piątek, 25 lipca 2014

Kolejny patchwork

 Patchworków ciąg dalszy, praca następna, która powstała równo rok temu, jest absolutnie niepowtarzalna, ponieważ nie do zdobycia są materiały, z których została uszyta. Len w ptaki i reszta   zdobyta okazyjnie, ale z nowych materiałów. Lnu jeszcze troszkę zostało. Pomysł  wymyślony przeze mnie, wtedy już zakupiłam nóż krążkowy i matę i szyłam na nowej maszynie. Chyba znowu nie zdawałam sobie sprawy  z trudności, jakie mnie czekają, bo było ciężko i  "trochę" się denerwowałam i naklęłam. Szycia nauczyła mnie Mama, która we wszystkim była perfekcjonistką  i jej dokładność potrafiła mnie doprowadzić do wrzenia. Szkoda, bo mogłam się  więcej nauczyć, a Jej nie ma już 22 lata.  Teraz  cokolwiek uszyję, zawsze towarzyszy mi pytanie "Czy Mamie by się podobało?" Mam nadzieję, że ten patchwork byłby zaakceptowany (bo moje malowanie mebli  na pewno nie)


Tak sobie myślę, że człowiek nieświadomy czasami osiąga więcej, niż ktoś, kto zdaje sobie sprawę z trudności. Sprawdza się powiedzenie "Im głębiej w las, tym ciemniej."
Patchwork jest bardzo duży 220<>190. Składa się z 9 bloków, połączonych białymi prostokątami, bloki są pikowane lotem trzmiela, a białe części w jakieś liście, przynajmniej tak miało być. Znawcom się nie spodoba, że używam lnu, a nie tylko bawełny, ale może nie jest to ogromne nadużycie i moja narzuta  nadal będzie patchworkiem?




To chyba najlepszy mój  twór i od razu obdarowanym zapragnął być mój młodszy syn. Właśnie, ponieważ nie kupuję materiałów w normalnych sklepach, swoich prac nie sprzedaję, bo byłoby to chyba nieuczciwe i nie potrafiłabym ich wycenić. Wszystko pozostaje wśród najbliższych lub staje się prezentem.
Bardzo lubię tworzyć coś z niczego i jest to moją pasją.
 Znalazłam SH, w których tanio  można zakupić  całkowicie nowe materiały, czasami sprzedawca godzi się na ich przecięcie, bo mają kilka metrów, a jeśli nie, to ich nie kupuję. 
Wiecie, że kocham pleść wianki, a to jeden z nich odszukany na strychu. Róże na ogół dostaję od małżonka nie tylko na kolejne rocznice ślubu, potem je suszę i stoją w wazonie, jest ich coraz więcej, ale rok temu znalazłam sposób, żeby użyć ich do plecenia.. Jeśli widać jakieś zużycie wśród różyczek, po pewnym czasie wystarczy mocno wiankiem potrząsnąć, żeby zleciały nietrzymające się całej reszty elementy, uzupełnić nowymi suszonymi kwiatkami, dodać perełki i mamy odświeżony  wianek.
 Podobnie uzupełniam wianki z zatrwianu.


Ogród trochę cierpi przez liczne rozjazdy, ale upolowałam jakąś różyczkę z najlepszymi życzeniami dla czytających.


Kochani, czekam na każdy komentarz.
Pozdrawiam serdecznie.

4 komentarze:

  1. Świetny patchwork, a właściwie quilt. Pięknie dobrane kolory i pięknie wypikowany. Podoba mi się. A wianki to prawdziwe cuda, naprawdę wspaniałe. Bardzo podoba mi się też Twój blog i cieszę się, że zawitałaś do mnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za takie miłe słowa, bardzo się cieszę, że podobają Ci się moje prace, a gościć u Ciebie to sama przyjemność. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam:)

      Usuń
  2. Piękny patchwork może służyć jako kocyk do spania na te upalne dni.wianki z różami rewelacyjne. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :-).

    OdpowiedzUsuń
  3. Z zaproszenia skorzystałam, dziękuję, stworzyłaś magiczny poetyczny świat, miło było odpocząć. Popieram próby szycia, bo serducha wyszły bardzo ładnie, tagi też. Będę Cię odwiedzać. Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawione komentarze. Pozdrawiam serdecznie.