Cześć! Dzisiaj oprowadzę Was po ogrodzie japońskim i pokażę miejsce w Dusznikach, które mnie zachwyciło i spowodowało szybsze bicie serca, zapraszam.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcia ogrodu japońskiego, byłam oburzona, że można tak strasznie kaleczyć drzewa, podcinać je, wyginać, strzyc, po prostu męczyć. Ta idea wydawała mi się tak obca, że dopiero po chwili dotarło do mnie, że oglądam ogród idealny, że to jest właśnie ten styl, który mnie zauroczył, kwintesencja wszystkich ogrodów, zminiaturyzowany świat przyrody, doskonale ją odzwierciedlający.
Pisałam już o Jarkowie w tym poście , bo byłam tam 4 lata temu, w tym roku musiałam być ponownie. Również Ivonna pisała o tym ogrodzie TU .
Pobyt w Jarkowie zawsze stanowi dla mnie prawdziwe przeżycie metafizyczne. W chwili, kiedy wkraczam do ogrodu japońskiego, ogarnia mnie spokój, świat zmienia się na lepsze, odrzucam troski i mogę się tylko zachwycać.
Wokół panuje niesamowita atmosfera, spokój i cisza, w której słyszę tylko szum spadającej kaskadami wody, delikatny stukot bambusowej rurki- shishito, którą porusza woda. Ogród podrósł, jakby dojrzał, rośliny są zdecydowanie większe, a na pewno gęstsze.
W ciągu ostatnich lat p.Edward Majcher zagospodarowuje miejsce poniżej dotychczasowego ogrodu, można już zobaczyć początki nowego założenia. Widać, że pracy przed nim jest jeszcze mnóstwo, mam nadzieję, że wszystko się panu Edwardowi uda.
Pora pokazać Wam miejsce w Dusznikach, które mnie zachwyciło i sprawiło, że muszę tu powrócić.
Klony palmowe to moje najukochańsze rośliny, darujcie mi ilość zdjęć, nie mogłam wybrać.
Wyobraźcie sobie, że ze Zdroju zmierzamy na wycieczkę do tzw Rancza, mijamy Czarny Staw, droga prowadzi lekko w górę, po prawej zostawiamy trasę na Jamrozową Polanę, idziemy kilka metrów dalej i nagle staję jak zahipnotyzowana, nie wierzę własnym oczom. Patrzę na ogromne rododendrony, a za nimi wyłaniają się (na moje oko) ponadstuletnie moje ukochane klony palmowe: jasnozielony i purpurowy, są tylko dwa, ale jakie! Wokół panuje tak czarowny nastrój, że nie mogę się odezwać z wrażenia. Zakaz wchodzenia na posesję przywołuje mnie do porządku, bo natychmiast chciałabym się przytulić do tych pięknych drzew, sprawdzić, jak szerokie mają pnie i jaki zasięg konarów. Takich olbrzymów nie widziałam nawet w Ogrodzie Japońskim we Wrocławiu.
Nie wiem, czy zastanawialiście się, jak wygląda raj, ale dla mnie to miejsce zawsze będzie jednym z najpiękniejszych wspomnień, taką namiastką raju.
Zdaję sobie sprawę, że większość z Was kocha ogrody angielskie, wiejskie, z grządkami warzywnymi, ale mam nadzieję, że polubicie też te ogrody z dalekowschodnim tchnieniem. W moim ogrodzie mam trochę japońskich elementów, ale nie dam rady zmienić go całkowicie. Szkoda.:(Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam zdjęcia ogrodu japońskiego, byłam oburzona, że można tak strasznie kaleczyć drzewa, podcinać je, wyginać, strzyc, po prostu męczyć. Ta idea wydawała mi się tak obca, że dopiero po chwili dotarło do mnie, że oglądam ogród idealny, że to jest właśnie ten styl, który mnie zauroczył, kwintesencja wszystkich ogrodów, zminiaturyzowany świat przyrody, doskonale ją odzwierciedlający.
Pisałam już o Jarkowie w tym poście , bo byłam tam 4 lata temu, w tym roku musiałam być ponownie. Również Ivonna pisała o tym ogrodzie TU .
Pobyt w Jarkowie zawsze stanowi dla mnie prawdziwe przeżycie metafizyczne. W chwili, kiedy wkraczam do ogrodu japońskiego, ogarnia mnie spokój, świat zmienia się na lepsze, odrzucam troski i mogę się tylko zachwycać.
Wokół panuje niesamowita atmosfera, spokój i cisza, w której słyszę tylko szum spadającej kaskadami wody, delikatny stukot bambusowej rurki- shishito, którą porusza woda. Ogród podrósł, jakby dojrzał, rośliny są zdecydowanie większe, a na pewno gęstsze.
Klony palmowe to moje najukochańsze rośliny, darujcie mi ilość zdjęć, nie mogłam wybrać.
Wyobraźcie sobie, że ze Zdroju zmierzamy na wycieczkę do tzw Rancza, mijamy Czarny Staw, droga prowadzi lekko w górę, po prawej zostawiamy trasę na Jamrozową Polanę, idziemy kilka metrów dalej i nagle staję jak zahipnotyzowana, nie wierzę własnym oczom. Patrzę na ogromne rododendrony, a za nimi wyłaniają się (na moje oko) ponadstuletnie moje ukochane klony palmowe: jasnozielony i purpurowy, są tylko dwa, ale jakie! Wokół panuje tak czarowny nastrój, że nie mogę się odezwać z wrażenia. Zakaz wchodzenia na posesję przywołuje mnie do porządku, bo natychmiast chciałabym się przytulić do tych pięknych drzew, sprawdzić, jak szerokie mają pnie i jaki zasięg konarów. Takich olbrzymów nie widziałam nawet w Ogrodzie Japońskim we Wrocławiu.
Nie wiem, czy zastanawialiście się, jak wygląda raj, ale dla mnie to miejsce zawsze będzie jednym z najpiękniejszych wspomnień, taką namiastką raju.
Serdeczności przesyłam wszystkim zaglądającym do Bibeloteki. :)
Pięknie tam jest to prawda, ale ja jestem tradycjonalistką i najbardziej lubię nasze ogrody z naszą roślinnością....te busze ogrodowe, w których nic nie jest poprzycinane i wystylizowane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Celinko .....
Cecylio, znakomita relacja i wyjątkowe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńZaprezentowałaś wspaniały ogród japoński, prawdziwą oazę spokoju w otoczeniu dorodnej roślinności. Cecylio, ten ogród jest dorodny i faktycznie fascynuje niepowtarzalnym pięknem. A klony palmowe, różaneczniki i azalie są pełne podziwu. Ogrody japońskie są doskonałymi miejscami na wyciszenie, uspokojenie, zrelaksowanie.
Serdecznie pozdrawiam:)
Śliczne zdjęcia i ogród :-)
OdpowiedzUsuńPracy moc przy tego typu ogrodzie, ale jest piękny:)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa ogrodach się nie znam zupełnie ale ten w stylu japońskim bardzo mi się spodobał. Oglądając zdjęcia mam wrażenie jakbym była w bajce....
OdpowiedzUsuńRododendrony rzeczywiście pokaźne!!! Spodziewam się, że na żywo byłabym jeszcze pod większym wrażeniem! :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Też byłam i bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się harmonia panująca w ogrodach japońskich, poczucie jakby czas zatrzymał się w miejscu. Na Twoich zdjęciach widać panujący tam spokój, który sprzyja wyciszenia. Przydałby się taki zakątek w moim ogrodzie. Bardzo:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ogrody japońskie dlatego są zachwycające, że ważnym elementem w ich aranżacji odgrywa woda, która wszędzie pluska i płynie. Dlatego tak bardzo sprzyjają prawdziwemu relaksowi i wyciszeniu.
OdpowiedzUsuńKiedy patrzę na takie ogrody - nie mogę wyjść z podziwu jak ludzie mogą tak pięknie formować rośliny.
Pięknie pokazałaś ten ogród japoński.
A ja przesyłam pozdrawienia z polskiego ogrodu:)
Piękne zdjęcia:)))a ogród niesamowity aż dech zapiera:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńWitaj.Piękny ten ogród i ogrom pracy przy nim straszny. Jak będziesz w okolicach Kołobrzegu wpadnij do ogrodów Hortulus w Dobrzycy. Wprawdzie część japońska nie jest tak wymuskana jak ta na Twoich zdjęciach ale mnie ująła część "ogród Gaudiego". Dość ciekawe są tam kombinacje. Podobał mi się ogród kolorów szczególnie "biały ogród" . Przepiękne są te Twoje zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękny ten ogród japoński, pasja potrafi zdziałać cuda. A do zakątka z klonami w parku zdrojowym nie dotarłam, może następnym razem?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)