Idą Święta.

Po dwóch latach  niepokoju  miałam nadzieję, że w tym roku wrócimy do spokojnych, nie obciążonych covidowym odium Świąt wielkanocnych. W ubiegłym roku spędziliśmy je tylko we dwoje, bo czekaliśmy na szczepienie i wszyscy woleliśmy nie ryzykować kontaktu nawet z najbliższymi. Tymczasem smutne doniesienia od naszych wschodnich sąsiadów powodują, że w myślach łączymy  się z ich bólem, co z jednej strony świadczy o naszej empatii, ale z drugiej kładzie się cieniem na naszym świętowaniu.

Nie ma Wielkanocy bez jajek, a ja jajek ozdobionych różnymi technikami mam wiele. Staram się za każdym razem inaczej je wykorzystywać, na kominku wylądowały jajka zdobione dekorami lub koronkami, a szafirki podkreśliły ich kolorystykę.

W tym roku udało mi się ozdobić dekupażem trzy jajka gęsie, wyszedł mi  patina-style  z wykorzystaniem różnych pasmanteryjnych   dekoracji, które zalegają w szufladach i ciągle jest ich tam zdecydowanie za dużo. Stwierdziłam przy tym, że  chyba brakuje mi cierpliwości do tradycyjnego dekupażu, a więc nie inwestuję w dekupaż i nowych zakupów  nie robię. Jak zwykle ozdobione dawno temu przeze mnie jajka zawisły na żyrandolach, to w moim domu już tradycyjne ich eksponowanie.

Na zdjęciach poniżej ostatnie dwa kwiaty mojego pięknego amarylisa.  Ucięłam dwa pędy i wstawiłam do wody, dzięki czemu kwitną znacznie dłużej. Umieściłam je w bardzo starym naczyniu, które dostałam w prezencie od uroczej osoby. Aldono, dziękuję raz jeszcze i wiem, że to dar prosto od serca. 

Kochani, mam nadzieję, że jeszcze  się przed Wielkanocą spotkamy w blogosferze. Tymczasem życzę wszystkim odwiedzającym miłego oczekiwania na święta. :)))