Już kiedyś pisałam, że wyszywanie i haftowanie to dla mnie zbyt skomplikowane zajęcia. Tym niemniej bardzo się cieszę, gdy wpadną mi w łapki ciekawe obrusy i serwetki. Na naszym targu takie rzeczy są wyłożone na wielkim chybocącym się stole, każdy może podejść, pogrzebać w tym stosie, wyciągnąć coś ciekawego, obejrzeć z każdej strony i kupić, albo nie. Obejrzeć koniecznie trzeba w poszukiwaniu plamek, odbarwień lub ewentualnych dziurek. Co bardzo ważne, można się targować. Bardzo lubię sobie pobyć przy tym stoisku, bo obce sobie kobietki dzielą się doświadczeniami, w jaką szmatkę warto zainwestować, jak wyprać, żeby plamki zniknęły. Za serwetkę trzeba zapłacić od 4 do 7 zł, kupno obrusa, to już dwucyfrowy wydatek. A ile ciekawostek można się dowiedzieć o mieszkańcach miasta. Ostatnio opowiadano o pani, która przez całe życie pracowała umysłowo, dużo podróżowała, wydawała pieniądze, a teraz nie może się pogodzić ze starością... Rodziny nie założyła, bo nie znalazła odpowiedniego chętnego partnera. Gotować i sprzątać nie umie, bo nie musiała tych prozaicznych czynności robić, zawsze miała pomoc, a teraz nie potrafi się odnaleźć. Nie stać ją już na zatrudnienie pomocy, bo emeryturka cieniutka w porównaniu z oczekiwaniami, no i jeszcze ta starość!!!
To ja dzisiaj też ze starociami do Was
Mam dwie serwety i jeden obrus wykonane w niesamowity sposób, malutkie kawałeczki materiału są naszywane na materiał, następnie obszywane maszynowo, do tego drobniejsze wzory wyszywane.
Nie tylko starocia, ale mam też nowiutkie prezenty. Zostałam bardzo szczodrze obdarowana przez Beatę- Becię. Jestem zaskoczona niezmiernie jej wszechstronnością, samodzielnie wykonane: koronkowa serweta, koszyczek, haft, butelka z papierowej wikliny, a nawet coś żywego, roślinka kolczasta o intrygującym wyglądzie. Polecam.
W ogrodzie oczekiwanie na kwitnienie magnolii Susan ciągle trwa, wystarczy, że słońce zakryją chmury, a powietrze tchnie arktycznym chłodem, może mieszkam w jakiejś dziwnej strefie klimatycznej, ale na razie przestałam czuć wiosnę.
Cóż dopiero magnolia...
Pieris kwitnie na biało.
Mahonia na żółto, pachnie przy tym pięknie , miodowo.
Kochani, cieplutko pozdrawiam i zapraszam ponownie.:))
Prawdziwe perełki wpadły w Twoje łapki. Pięknie wiosennie u Ciebie w domku i w ogrodzie.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia !
Dziękuję i wzajemnie, miłego dnia.:)
UsuńPiękne serwety upolowałaś , zwłaszcza ta niebieska....cudo po prostu:)
OdpowiedzUsuńMoja magnolia jeszcze nie kwitnie :( ma już trzy lata ...może za rok wreszcie będę cieszyć oczy własną , na razie pozostaje podziwiać u innych:)
Pozdrawiam:)
Roślinki czasami wymagają od nas dużo cierpliwości, ale potem z nawiązką odpłacają kwitnieniem, czego Ci szczerze życzę.:)
UsuńBardzo ciekawa technika wykonania tych serwet. U nas na targowisku pani też stoi z różnymi starociami. Raz próbowałam obejrzeć obrusy i zazdroski niciane, ale pani lubi mieć porządek na stoisku i nie daje swobody wyboru. To się zniechęciłam. Piękne prezenty otrzymałaś : ) U nas też jesiennie, tylko ptaki ćwierkają wiosennie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPomyślałam, że się pomyliłaś z tą jesienią, ale masz rację, tylko ptaki wiosennie ćwierkają. Ponoć od jutra będzie ciepło.:)
UsuńPiękne serwety:-) a i nas wiosna narazie opuściła, zimno, wieje, ciemno ale za to takimi widokami laduje akumulatory i lece do ogrodu. Piękna magnolia, też mam taką odmiane,i ten kolor:-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBoję się wychodzić i nie wiem, za co chwytać, czy za kosiarkę, czy za pędzle, żeby malować meble. Tak więc nic nie robię z tego wszystkiego.:)
UsuńNa takim targu nie kiedy można znaleźć perełki , choćby ten obrus z niebieskimi kwiatkami - cudo :)
OdpowiedzUsuńTa kolczasta roślinka to "Cierniowa korona " kłuje , ale też ślicznie na różowo kwitnie :)
Rzeczywiście jest cierniowa, uważam na kolce i ciekawi mnie, kiedy zakwitnie?
UsuńPozdrawiam.:)
Podzielam Twoje zamiłowanie do starych koronek. Ostatnio na starociach kupiłam bluzkę i spódniczkę, całe z koronki, ale uwaga - w rozmiarze dziecięcym. Oczywiście wykorzystam to do moich albumów, choć trochę mi ich szkoda.
OdpowiedzUsuńHolly, nie żałuj, tylko przetwarzaj, bo pięknie ci to wychodzi.
UsuńPozdrawiam.:)
Uwielbiam takie obrusy i serwety:)))mam sporą kolekcję wyszperaną w SH:)))śliczne prezenty:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci się, że stół zawsze mam nakryty, nie lubię jeść na pustym. Teraz po prostu mam czas na takie zachcianki.:))
UsuńJa też stół w kuchni zawsze mam nakryty.
UsuńPodany obiad, nawet ten najskromniejszy inaczej wygląda i lepiej smakuje:)
Cuda, cudeńka.....ja jestem minimalistka jeżeli chodzi o wystrój domu, ale kocham takie starocie oglądać.
OdpowiedzUsuńA sama zostałam obdarowana przez moją utalentowaną bratową pięknymi szydełkowymi serwetami. Musze chyba je kiedyś pokazać.
Pozdrawiam słonecznie na przekór temu co za oknem.
Kiedyś też byłam minimalistką, z tym że nadal nie lubię za dużo rzeczy na wierzchu, muszę utrzymywać rygor w szufladach.
UsuńPozdrawiam.:)
Kiedyś wiedziałam nawet jak zwie się taka technika jak na twoich serwetach - ale nie pamiętam... starość :)
OdpowiedzUsuńU mnie wiosna niby jest ale jak słonko się chowa to zimno i tyle ... ale u mnie i tak mniej kolorów w ogrodzie niż u Ciebie :)
Ty za to masz cudne kolory na obrazach...
UsuńSerdeczności.:)
Piękne prezenty i zdobycze. Uroczo w Twoim ogrodzie :)
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Pozdrowionka, Danielko.:)
UsuńSliczne te znaleziska i piekne prezenty dostalas:) Pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńRównież przesyłam moc ciepełka.:)
UsuńPiękne obrusiki...a takie stoisko to prawdziwy skarb:) pozdrawiam wiosennie Ania
OdpowiedzUsuńMuszę ograniczać zakupy, chociaż z trudem mi to przychodzi.:)
UsuńCela, piękne są te obrusy i serwety, które pokazujesz. Nic nie może się równać z wyrobami wykonanymi ręcznie.
OdpowiedzUsuńU nas też pogoda pod psem, pada, wieje i zimno, nawet trochę gradem sypnęło. Cóż, kwiecień-plecień.. Ale widzę, że w Twoim ogrodzie mimo wszystko kolorów nie brakuje:)
Do pełnego rozbiegu jeszcze brakuje, a już czekam na różaneczniki, których pąki wkrótce strzelą obfitością.
UsuńPozdrawiam.:)
Cecylio, Twój nowy nabytek jest prześliczny. Zawsze coś ciekawego potrafisz wyszukać. Gratuluję wygranej. Piękny prezent.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję za miłe słowa, Łucjo.:)
OdpowiedzUsuńAleż ładny ten obrus, i taki pracochłonny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko , pa, pa
Gratuluję prezentów od Beatko.Obrusy są piekne. Ślicznie jest w Twoim ogrodzie.Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńŚwietne serwetki i obrus. Ta serweteczka szydełkowa uformowana na miseczkę jest słodka. Hafty są piękne. No po prostu masz dużo pięknych rzeczy A ja to powiem tylko, że co starsza pani przeżyła to jej.
OdpowiedzUsuńW ogrodzie u Ciebie kolorowo i na pewno przyjemnie się siedzi!
Buziaki!:))
Ależ cuda *.* W domu mojej babci znajduje się wiele takich dzieł sztuki, zawsze gdy przychodzą goście obrus i serwetki z przepięknymi haftami lądują na stole, choć muszę przyznać, że zawsze stresuje mnie posiłek przy tego typu cudach - plamienie byłoby zbrodnią.
OdpowiedzUsuńKochana taka serwetke jak ta w chabrowe kwiatki to ja zdobyłam obrus, mam tez serwtke w mietowe kwiatki i równiez zadziwia mnie ta technika haftu, gdzie w ogóle nie widąc jak to jest robione. Cudna magnolia:))
OdpowiedzUsuńGenialne są te serwety, a Twój ogród zachęcająco wiosenny. Buziaki, Ania :-)
OdpowiedzUsuńCelu....Ty to masz oko, zawsze coś ciekawego wypatrzysz. Śliczne te serwety!!!! Pozdrawiam cieplutko :)))
OdpowiedzUsuńPiękne serwetki, a magnolia boska!:-)
OdpowiedzUsuń