Kochani, trochę nietypowo dzisiaj. Chłodne, a raczej słotne dni, które serwuje nam jesień sprzyjają owinięciu się cieplutkim patchworkiem i wypiciu czegoś dobrego, do tego dobra książka, kilka zapalonych świec i jakoś bardziej znośna wydaje się niepogoda.
Ponoć świat dzieli się na miłośników kawy i miłośników herbaty. Preferuję kawę, ale i dobrą herbatką nie pogardzę. Na ogół wszystko robimy w pośpiechu, to samo dotyczy picia napojów (no, może wyskokowe nie za bardzo w pośpiechu) korzystamy z gotowych saszetek, albo po prostu zalewamy herbatę w kubku wrzątkiem, a ja chcę Wam pokazać sztukę parzenia herbaty po rosyjsku.
Pomysł na ten post powstał w trakcie oglądania Muzeum socrealizmu w Kozłówce, a post nie ma żadnych podtekstów politycznych. Po prostu ten sposób parzenia zasługuje na uwagę i pokażę Wam, jak parzy się i pije herbatę na wschodzie. A dlaczego? Otóż to jest najsmaczniejsza herbata, jaką piłam.
Samowar- absolutny symbol wycieczek do wschodnich sąsiadów, zapewne w co drugim segmencie dumnie wypinał pierś jako przybysz ze wschodu, mimo, że niekoniecznie ze sławnej z samowarów Tuły.
Na pewno w większości domów gdzieś na strychach, upchane w głębokich szafkach, schowane w pawlaczach można znaleźć zapomniane samowary. Samowar jak nazwa wskazuje sam warzy, czyli gotuje wodę. Ich czas minął, ale jeśli macie go w domu, gwarantuję, że z najgorszego
gatunku herbaty umiejętne parzenie potrafi wydobyć piękny kolor, niepowtarzalny aromat i
smak.
Do samowaru wlewamy wodę, tak, aby zakryć spiralę grzewczą i podłączamy do prądu, a do imbryka wsypujemy herbatę (im więcej, tym lepiej) i stawiamy na kominie samowara. Jeśli wsypiecie dużo herbaty, będzie bardzo mocna, ale zawsze można dolać więcej wody. Herbata na razie grzeje się na sucho.
Kiedy woda się zagotuje, a poznajemy to po dużej ilości pary, do imbryka z suchą herbatą wlewamy wrzątek i znowu imbryk umieszczamy na kominku. Herbatę zostawiamy na kilka minut, żeby dobrze się zaparzyła, teraz można odłączyć prąd.
W czasie zaparzania można przygotować bardzo proste dodatki, najważniejszy to cukier w kostkach. Kawałek cukru kładziemy na język i popijamy gorącą herbatę, ten sposób nazywa się " cziaj w prikusku". Konfitura też bardzo pasuje do takiego pachnącego mocnego napoju. A i kieliszeczek naleweczki nie zaszkodzi. No i całe przyjęcie mi wyszło. Dobry sposób na domówkę tematyczną, wszak taki samowar ma niezłą kubaturę.
Wiśnie w syropie i brązowa herbata
Zwróćcie uwagę na mocny kolor herbaty. Podaję ją w szklanych filiżankach, a jakże radzieckich, chociaż powinny być szklanki w uchwytach, na ogół srebrnych, niestety takowych nie posiadam.
A co zrobić, jeśli nie macie samowaru? Można dużo skromniej, wystarczy herbatę w imbryku zalać wrzątkiem, przykryć ściereczką i dać jej trochę czasu na parzenie. Zachęcam, może spróbujecie. Smacznego!
Dziękuję za Wasze odwiedziny i komentarze. Serdeczności przesyłam.:)
Mam w domu samowary i kiedyś chętnie parzyłam tak herbatę:)))może czas wrócić do dawnych zwyczajów:))pięknie ją parzysz i pięknie podajesz:))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńCzasami warto coś w naszych upodobaniach zmienić, miłej niedzieli życzę.:)
UsuńNa co dzień piję ekspresówkę, ale ziółka zaparzam w siteczku. Herbaty z samowara nigdy nie piłam, ale jutro zaparzę w imbryczku i posmakuję. Piękne podałaś herbatę i ta serweta : )
OdpowiedzUsuńSamowary są duże, ale dla siebie imbryk herbatki na niepogodę wystarczy.
UsuńSerdeczności.:)
Też mamy samowar i herbatkę od teściów prosto ze wschodu:)Herbatka jest bardzo smaczna.w sam raz na długie wieczory!
OdpowiedzUsuńCzy to znaczy, że parzysz herbatę?
UsuńMiłego tygodnia życzę.:)
Wow, herbata z samowaru? Przyznaję, jeszcze nie piłam.
OdpowiedzUsuńTwoja herbata jest pięknie podana, na dodatek z konfiturą i kieliszkiem nalewki.
Czy mogę wiedzieć jaką podałaś nalewkę?
Lubię herbatę i lubię kawę. Piję napoje w umiarkowanych ilościach.
Herbatę pijemy w maleńkich "tulipankach", takich jak pije się w Turcji.
Kupiłam w Konyi 12 sztuk, mając nadzieję, że lot przetrwa chociaż 6 sztuk.
Uwierzysz? dowieźliśmy wszystkie, żadna szklaneczka nie stłukła się.
Pozdrawiam serdecznie:)*
Naleweczkę dostałam od przyjaciółki, wiśnióweczka, ja za alkoholem nie przepadam, widocznie już swoje wypiłam, ale do herbatki pasował.
UsuńNie piłam herbaty po turecku, zawsze ten kraj kojarzył mi się bardziej z kawą.
Serdeczności przesyłam.:)
Witaj!
UsuńWpadłam na przedpołudniową herbatkę z samowara.
Miłej niedzieli.
Ślę serdeczności:)*
Lubię bardzo pić herbatę z samowaru i zazwyczaj piję w tureckich restauracjach i wtedy to z takich małych szklaneczek. Jeśli kiedyś stanę się szczęśliwą posiadaczką samowaru, to już będę wiedziała, co i jak:)
OdpowiedzUsuńUściski!:))
Muszę koniecznie spróbować tę turecką herbatę, nigdy nie piłam. Chyba się dowiem, co i jak.
UsuńMiłej niedzieli życzę.:)
Jestem na wyjeździe i jest mi zimno ale patrząc na Twoją herbatkę od razu mi cieplej. Sama posiadam zapomniany dawno samowar ale nie mam takiego czajniczka jak Twój. Dziękuję za instrukcje obsługi tego urządzeni . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJeśli chciałabyś skorzystać z samowaru to czajniczek może być inny, ale szkoda by było porcelany.
UsuńUściski i cieszę się, że Cię trochę rozgrzałam. :)
Ależ klimat wyczarowałaś kochana... aż chciałoby sie wpaść na taki wieczór do Ciebie.
OdpowiedzUsuńNiestety nigdy nie miałam okazji pić tak [arzonej herbaty. Nikt nigdy ani w rodzinie ani wśród znajomych nie miał samowara... szkoda.
Za to u mojej mamy był piękny serwis do herbaty i konfitury... maleńkie filiżanki i maleńkie miseczki do konfitury. Mama sama robiła konfiturę ( przepyszną ) i podawała ją właśnie do herbaty.
Zawsze gdy myślimy o mamie, dławi w gardle i często postępuję tak, żeby zyskało to jej akceptację, gdyby była z nami. Konfitury robiłam sama.
UsuńPozdrawiam.:)
Ach, jak to pięknie wygląda i smaku mi narobiłaś, przyznam , że do tej pory myślałam o tym jak o przeżytku i raczej o przedmiocie dekoracyjnym. Super post!
OdpowiedzUsuńJa za kilka dni jadę na Wschód i zakręcę sie za taką herbatą, obowiązkowo
Pozdrówka cieplutkie i słonka w niedzielę :-)
Miłej wyprawy, dziękuję za miłe słowa.
UsuńPozdrawiam cieplutko.:)
Bardzo edukujący post :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia i cała oprawa.
Pozdrawiam
Jak mi miło to czytać.
UsuńPozdrawiam serdecznie.:)
nigdy nie piłam herbatki z samowara:))...ale kiedyś muszę spróbować...najczęściej pije zieloną...ale czarną też wolę zaparzyć w czajniczku,dzbanku:)) Piękny ten twój herbaciany serwis:))
OdpowiedzUsuńDziękuję za tak miłe słowa, ja również lubię zieloną herbatę, zwłaszcza drugie parzenie.
UsuńPozdrawiam ciepło.:)
Gdy widzę samowary, to wracają wspomnienia z dzieciństwa <3
OdpowiedzUsuńMoja babcia, której już bardzo dawno nie ma z nami, pochodzi z Kresów Wschodnich . Zawsze robiła herbatę w samowarze , innej nie piła. Zawsze to był rytuał, to było tak niezwykle eleganckie. Jako dziecko byłam tym dosłownie zaczarowana :))
Zawsze koło samowaru stała bomboniera z ciasteczkami i cukiernica. Taki stały zestaw na tacy :)
Ależ wróciły cudne wspomnienie ....
Cieszę się, że sprowokowałam takie ciepłe wspomnienia. Zawsze gdy tak parzę herbatę wyobrażam sobie, że jestem jedną z bohaterek Czechowa,
UsuńPozdrawiam cieplutko.:)
Herbaty z samowaru nigdy nie piłam, ale moja mama umiała na ten temat snuć długie opowieści :)
OdpowiedzUsuńW jej opowieściach samowar był jeszcze na węgielki... Rosjanie pijają herbatę bardzo gorącą... ze spodka!
Rzeczywiście zapomniałam o tym zwyczaju, a samowar na węgielki nawet bym kupiła, gdyby się trafił.
UsuńSerdeczności przesyłam.:)
Uwielbiam takie klimaty. Samowar jest piękny, do tego stylowa zastawa i te koronki... Wiśnie do herbaty są pyszne. Ślicznie to wyczarowałaś :))
OdpowiedzUsuńMiło mi bardzo, ze Ci się spodobał mój post, wiśnie robiłam sama.
UsuńPozdrawiam cieplutko.:)
Przepiękne zdjęcia! Uwielbiam herbatę z samowara:)
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo za takie miłe słowa i pozdrawiam.:)
UsuńUrokliwy Twój samowar...chętnie napiłabym się z niego czaju.....
OdpowiedzUsuńDobrego tygodnia Celinko.....
Szkoda, że tak daleko mamy, ale gdybyś była w okolicach Łodzi zapraszam...
UsuńPozdrawiam:)
Dziękuję Ci za to, że poczułam się jak u babci, dawno, dawno temu...
OdpowiedzUsuńDziś już sama jestem babcią, miło, że sprawiłam Ci przyjemność.
UsuńPozdrawiam.:)
Kiedyś byłam smakoszem herbaty, teraz głównie piję wodę, kawę od święta i to wielkiego! :)
OdpowiedzUsuńCzasem jak chcę wypić coś innego to sięgam po zieloną z imbirem i cytryną (oczywiście liściasta) - jest pyszna. Herbata w Twoim wydaniu z pewnością by mi posmakowała. Pozdrawiam ciepło :)
Woda jest absolutną koniecznością i bardzo dużo jej piję. Jestem pewna, że moja herbata by Ci posmakowała.
UsuńSerdeczności.:)
To mi dziś zadałaś klina! Bo u mnie stoi od paru lat samowar, który zabrałam po śmierci mamy z jej kredensu. Wzięłam jako pamiątkę, bo wyjątkowo piękny, ale nigdy nie używany. Mama dostała go chyba ze 40 lat temu, ale też robił za dekorację...Nawet miałam go chęć użyć, ale nie bardzo wiedziałam jak. Nie ma sznura. Ale mnie teraz zainspirowałaś...:) Może i ja się pokuszę. :) Chociaż ja to "kawowa" jestem bardzo. Ale ten cały rytuał zachwycający. :) A wiesz, nawet takie szklanki chyba mam gdzieś w czeluściach kredensu. :) To ciekawe bardzo. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, kochana. :)
Wyciągaj starocia z kredensów i przy większej ilości gości masz fajną atrakcję. Poza tym taka herbata podana w Twojej różowej porcelanie będzie smakowała świetnie.
UsuńPozdrawiam serdecznie.:)
Widziałam kiedyś taki u babci, ale to było dawno temu i jestem ciekawa czy jeszcze go posiada :) Herbatka z niego musi być pyszna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)