Witam Was cieplutko, chociaż dzisiejszy spacer do najcieplejszych nie należał.
Kolejne miejsce, które chcę Wam pokazać to Pszczyna, miasto, do którego wybierałam się od kilkudziesięciu lat, aż w końcu udało mi się dojechać. Miasteczko niewielkie, ale niektóre budynki mają imponujący rozmach i świadczą o świetnej przeszłości tego miejsca, wszak było stolicą Księstwa Pszczyńskiego. Wpadliśmy na krótko, zdecydowanie na za krótko, żeby wszystko zobaczyć, ale najważniejszy był Zamek. Jest jednym z najcenniejszych zabytków w kraju, wybudowany w XI lub XII wieku, w średniowieczu należał do książąt m.in. opawskich, cieszyńskich, przez dwa stulecia był własnością śląskiego rodu von Promnitz, w roku 1847 przeszedł na własność rodu Hochberg von Pless z Książa, którzy pod koniec XIX wieku nadali rezydencji obecny kształt i neobarokowy charakter.
Wspaniale zachowany Zamek i park wielkości 156 ha tworzą zespół pałacowo-parkowy, czyli Muzeum Zamkowe w Pszczynie.
Od razu po wejściu czuje się rozmach tego budynku, dbałość o każdy detal, przepych w wykończeniu, co składa się na wyjątkowy klimat tej rezydencji, bo też zupełnie wyjątkowi ludzie ją zamieszkiwali. Nie sposób pokazać wszystko, skupiłam się tylko na tym, co wywarło na mnie ogromne wrażenie.
Na parterze pałacu znajdują się pomieszczenia, z których korzystał
cesarz Wilhelm., który przyjeżdżał do Pszczyny na polowania, a w czasie I
wojny światowej pałac był główną kwaterą dowództwa armii niemieckiej. Rozłożone mapy na stole przypominają, jak ważna była Pszczyna na początku XX wieku.
Schody wiodą na pierwsze piętro pałacu, bogaty wystrój robi niesamowite wrażenie, po prawej podziwiam gobelin z XVII w., przedstawiający Amazonki żegnające swoich synów udających się na poszukiwania ojców, dar carycy Katarzyny II dla księcia Friedricha Erdmanna Anhalt-Köthen-Pless, który był jej kuzynem.
Wchodząc po tych ogromnych i pięknych schodach zakonotowałam, żeby obejrzeć raz jeszcze serial "Biała wizytówka" w reżyserii Filipa Bajona i sprawdzić, czy to te schody musiał pokonać na wózku książę. Już teraz wiem, że film był kręcony w większości w Pszczynie, obejrzałam serial i mogłam skonfrontować go z rzeczywistością.
Robi wrażenie bogactwo wystroju korytarzy, detale współgrające z całością, prawdziwie barokowy przepych.
Udało mi się zrobić tylko dwa zdjęcia w apartamencie księżnej Daisy, zwiedzający mogą obejrzeć tylko salon, który akurat był bardzo słabo oświetlony, a pozostałe pokoje są niedostępne.
Fragment sypialni i gabinet księcia Hansa Heinricha.
Wielki Salon tworzą dwa połączone pomieszczenia, salon i biblioteka, wyłożone piękną boazerią z drewnianymi sztukateriami. Przyciąga uwagę ogromny kryształowy żyrandol z 48 żarówkami.
To zdjęcie mnie urzekło, księżna Daisy z dwoma synami. Wiemy o niej coraz więcej, ale mnie nurtuje pytanie: Czy piękna księżna była w obcym kraju szczęśliwa?
Kiedy do Pszczyny przyjeżdżali najznamienitsi goście do dyspozycji otrzymywali apartament z Salonem zielonym, Sypialnią żółtą i Łazienką różową.
Ściany w tym salonie są dzielone na pola za pomocą pozłacanej kratki nałożonej na wąskie lustra. Sufit ozdobiony jest plafonem przedstawiającym bawiące się amorki.
Mnie urzekły trzy wazony w kształcie amfor.
Łazienka dla gości
Najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniem w
zamku, jest Sala lustrzana, która powstała podczas przebudowy w XIX w. Wysoką na dwie kondygnacje salę oświetlają trzy okna o
wysokości 7,5 m; od strony korytarza odpowiadają im przeszklone drzwi,
nad którymi umieszczono trzy balkony z balustradami z kutego żelaza.
Nazwę lustrzana sala zawdzięcza dwóm lustrom, każde z nich ma powierzchnię
14m², a umieszczone są naprzeciwko siebie. Zadziwiające jest to, że wyprodukowane w Paryżu, zostały przewiezione w całości do Pszczyny, do dzisiaj zachowane są w doskonałym
stanie. Sala jest przykryta pozornym sklepieniem z malowidłami, na
którym zawieszono pięć kryształowych żyrandoli. Sala początkowo
odgrywała rolę reprezentacyjnej jadalni (przy ścianie wschodniej do
dzisiaj stoi ustawiony marmurowy bufet z popiersiami różnych postaci),
obecnie odbywają się tu koncerty pod nazwą "Wieczory u Telemanna".
Widok na salę z balkonu.
Jeżeli na razie się nie wybieracie do Pszczyny, a chcielibyście zobaczyć więcej, skorzystajcie z tej strony, to świetny sposób na wirtualne pooglądanie zamku
Tymczasem udaliśmy się do rozległego parku.
Tak fragmenty parku prezentują się w lutym, a w kwietniu rozkwitają magnolie, które proponuję obejrzeć na pięknych zdjęciach u Łucji
Ostatni rzut oka na kolejną odsłonę Zamku
Dość dużo czasu zajęło mi przygotowanie tego posta, do końca nie mogłam
się zdecydować, czy rozszerzyć go o wiadomości o Daisy, bo to bardzo
ciekawa postać i nie sposób ją pominąć, a trudno wszystko w jednym
poście zmieścić. Doszłam do wniosku, że to postać tak interesujaca, że warto jej poświęcić oddzielny wpis.
Kochani, mam nadzieję być jeszcze w Pszczynie, bo czuję prawdziwy niedosyt.
Tymczasem jutro HBO zaczyna kolejną serię "Gry o tron" Oglądanie będzie tym ciekawsze, że George R.R. Martin nie zdążył napisać kolejnych części sagi i serial wyprzedzi powieści. :(
Oglądacie?
Serdeczności moc przesyłam.:))