszcze kilka migawek z Warszawy nocą. Widok na Most Świętokrzyski i Stadion Narodowy. Przed Pałacem Prezydenckim zawsze spora grupa ludzi.
Hotel Bristol
Gmach Zachęty i PKiN
Rok temu obejrzeliśmy "Zemstę" w Wilanowie /klik/ W tym roku trafiła nam się równie miła gratka, w niedzielę 16 sierpnia, czyli tydzień temu, pod PKiN obejrzeliśmy bardzo ciekawy plenerowy pokaz spektaklu Teatru Montownia. Sztuka irlandzkiej pisarki Marie Jones "Kamienie w kieszeniach" ukazuje społeczność irlandzkiej wioski i hollywoodzki plan filmowy, reżyserem spektaklu jest Krzysztof Stelmaszyk.
W spektaklu grają Maciej Wierzbicki i Rafał Rutkowski. Grają to mało powiedziane, oni wcielają się w role kilkunastu osób, statystów, znerwicowanego reżysera, gwiazdę filmową, itp. Innowacyjność tego przedstawienia wymaga od aktorów nieprzeciętnego
talentu, fizycznej wytrzymałości, ponieważ grają bez przerwy, grają też
bez charakteryzacji i bez zmian kostiumów. Zderzenie opowieści o wielkiej machinie filmowej z irlandzką prowincją w wykonaniu tylko dwóch aktorów wymaga od widza uruchomienia wyobraźni, ale problemów z tym nie miał nikt na widowni. Poza tym dla wszystkich wystarczyło krzeseł i foteli, a teatr pod gwiazdami ma w sobie dodatkową moc. Atmosfera podczas spektaklu panowała dosyć swobodna, ale najważniejsze, że bardzo się podobał.
Wybaczcie mi niektóre słabe zdjęcia pstrykane komórką. Mili moi, w ostatnim tygodniu brakowało mi czasu na pisanie, bo mieliśmy u siebie wnusię, w tym tygodniu też chyba lepiej nie będzie. Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy zaglądają do Bibeloteki. Do następnego razu.
Dzięki za spacer po stolicy. Spektaklu zazdroszczę : )
OdpowiedzUsuńA ja dziękuję Ci za towarzystwo i uściski przesyłam.:)
UsuńW Warszawie byłam jeszcze jako nastolatka:)))piękny spacer:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńZapraszam na spacery ze mną, teraz wybieram się do Rumunii, oczywiście nie spacerem.
UsuńSerdeczności ślę.:)
My oboje z mężem bardzo lubimy Warszawę i podczas wspólnej wycieczki zobaczyliśmy też właśnie ten pokaz laserowy i Łazienki i różne muzea. Twój spacer świetny! Tej ławeczki Lindleya nie widziałam, a jest superowa.
OdpowiedzUsuńBuziaki!:))
Widziałam Twoje posty z Łodzi. Miło mi, że mój spacer wniósł coś do Twojego spaceru.
UsuńPozdrawiam cieplutko.:)
Z wielka przyjemnością poszłam Twoim śladem, by zobaczyć to czego nigdy w Warszawie nie widziałam.
OdpowiedzUsuńZdjęcie z wejściem do Fukiera jakby wzięte z włoskich klimatów.
Pozdrawiam ciepło i wietrznie...jak ja tego wiatru nie cierpię....
Na ogół ludzie kończą oglądanie starówki na Barbakanie, a za nim też są ciekawe miejsca.
UsuńChyba wiesz, że Fukier jest restauracją M. Gessler, zresztą nie jedyną. Klimat zachwyca, dlatego uwieczniłam to miejsce.
Pozdrawiam i życzę mniej wiatru. W centrum nadal piękne lato.:)
Fajna wycieczka ,a dzięki Tobie i ja mogłam się przyłączyć :))
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam:)
Dziękuję za miły spacer i pozdrawiam.:)
UsuńWstyd się przyznać ale w Warszawie nigdy nie byłam to chociaż troszkę pooglądam u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dawno nie byłam w tych miejscach...Chyba w weekend wybiorę się na wycieczkę, oby pogoda dopisała.Fajna relacja, dużo informacji o spektaklu, na pewno było warto go zobaczyć.Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana Celu!
OdpowiedzUsuńStęskniona, pierwsze wpadam do Ciebie. A tutaj takie wspaniałości.
Jutro przeczytam kolejny raz post o Warszawie i przeczytam poprzednie posty,
Pozdrawiam serdecznie:)*
Oj, widząc te fotki tak się ucieszyłam, że mieszkasz blisko mnie... I już planowałam spotkanie, bo jedną ,,warszawiankę" już znalazłam;) Ale nic straconego... Pięknie zrobiłaś te zdjęcia;) ja też robię wszystkie z telefonu, bo aparatu nie noszę prze sobie na co dzień. I też wychodzą mi nieźle. Zamieszczam je na swoim drugim blogu. Swoje ,,dzieła" też fotografuję aparatem z telefonu;) Pozdrawiam Cię Celu bardzo gorąco i przesyłam moc uścisków;)
OdpowiedzUsuńJakże mi miło było z Tobą pospacerować. Szczególnie urzekło mnie zdjęcia sprzed, czy pod Fukierem.
OdpowiedzUsuń:-)
Pozdrawiam serdecznie
Wiesz stolica to moje miasto.....Bardzo dziękuje za super spacerek starymi moimi ścieżkami , moją młodość tam zostałam....Buziaki pa....
OdpowiedzUsuńCelu,
OdpowiedzUsuńbardzo się cieszę, że już wróciłaś z urlopu.
Całuję i pozdrawiam:)*