Witam bardzo gorąco wszystkich gości.
Mój ostatni wpis o sushi zdetronizował Genewę i moja wycieczka w Alpy odchodzi w zapomnienie.
Bardzo Wam dziękuję, że do mnie zaglądacie. Jak widać mój blog podlega ciągłym zmianom, dzięki którym ciągle się uczę. Wczoraj dowiedziałam się, jak powinny wyglądać zdjęcia zamieszczane na blogach, ale mam dużo gotowych zdjęć swoich wytworów i już zmienić ich nie mogę, bo wytwory opuściły mój dom. Dla osób, które nie śledzą mnie od początku, śpieszę wyjaśnić, że dużo moich prac powstało w ciągu ostatnich 2 lat, teraz je tylko prezentuję. Jeśli pokazuję aktualną pracę, zawsze to zaznaczam.
Mój ostatni wpis o sushi zdetronizował Genewę i moja wycieczka w Alpy odchodzi w zapomnienie.
Bardzo Wam dziękuję, że do mnie zaglądacie. Jak widać mój blog podlega ciągłym zmianom, dzięki którym ciągle się uczę. Wczoraj dowiedziałam się, jak powinny wyglądać zdjęcia zamieszczane na blogach, ale mam dużo gotowych zdjęć swoich wytworów i już zmienić ich nie mogę, bo wytwory opuściły mój dom. Dla osób, które nie śledzą mnie od początku, śpieszę wyjaśnić, że dużo moich prac powstało w ciągu ostatnich 2 lat, teraz je tylko prezentuję. Jeśli pokazuję aktualną pracę, zawsze to zaznaczam.
To już czwarty mój quilt, tym razem wielkości 200 x 172. Zawsze przy jego kanapkowaniu (czyli łączeniu trzech warstw) korzystam z podłogi w kuchni, bo tu jest terakota i jej nie jestem w stanie uszkodzić agrafkami, poza tym tutaj mam dużo miejsca(przynajmniej tak mi się wydawało)
Miejsce akcji: Późny jesienny wieczór, kuchnia, stół z krzesłami przesunięty, żeby nie przeszkadzał w pracy, a wiadomo, że spinanie agrafkami trzech warstw materiałów raczej do przyjemnych prac nie należy. Widać, że wszystkie warstwy są już wygłaskane i naciągnięte, tę pracę wykonuję na kolanach.
Miejsce akcji: Późny jesienny wieczór, kuchnia, stół z krzesłami przesunięty, żeby nie przeszkadzał w pracy, a wiadomo, że spinanie agrafkami trzech warstw materiałów raczej do przyjemnych prac nie należy. Widać, że wszystkie warstwy są już wygłaskane i naciągnięte, tę pracę wykonuję na kolanach.
Akcja: Wiadomo, że w ferworze pracy nie zwraca się uwagi na otoczenie, czyli na półkę, którą się kiedyś powiesiło na dwóch gwoździach. Wstając z podłogi ramieniem zawadziłam o nieszczęsną półkę, której zawartość spadła na podłogę, a półka zawisła na jednym gwoździu. Bohaterka opowieści nie posiadała żadnego zdjęcia sprzed wypadku, więc nie mogę pokazać, co się na niej znajdowało, ale znając mnie już wiecie, że wszystko było Delftami lub wiatrakami, a zostały tylko skorupy. Teraz się cieszę, że pstryknęłam parę fotek już po i mam świadectwo tego wydarzenia.
Po akcji: Na podłodze znalazły się niebieskie skarby, trochę mi żal dużej wazy (została tylko pokrywka) a najbardziej porcelanowego buta z Delft, który mąż przywiózł ponad 30 lat temu z Holandii. Pamiętam, że bardzo podobną historię pokazywała Aszka z Zielonego zakątka, ale jej półka w kuchni spadła bez przyczyny, a moja przez własne gapiostwo. Mam nauczkę, do następnych prac zdejmowałam, zdejmuję i będę zdejmować wszystko z półki dla bezpieczeństwa własnego i moich bibelotów.
Quilt na szczęście nie ucierpiał, chociaż spadające odłamki uszkodziły część materiału pod samą ścianą. Tutaj już po przygodach, wykończony, wypikowany odpoczywa przed podróżą do innego domku.
Quilt jest bardzo dziewczęcy i powędrował do chrześnicy mojego męża. Mam nadzieję, ze dobrze jej służy.
A teraz półka wygląda tak, czasami tak i ciągle jest to ta sama przeze mnie spatynowana bohaterka, ale w zupełnie różnym oświetlaniu.
Wiadomości ze stawu, rybki zawsze są głodne, zawsze podpływają w oczekiwaniu na jedzonko, najszybsze są orfy, prawdziwe drapieżniki, najwolniejsze zaś liny, chociaż ostatnio im się wydaje, że są orfami, takiego wigoru nabrały. Rybki szykują się do letargu i wkrótce zejdą w najgłębsze rejony oczka.
Przepiękny patchwork, zazdroszczę właścicielce:) Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńCieszę się, ze mnie odwiedziłaś. Dziękuję za uznanie, staram się rozwijać, tym bardziej, że mam trochę czasu. Serdecznie Cię pozdrawiam. :-)
UsuńSkarby poszły się ...szkoda ale tersz musisz sobie tę stratę zrekompensować. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJuż dawno zrekompensowałam, powiem nawet, że z nawiązką. Miło mi Cię gościć, zapraszam ponownie. Pozdrawiam.
UsuńWspółczuje strat- ten widok przypomniał mi moją katastrofę w której zginęła cała kolekcja Ib Laursena:)
OdpowiedzUsuńPatchwork za mną chodzi -chociaż maleńki ale z maszyną się nie lubimy i muszę sobie nową sprawić
Pozdrawiam
Patchwork dla dziecka to będzie sama przyjemność, bo jest dużo mniejszy. Ale ubrania szyłaś chyba na maszynie i świetnie Ci to wychodziło. Pozdrawiam Cię serdecznie.:-)
Usuń