
Mam ogromne szczęście, że mam ogród, praca w którym przynosi mi ukojenie w chwilach ciężkich. Jak pisałam poprzednio, do ogrodu idę, żeby się zatracić i przestać myśleć. Nawet gdy pracuję zbyt ciężko, satysfakcja z wykonanej pracy przynosi przede wszystkim radość. Kto ma rośliny, ten wie, o czym piszę.:))
Każdego roku staram się coś zmieniać na rabatkach, a w tym sezonie postanowiłam wysiać cynie, ale nieświadoma (bo kwiatkami interesuję się od niedawna ) zrobiłam to w marcu!!! 30 małych sadzonek wyjrzało na świat, więc przez całą wiosnę przesadzałam je do większych doniczek, wstawiałam do miednicy napełnionej wodą, żeby uniknąć ataku ziemiórek i nie podlewać bezpośrednio. Uwierzcie mi, naprawdę, opieka nad cyniami zajęła mi sporo czasu i nerwów. Skoro je już wyhodowałam, nie mogłam ich zostawić na pastwę losu. wyrosły więc wielkie i z radością wynosiłam te 30 doniczek z domu na taras, żeby cynie zahartować. Nie były to jedyne kwiaty, które wysiałam lub posadziłam o dwa miesiące za wcześnie! Posadziłam 5 begonii i 5 dalii, ale daliom poświęcę oddzielny post.
Moje cynie już od czerwca kwitną.










Nie żałuję, że się napracowałam przy cyniach, bo wyglądają pięknie nie tylko w ogrodzie, ale też wazonach. Mają piękne kolory i urozmaicają ogrodową zieloność.
W czosnkach zakochałam się już kilka lat temu i każdego roku dokupuję cebule.

Są tacy ogrodnicy, dla których ostróżki są święte i nie można ich ścinać, ja mam podobnie i czekam na kwitnienie jeszcze czterech. Te niebieskie są mojej wysokości, wyobrażam sobie, jakie będą w następnym roku.


Z pięciu begonii zostały trzy, ale są przepiękne, grube i bardzo długo kwitną.


Naparstnice posiałam w ubiegłym roku, (przyznam, że były moim marzeniem) jesienią posadziłam w docelowe miejsca, a w tym roku zachwycałam się ich wyglądem.


Moim ulubionym dereniem cousa jest odmiana chińska, która po kilku groźbach w końcu wydała duże, białe kwiaty. Czarny bez Black lace kwitnie pięknie bez gróźb i jego białe kwiatostany na tle ciemnych liści wyglądają zjawiskowo.



Kolejne zdjęcia przeznaczone są dla czytelników o mocnych nerwach.
Stałym gościem w naszym małym stawie jest żaba, a może to kumak?. Tylko ją widzę, ale nie słyszę żadnego kumkania.

Zdecydowanie łagodniejszy widok motylków i pliszek, które urozmaicają nasz trawnik i często zaglądają nad oczko wodne w poszukiwaniu wody.



Z powodu ogromnego poczucia bezsilności, przeradzającego się niebezpiecznie w inne odczucia, w czerwcu udałam się na wewnętrzną emigrację, wyautowałam się z życia politycznego, nie oglądam żadnych dyskusyjnych programów telewizyjnych. Po prostu dla własnego zdrowia zastosowałam reżim niskoinformacyjny i muszę przyznać, że dobrze to na mnie działa. Wimbledon i Netflix w zupełności mi wystarczają. Nareszcie dojrzałam do blogowania, chociaż śledziłam, co dzieje się u Was.
Dziękuję za odwiedziny i komentarze.
Życzę Wam spokojnych dni i odpowiedniej pogody.
Uważajcie na siebie.
Piękny ogród. Kwiaty z wdzięcznością odwzajemniają się za troskliwą opiekę, a Ty uczysz się na swoich błędach i nie popełnisz ich więcej.
OdpowiedzUsuńPolitycznie - zrobiłam to samo. To co się obecnie dzieje w mediach można nazwać jednym słowem - wzajemna szczujnia. Brak w nas tolerancji, który wykorzystują i podsycają tabloidy. Pytanie: Po co? Dlatego najlepiej odciąć się od tego wszystkiego i mieć nadzieję, że ułoży się jakoś.
Pozdrawiam Alina
Tak, kochana, ja ogrodnik doskonale wiem, o czym piszesz. Też się często narobię po łokcie, ale jak potem spojrzę i ogarnę spojrzeniem to swoje dzieło, to zmęczenie od razu prawie mija i nawet ból kolan i rąk nie jest już tak odczuwalny.
OdpowiedzUsuńCynie rzeczywiście pięknie Ci wystrzeliły i dzięki takiemu wczesnemu siewowi, cieszysz się już teraz ich niewątpliwym urokiem.
Ostróżki niebieskie uwielbiam, a ten ich intensywny kolor pięknie dekoruje rabaty. Miałam je dwa razy i... już odpuściłam. U mnie były jednoroczne :(
Piękne zdjęcia, Celu, z przyjemnością je obejrzałam.
Życzę Ci spokojnych dni i nadmienię tylko, że rozumiem Twoją ucieczkę od informacji. Mam podobnie... mój żal zmniejszył się odrobinę, odkąd zdecydowanie mnie zerkam, co też tam się teraz dzieje...
Wszystkiego dobrego!
Celu, jeżeli chodzi o politykę to robię to samo, minimum informacji a już debat, dyskusji między politykami, wywiadów, interpretacji politykoznawców nie jestem w stanie wytrzymać...ale nie tylko to, twarzy co poniektórych nie toleruję...i dobrze, że masz ogród, tyle radości, tyle doznań estetycznych, ja mam w Warszawie miniminiogródecek i też mnie cieszy i poprawia humor. Cynie uwielbiam , są takie kolorowe, wdzięczne, ostróżki maja mój ulubiony kolor niebieski, naparstnice cudne...a żabka śliczna..pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWitaj! Ten, kto ma ogród, to wie, jakie jest to błogosławieństwo.
OdpowiedzUsuńOsobiście omijam politykę szerokim łukiem, wolę dobrą literaturę, film, wędrowanie i zwiedzanie. Zawsze znajdzie się coś ciekawego, wystarczy chcieć.
Ostatnio zainteresowała mnie osoba polskiego kosmonauty Sławosza Uznańskiego- Wiśniewskiego. Takich ludzi nam trzeba!
Kwiaty piękne- uczta dla oczu! A polityka? Znowu śledzę, ale z umiarem.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem Celu. I ja zapominam o wszystkim złym i paskudnym gdy robię coś na naszej działce. Przyglądam się i obserwuję ptaki, których wiele do mnie przylatuje. A także podziwiam zwinne jaszczurki i żabki. No i przepiękne motyle.
OdpowiedzUsuńPowodzenia i coraz większych osiągnięć w ogrodzie Ci życzę :-)
Mnie, mój ogród niezwykle frustruje. Zawsze coś mi pada, nie chce rosnąć, choruje. W tym roku odpuściłam wszelkie nowe nasadzenia, próbuję ratować stare. Obecnie walczę z przymiotnem - wzięło się nie wiadomo skąd i zdominowało trawnik w kilku miejscach. I tak ciągle:( Dlatego z ogromną przyjemnością poczytałam o Twoich sukcesach i obejrzałam zdjęcia. Pięknie!
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam:)
Czym Ty karmisz te swoje ogrodowe ślicznotki, że tak rosną? Piękne okazy wyhodowałaś. U nas sucho , od tygodni kropla deszczu nie spadła więc pewnie dlatego takie niewyraźne te moje kwiatki chociaz podlewamy je co wieczór. Z polityką mam tak samo, unikam informacji jak tylko mogę . Pozdrawiam najserdeczniej.
OdpowiedzUsuńJak u Ciebie pięknie. Gdybym miała ogród to chyba też przepadłabym w nim na całe godziny. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńWspaniały ogród, przepiękne kwiaty i wspaniali goście. Celu ja prawie nie oglądam TV, a od polityki trzymam się z daleka. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńLubią Ciebie wszystkie kwiaty. Odwdzięczają się kolorami, wysokością. Ciężka praca w ogrodzie daje wyniki. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńCelu, doskonale wiem, o czym piszesz… widok zdrowych, wspaniale kwitnących roślin to największa nagroda za trud pielęgnacji! Popatrz, i ja po raz pierwszy wypróbowałam cynie w ogrodzie, ale nie z nasion, tylko gotowe sadzonki, czy przyjmą się u mnie w dość ciężkiej ziemi. Tymczasem Ty, włożyłaś mnóstwo pracy, by wyhodować własne i efekt jest spektakularny! Te silne kwiaty są niezaprzeczalną ozdobą nie tylko ogrodowych rabat, ale też świetnie sprawdzają się jako kwiaty cięte w wazonach. Czosnki równie urocze… i te ich bajeczne kolorki! Ostróżki są przepiękne… pewnie też bym ich nie ścięła. Cudownie wtórują im naparstnice, ich wyniosłe kwiatostany są wybitnie dekoracyjne.
OdpowiedzUsuńU Ciebie Celu nawet żaba jest piękna! U mnie kiedyś mieszkała ropucha – brzydka, jak noc, ale pożyteczna… szkoda, że te płazy nie powróciły już do mojego ogrodu.
Detoks od polityki rozumiem, bo i ja zastosowałam sobie podobną terapię. Wszelkie trudne emocje zostawiam w ogrodzie, w którym spędzam czas od powrotu z pracy, aż do zmierzchu. Teraz także z przerwami na Wimbledon, bo obie oprócz ogrodu lubimy tenis! I ogromnie się cieszą, że blogowanie znów Cię wciągnęło… mam nadzieją, że na stałe 😊
Przesyłam moc pozdrowień!
Anita
Oj tak, można się w ogrodzie zatracić. Ja co prawda już trochę odpuszczam, ale wiem co to znaczy. Lekarstwo na wszystkie dolegliwości. Zachęcilas mnie tymi cyniami. Może w przyszłym roku też spróbuję.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę tej zielonej, wodnej żabki w obiektywie, ileż wspomnień we mnie obudziłaś tymi kadrami... Kiedyś w ogrodzie mieliśmy niewielką sadzawkę w której takowe pływały, a wieczorami odgrywały wspaniałe koncerty...
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie, Celu, ja po tych wszystkich egzaminach też muszę zatracić się w ogrodowych pracach, bo "trochę" o nim zapomniałem!
Pozdrawiam niedzielnie! :)
Witaj Celu
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że znowu mogę spacerować po Twoim pięknym ogrodzie. Nic dziwnego, że tyle stworzonek zagląda tu z ciekawością. Cynie, ostróżki, czosnek ozdobny też u mnie w tym roku kwitną.
A prace ogrodowe zawsze mnie uspakajają, pozwalają zapomnieć o tej czasem trudnej codzienności
Pozdrawiam serdecznie już w drugim półroczu
Droga Cecylio!
OdpowiedzUsuńTwoje ogrody podziwiam od lat. Zawsze wyglądają pięknie o każdej porze roku, ponieważ masz ogromny talent aranżacyjny. Zachwyca w nim mnóstwo kolorów i form roślinnych. Widać w nim Twoją pasję i miłość do roślin. Uwielbiam cynie ale u mnie dopiero zaczynają powolne kwitnienie. Od czerwca jestem tak bardzo padnięta i wszystkim zniechęcona, że nawet brałam pod uwagę zawieszenie bloga.
Jednak obawa o nawrót depresji Eryk mnie mocno dopinguje.
Ściskam Cię mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Urzekający wpis! A zdjęcia? Bajka... Pozdrawiam, Pola
OdpowiedzUsuńTo czekam na dalie! Cieszę się, że zdecydowałaś się je uprawiać. Ja mam około 170 odmian, ale muszę się ograniczyć. Za begonie się też wzięłam, ale chyba nie umiem koło nich chodzić. Zwierzyniec cudowny. Cynie Ci już kwitną dzięki wczesnemu zasiewowi. Moje dopiero w pąkach.
OdpowiedzUsuńKwiaty I rośliny zawsze odwdzięczają się za troskę i pielęgnację 😘
OdpowiedzUsuńCelinkonu nas tylko od czasu netfliks. Ogród to przedłużenie domu. Spędzamy zwłaszcza teraz w nim najwięcej czasu. Najlepiej spędzony czas , z dala od wszystkich i wszystkiego co źle. Ps. Też ma mnóstwo cynii wysianych ale do gruntu, żadnego bawienia się z opieką...już się nacierpiałam. Hihi. W sensie człowiek dba a tu zonk.piekne kwiaty.
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia przyrody. Uwielbiam podziwiać cynie i ostróżki. Gdybym miała ogród, to chciałabym je mieć w swoim zielonym zakątku. :)
OdpowiedzUsuńTwoja praca przynosi piękne efekty! Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do mnie ♥️
OdpowiedzUsuńDroga Cecylio!
OdpowiedzUsuńZdjęcia, jak zawsze, zachwycają. Podziwiam i gratuluję - zdjęć, cudownego ogrodu i trafnego zdefiniowania stanu ducha. Żaba rozkoszna. A cynie? cóż - zasmuciły mnie zdjęcia - nie, są te kwiaty przepiękne. Ale - zawsze były dla mnie sygnałem pierwszego "łyku" jesieni... Potem u babci były dalie i już trzeba było iść do szkoły... Na balkonie pelargonie szykują się do kolejnego kwitnienia i kończy swój żywoy mięta. Na te upały, pyszna herbata z miętą, to było to, co pozwalało przetrwać i przypominało odległe w czasie i przestrzeni Maroko. ...
Zapach mięty był wszędzie i zawsze... Ech... Wzruszyłam się. Serdeczności dla wszystkich Blogowiczów./AS/
Doskonale wiem o czym piszesz Celu, dla mnie ogród to też lekarstwo i ucieczka od tego wszystkiego, co potrafi przytłoczyć człowieka... Pięknie u Ciebie i kolorowo:) Cynie miałam w zeszłym roku, wysiałam je wprost do gruntu, urosły dorodne i długo, długo kwitły... miałam nadzieję, że samoistnie się rozsieją, ale w tym roku nie było ani jednej siewki... niestety. Kumak cudnej urody... chyba dobrze mu tam u Ciebie:) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuń