Witam Was bardzo serdecznie z bardzo dalekich Bieszczad, wrzucam post przygotowany wcześniej, bo żyjemy w takim pośpiechu, jakiego nie pamiętam. Wczorajszy dzień też wart jest opisu i jak tylko trochę się ogarnę, zdam Wam sprawozdanie.
Na razie prezentuję kolejny domowy mebel, a mianowicie sekreterę. Teraz już wiem, dlaczego tak się nazywa, kiedy jakiś przedmiot trafi do jednej z licznych szufladek, to albo zapominam , że takowy posiadam, albo pamiętając o nim, nie mogę go znaleźć i wszystkie skrytki muszę otwierać. Jak głosi najsłynniejsze ze wszystkich prawo Murphyego, rzeczony przedmiot jest na pewno w ostatnim miejscu, do którego zaglądasz
Na razie prezentuję kolejny domowy mebel, a mianowicie sekreterę. Teraz już wiem, dlaczego tak się nazywa, kiedy jakiś przedmiot trafi do jednej z licznych szufladek, to albo zapominam , że takowy posiadam, albo pamiętając o nim, nie mogę go znaleźć i wszystkie skrytki muszę otwierać. Jak głosi najsłynniejsze ze wszystkich prawo Murphyego, rzeczony przedmiot jest na pewno w ostatnim miejscu, do którego zaglądasz
Wszystkie moje meble najchętniej przemalowałabym na biało, ale w przypadku niektórych nie wchodzi to w grę. Tak jest właśnie w przypadku sekretarzyka udającego antyk. Skoro staroć, to bibeloty też powinny być starsze. Naprawdę stara jest podstawa od lampy, reszta to przedmioty z mosiądzu i cynkalu, kupione za grosze, ale dobrze się wkomponowały w całość. Zawsze lubiłam przestawiać meble, ale teraz są po prostu za ciężkie, żebym mogła je ruszyć, pozostało mi więc zmienianie dodatków.
.
Ponieważ znudziło mi się oglądanie ciągle tych samych bibelotów, postanowiłam zmienić wystrój. Z kuchni wywędrowały moje wazy z Delft i ozdobiły sekretarzyk. Dla moich oczu ten wystrój jest bardziej udany.Teraz trochę z dziedziny rękodzielniczej. Dawno, dawno temu zobaczyłam u Ity z Jagodowego zagajnika wieszaki pięknie obszyte lnem z transferami i koronkami. Zawsze staram się podać autora pomysłu, który wykorzystuję. Jeszcze wtedy nie miałam zapasu lnu, więc szyłam z grubej bawełny, miałam też sporo mniej udanych transferów (wiecie, że lubię wykorzystać każdy skrawek ) i powstały takie opakowania na wieszaki. Transfery pochodzą z bloga The Graphics Fairy. Oczywiście nie są tak piękne jak pierwowzór, ale bardzo się przydają. Zapytacie do czego służą takie kubraczki? Otóż świetnie trzymają ubrania, które lubią ześlizgiwać się z wieszaków i najczęściej lądować na dnie szafy. A my schylając się po nie zazwyczaj łapiemy lumbago.
Jak widać, uszyłam też kubraczki dla cięższych ubrań, sprawdzają się świetnie, zwłaszcza do swetrów.
Muszę się pochwalić kolejnym nabytkiem wiadomo skąd. Do kieliszków kryształowych z fabryki Violetta w Stroniu Śląskim dokupiłam wazę o identycznym cięciu, chyba tak się to nazywa. Waza jest ogromna, na kształtnej nóżce i było to zauroczenie od pierwszego spojrzenia. Zdjęcia są różne, nie mam w tej chwili czasu na próby z aparatem i bardzo nad tym ubolewam.
We wtorek na bazarze trafienie miałam jedno, ale spektakularne, lampa koloru kobaltowego, oczywiście niezrzeszona, ale wymaga dokupienia abażura i pomalowania złoceń na normalny kolor. Wkrótce ją pokażę.Tymczasem pozdrawiam Was bardzo serdecznie i dziękuję, że do mnie zaglądacie.
Ekstra pomysł z tymi wieszakami! Widziałam też kiedyś wieszaki z kieszonką na drobiazgi. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW następnych na pewno będą, ale potem i tak zapomnę, co tam włożyłam. Dzięki za pomysł. Pozdrawiam.
UsuńSekretera cudna- nie odmówiłabym sobie kupna .I dobrze,że jej nie przemalowałaś.Może by wyglądał inaczej ale nie byłaby sobą:)
OdpowiedzUsuńWieszaczki pomysłowe
Pozdrawiam
Takie też było zdanie mojego M, czasami kompromis wychodzi na dobre. Pozdrawiam.
UsuńTeż się zgadzam, że w pewnych przypadkach sięganie po pędzel nie wchodzi w grę!
OdpowiedzUsuńCzyli sekretera na pewno zachowa status quo. Pozdrawiam
Usuń