Na ogół nie piszemy o tematach trudnych, ale ten początek listopada jest tak ciężki w trudne sprawy, że nie mogę się powstrzymać od kilku refleksji. Jeśli nie lubicie takich tematów, to proszę, nie czytajcie, nie obrażę się, jeśli nie zostawicie komentarza, ale ten post powstał z powodu mojej wnusi, która jest na kwarantannie, bo w szkole nauczyciel zachorował. Na szczęście wnusia jest już po teście, jest negatywny, ale za takie ciągłe narażanie tych bezradnych najmniejszych dzieci czuję wielki żal... Zamiast zapobiegać czwartej fali zwyciężają interesy polityczne...
Listopada nikt nie lubi, bo kto lubi, gdy dni są krótkie i pogoda już nieprzyjemna, nad nami chmurno, a pod nogami słota i błota. W tym roku przywitał nas szczególnie smutnymi historiami, przerażają mnie historie migrantów na granicy, śmierć pani Izy, która stała się ofiarą bezduszności i braku empatii. Na te sytuacje nie mamy bezpośredniego wpływu, możemy jedynie zamanifestować nasze zdanie i dzisiaj wybieram się pod Trybunał Konstytucyjny, żeby dołączyć do tych ludzi, którzy stają w obronie życia kobiet.
Tym, na co bezpośrednio ma wpływ każdy z nas to szczepienie przeciw covid. Rok temu obawialiśmy się coronawirusa, szalałam z niepokoju o osoby bliskie, z nadzieją wypatrywaliśmy skutecznego antidotum na zarazę. Jest szczepionka już od tylu miesięcy, hurra, a nawet kilka szczepionek, no i co z tego? Są ludzie, którzy nie dość, że nie wierzą w szczepionkę, to całkowicie negują istnienie covida. Słyszałam o przypadkach, gdy rodziny zmarłych z powodu koronawirusa nie chcą przyjąć wypisu, w którym jest on podany jako przyczyna śmierci, bo nie ma takiej choroby!!! Czas pożegnać się z rozumem, gdy słyszę takie słowa.
Ludzie, którzy znaleźli się w szpitalu z powodu zarazy żałują, że się nie zaszczepili i wręcz wzywają do szczepień, to znaczy, że ta choroba jest i prawdopodobnie będziemy jeszcze zmagać się z wirusem przez długi czas. Ilu ludzi musi jeszcze umrzeć, żeby przekonać niedowiarków? W globalnym znaczeniu cóż to jest te 5 milionów na świecie, u nas zmarło ok. 70 tysięcy, to tak jakby całkiem spore miasto zniknęło z powierzchni kraju, a dodatkowo ok. 170 tysięcy, których śmierć przyspieszył covid. Czy będąc na cmentarzach zauważyliście, jak zwiększyły się ich powierzchnie?
Dzisiaj nie mogłam uwierzyć w tłumaczenia, że z powodu obawy o społeczne protesty nie wprowadza się obostrzeń dla niezaszczepionych, więc może z obawy o społeczne protesty, których jest mnóstwo, odstąpić od fatalnych zmian w prawie aborcyjnym, żeby już żadna kobieta nie zmarła? To jest grzech zaniechania, mam wrażenie, że rządzi nami ktoś, kto bardzo nienawidzi kobiet, a może nas wszystkich!
Wystarczyłoby wprowadzić zakaz wejścia niezaszczepionym do zamkniętych pomieszczeń, przecież głośno mówią o tym doradcy rządzących, stawiając swój autorytet na szali i ja im wierzę. Wierzę, że nawet jeśli ktoś mnie zarazi, to tę chorobę przejdę łagodniej, bo jestem zaszczepiona. Dzięki obowiązkowym szczepieniom w dzieciństwie, żyjemy i nie pamiętamy już o odrze, gruźlicy i innych straszliwych chorobach. Niezaszczepieni to tykające bomby, które narażają życie nas zaszczepionych, są prawdziwym zagrożeniem. Na szczęście oprócz szczepień dbamy o siebie, nosimy maseczki, dezynfekujemy ręce. Gdy widzę lekceważące podejście Polaków do takich prostych czynności zastanawiam się, skąd tyle buty wobec nauki? Jak to się stało, że są mądrzejsi od wybitnych profesorów, światowych specjalistów?
Chyba trochę mi ulżyło, że wypisałam swoje żale. Dziękuję tym, którzy przeczytali ten post.
Niewierzącym w covida i antyszczepionkowcom życzę, żeby się z nim nie zetknęli, bo takich ludzi-niedowiarków przybywa z każdym dniem w szpitalach. Nie dość, że są zagrożeniem dla wszystkich, to zajmują miejsca ludziom chorym, naprawdę potrzebującym pomocy.
Setki lat temu Jan Kochanowski w Pieśni o spustoszeniu Podola przez Tatarów pisał
"Nową przypowieść Polak sobie kupi, że i przed szkodą i po szkodzie głupi"
Przeczytałam i w zupełności się z Tobą zgadzam. Też mam wnuka w szkole i często myślę co to będzie za nauczanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzisiaj odpowiadam na komentarze, bo temat jest bardzo ważny. Cieszę się, że łączą nas jednakowe poglądy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Rząd boi się protestów antyszczepionkowców a czemu nie boi się protestów nas, zaszczepionych, których antyszczepionkowscy wystawiają na zagrożenie zdrowia i życia....nas zaszczepionych jest więcej czy nie powinniśmy protestować przeciwko przyzwoleniu na nieszczepienie się co jest jednoznaczne z przyzwoleniem na
OdpowiedzUsuńzagrożenie życia ponad połowy Polaków. Tragedia Pani Izy też nie mieści mi się w głowie...rządzi nami głupota a my nic na to nie potrafimy zaradzić czy nie chcemy zaradzić, czy Polacy tkwią w jakimś zamroczeniu, czy ..czy...czy...... Nic nie rozumiem...
bardzo mądry post napisałaś, dziękuję za Twoje przemyślenia , które są moimi przemyśleniami też...ściskam
Mi również trudno zrozumieć, że interesy jednej partii są stawiane ponad interes całego społeczeństwa. Od początku nie było opracowanego sensownego programu walki z covidem. Złe czasy dla nas nastały. Cieszę się, że myślisz podobnie.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
To bardzo mądry wpis...ja w ubiegłym roku przeszłam covid i mimo że nie trzeba było szpitala bardzo ciężko chorowałam.Dobrze że Twoja wnusia zdrowa.Moja rodzina chorowała cała nawet dwumiesięczna wnusia to był bardzo dla nas przykry czas Podobnie jak Ty na słowa że choroby niema reaguję bardzo nerwowo.Pozdrawiam serdecznie i zdrowia życzę:))
OdpowiedzUsuńKażda choroba jest zła, a choroby wnusi bardzo Wam współczuję, to straszne i dla takiej maleńkiej istotki i dla Was.
UsuńSą osoby, które pomimo, że przechorowaly nie chcą się szczepić i tego już kompletnie nie rozumiem.
Pozdrawiam serdecznie.:)
Właśnie jestem po rozmowie z 2 koleżankami, jedna pracująca w pogotowiu, druga w szpitalu, gdzie jest oddział covidowy, które są załamane, jak bardzo zaszczepieni roznoszą chorobę i są tykającą bombą, ponieważ nie są testowani, a tak samo chorują, zarażają się i innych chorobą. Na szczęście w pogotowiu i szpitalu w moim mieście, testują i zaszczepionych i niezaszczepionych.
OdpowiedzUsuńŚciskam Celu i życzę pogody ducha nam wszystkim <3
Poczułam się winna roznoszeniu choroby bo ja jestem trzykrotnie zaszczepiona, znam dwa przypadki osób zaszczepionych w mojej rodzinie, gdzie objawy grypowe spowodowały obowiązek wykonania testów by wykluczyć covid więc nie całkiem się zgadzam, a jeżeli nawet to prawda to rozwiązaniem problemu jest testowanie wszystkich bez względu na to czy są szczepieni czy nie a w międzyczasie mobilizować do szczepienia tych nieszczepionych. Bo chyba nieszczepienie nie jest rozwiązaniem w walce z pandemią.
UsuńMam córkę lekarkę w Portugalii, gdzie zaszczepionych jest 90 procent ludności i ona twierdzi, że od miesiąca nie miała żadnego przypadku covidowego a jest lekarka rodzinna..
Hmmm... czy na pewno zrozumiałaś to co ja napisałam ?
UsuńW połowie swojej wypowiedzi powtórzyłaś właśnie dokładnie to samo, co napisałam ja w swoim komentarzu... czyli, że trzeba testować i jednych i drugich, bo i jedni i drudzy zarażają tak samo :))) Problemem jest to, że w wielu miejscach testują tylko niezaszczepionych, gdy powinni testować wszystkich, bo są takim samym zagrożeniem. (trochę mało maślane, bo napisałam innymi słowami to samo co wyżej ;)) Nie czuj się winna roznoszeniu choroby, bo jeśli jesteś zdrowa, to nic nie roznosisz, tak samo jak jesteś chora i przetestowana ;)
Agnes, dlatego należy przestrzegać noszenia maseczek, unikania tłoku. Jestem dwukrotnie zaszczepiona i nie roznoszę choroby bo przestrzegam zasad i unikam zbiorowisk. Testy powinniśmy wszyscy przechodzić, ale czy uważasz, że niezaszczepieni chętnie im się poddadzą?
UsuńPozdrawiam serdecznie.:)
Celu, naturalnie, że nie roznosisz choroby, bo jesteś zdrowa, tak samo jak osoba niezaszczepiona, która jest zdrowa. Jeśli Ty zaszczepiona jesteś chora, to roznosisz chorobę, tak samo jak osoba niezaszczepiona, gdy jest chora. Ale to nie podlega dyskusji i jest oczywiste dla wszystkich,prawda ? Co do testów, nie ma, że nie poddadzą się chętnie, jest taki obowiązek i tyle. U nas na szczęście przed wszelkimi badaniami testowani są wszyscy i tak powinno być. Jest to oczywiste, dla każdego logicznie myślącego :))
UsuńZrozumiałam, zrozumiałam, dlatego napisałam, ze trzeba robić testy i tym i tym...tylko to co napisałas zabrzmiało bardzo mocno. "bomba tykająca" etc...
Usuńnie nie czuję sie winna roznoszenu choroby, jestem zaszczepiona i noszę maseczki wszedzie.
Grażyna, czy jesteś zaszczepiona, czy niezaszczepiona, a jesteś chora, to roznosisz chorobę. I w drugą stronę, czy jesteś zaszczepiona, czy niezaszczepiona i jesteś zdrowa, wtedy nic nie roznosisz, bo nie masz czego roznieść ;)) Nie rozumiem Twojego sprzeciwu do mojego komentarza, jeśli okazuje się, że myślisz to samo co ja ;))) Co do tykającej bomby, czy zgodzisz się, że osoba zaszczepiona, ale mająca covid jest zagrożeniem dla innych ? - przecież wyraźnie właśnie o tym piszę ;))
UsuńWłaśnie dlatego noszę maseczki by ewentualnie nie zarazić innych, jestem zaszczepiona by chronic siebie od ciężkiego przebiegu choroby a w razie zachorowania nie zajmować łóżka innym ciężko chorującym .
UsuńMoże mnie dotknęło to, ze napisałas o tykającej bombie tylko odnosząc się do zaszczepionych...Ja zrobiłam to co uważałam za optymalne rozwiązanie dla mnie i dla innych...szczepionka plus maseczka, odpowiednia maseczka by nie zarażać innych. I nie ma wątpliwosci, ze wszystkim trzeba robić testy.
Grażynko, już naprawdę nie wiem co napisać. Masz prawo do własnego zdania, i ja nie muszę go rozumieć. Dla mnie jest oczywiste, że jeśli osoba zaszczepiona jest chora, to roznosi wirusa i powinna być testowana, tak samo jak ta niezaszczepiona, Ty masz prawo uważać, że jej wirus nie zagraża innym (dlaczego? nie wiem ;) ) Chociaż w sumie już sama nie wiem, jakie jest Twoje zdanie, bo i zaprzeczasz mi, a za chwilę piszesz to samo co ja, ale nadal zaprzeczając ;)) Może ja zacytuję jeszcze raz zdanie ze swojego pierwszego komentarza, do którego cały czas się odnosimy -,,jak bardzo zaszczepieni roznoszą chorobę i są tykającą bombą, ponieważ nie są testowani,,- tu druga połowa zdania ma bardzo duże znaczenie ;)
UsuńAgnes! nigdzie nie napisałam, ze wirus osoby zaszczepionej nie zaraża...zaraża, dlatego używam maseczki by ewentualne moje wirusy nie zarazżały innych i oczywiście chronię się też maseczką przed atakiem cudzych wirusów. Testować trzeba i się testuje, wiem to z mego otoczenia. Mego brata podwójnie szczepionego testowano, moją kolezankę podwójnie szczepioną testowano i umieszczono w kwarantannie. Oboże okazali się na szczęście negatywni. Ale nie przeczę ,że być może nie wszystkich testują, nie wiem.
UsuńWiec ustalmy, ze testować trzeba i szczepionych i nieszczepionych i że wirusy zarażają bez względu skąd pochodzą.
Szczepieni jednak wytwarzają w swoim organizmie przeciwciała, które mogą obronić nas przed rozwojem choroby, niszcząc wirusy albo rozwój choroby znacznie osłabić, Czyli osoby zaszczepione w mniejszym stopniu przyczyniaja się do "hodowli" wirusów i stwarzają mniej okazji do ich mutacji.
Cała ta dyskusja z mojej strony wywiązała się po Twoim pierwszym komentarzu, gdzie wydało mi się, że chcesz przekonać, że szczepieni i nieszczepieni są jednakowo niebezpieczni a nawet Ci nieszczepieni bardziej...wysnułam wniosek , pewnie mylny, że wobec tego po co to szczepienie. I stad moja reakcja
Teraz wiem, ze chciałaś tylko powiedzieć, że należy testować takżę szczepionych, z czym się absolutnie zgadzam.
Chyba już wszystko jasne....pozdrawiam
Grażynko, nie wiem skąd pomysł na rozpisywanie się do mnie o noszeniu maseczek, sposobach chorowania lżejszych, czy słabszych, o przeciwciałach, czy o tym jak kto przechodzi chorobę, dobrze, że nie piszesz o problemach z jaskrą swojej cioci ;)... nie to jest tematem mojego komentarza, więc skąd ta rozmowa, po co o tym piszesz??? To wszystko co do mnie piszesz ja doskonale wiem i nie tego dotyczy dyskusja. Co Ty mi tłumaczysz i dlaczego?
UsuńPiszesz, że wiesz, że dyskusja dotyczy testowania wszystkich, że to rozumiesz i z tym się zgadasz, a nadal piszesz długie epistoły kompletnie nie w temacie. Po co?
W Twoich dłuuuuugich komentarzach jest może 3 zdania merytoryczne, dotykające tematu rozmowy. Więc po co ta cała rozmowa?
Piszesz, że się zgadzasz ze mną w tym co napisałam, a dyskutujesz i starasz się mi tłumaczyć kompletnie nie dotykające tematu rozmowy. Może przeczytaj jeszcze raz mój pierwszy komentarz ze zrozumieniem i całą dalszą rozmowę.... ufffff....
Chyba już wszystko jasne (mam taką nadzieję)....pozdrawiam <3 :))
Aha, Grażynko, odniosę się jeszcze do tego, że napisałaś, że poczułaś się urażona... tak to właśnie jest, gdy nie czyta się ze zrozumieniem tego co ktoś inny napisze ;) A ja od razu w pierwszej do Ciebie odpowiedzi zapytałam, czy zrozumiałaś mój komentarz ;))) Bo nie rozumiem jak można poczuć cię urażonym tym, że każdy chory zaraża i powinien być testowany, czy szczepiony, czy nie, a to jedyny temat który poruszyłam ;)) I z którego wywiązała się rozmowa o wszystkim tylko nie temacie dyskusji ;)))
UsuńCELU <3 Przepraszam kochana, że zaśmiecamy Twój wątek długą rozmową, niestety nie w temacie mojego komentarza. Mam nadzieję, że się nie obrazisz <3
UsuńLots to think about here.
OdpowiedzUsuńThank you, Sandi.:))
UsuńBardzo mi jest bliskie to co napisałaś... Po pierwsze sama mam wnuki w szkole/jeden w 3-ciej klasie liceum a drugi w 7-klasie szkoły podstawowej/ Po drugie mój młodszy syn jest nauczycielem w liceum. Nie dalej jak wczoraj /chociaż już przechodził covida i dwa razy był zaszczepiony/ - po raz kolejny poszedł na test bo kilkoro jego kolegów-nauczycieli ma covida. Na szczęście test wyszedł ujemny.
OdpowiedzUsuńUważam że w sytuacji pandemii powinien być obowiązek zaszczepienia się./ Oczywiście mogą być wyjątki, bo one zawsze istnieją/.
A z tego co słyszałam - szkoły w najbliższych dniach znowu mają przejść na nauczanie on-line.
Niestety, polityka wkracza w każdą dziedzinę życia.
W okropnie trudnych czasach przyszło nam żyć....
Wzburza mnie zwłaszcza bezradność dzieci wobec covid 19, gdy tylko będzie decyzja o dopuszczeniu szczepień takich dzieci moje wnuki będą szczepione Jan ma 4 lata, a Idą prawie 7.
UsuńSmutne jest to, że w obawie o zmniejszenie poparcia nie wypracowano sensownego programu walki i profilaktyki, wbrew wskazaniom lekarzy. Wszystko w imię interesów partyjnych, a ja przez to nie czuje się bezpiecznie w naszym kraju.
Pozdrawiam Cię serdecznie, Stokrotko.
Moja babcia mówiła, że każdy z nas musi przeżyć wojnę. Widać covid sprawi że do tego dojdzie. Brak słów. Wypowiadać się nie będę na temat covida bo mnie zlinczują. Życzę zdrowia zaszczepionym i niezaszczepionym.
OdpowiedzUsuńAgatko, mam wrażenie, że wojna u nas trwa już kilka lat, covid tylko pokazał jak bardzo jesteśmy skłóconym narodem. Szczepienia nie są sprawą indywidualną, jak prognozują specjaliści zachorują wszyscy niezaszczepieni, oby to nie była prawda!
UsuńAgatko, dziękuję za komentarz, pozdrawiam cieplutko.:)
Zwykle nie wypowiadam się na tematy covidowe. :) To lekarze udowodnili w mojej rodzinie, by zacząć w to wszystko wątpić. Długa historia.
OdpowiedzUsuńWrzesień, październik i listopad, to moje 3 najulubieńsze miesiąc. Długość dnia nie ma nic do rzeczy, przecież to nie zmienia naszego trybu życia. Mogliby sobie darować te zmiany czasu, byłoby dużo lepiej. A na deszcz i błoto nosi się odpowiednie ubrania, żeby nie marznąć i nie przeziębiać się.
W wydarzeniach politycznych nie biorę udziału, nie drapię się tam gdzie mnie nie swędzi.
Opinie lekarzy mają na naszą świadomość wpływ, wolę słuchać epidemiologów.
UsuńSkoro lubisz końcówkę roku, to należysz do rzadkości, ale mnie to nie dziwi, bo ogólnie lubisz wyzwania:)))
Na razie nie masz dzieci, a uwierz mi, one zmieniają każdego , a zwłaszcza priorytety, wtedy nie można pozostać obojętnym na to co się u nas dzieje.
Serdecznosci przesyłam.:)
Epidemiologów to już w ogóle nie słucham. Patrząc na statystyki COVID-19, można poczuć dezorientację. W Wielkiej Brytanii, gdzie 80 proc. osób otrzymało dwie dawki szczepionki, a 90 proc. - jedną, obecnie notuje się ponad cztery razy więcej zakażeń, ponad cztery razy więcej hospitalizacji i ponad trzy razy więcej zgonów, niż rok temu o tej samej porze. Przodujący w szczepieniach Izrael także notuje silne wzrosty. Jak to wytłumaczyć?
UsuńNie należę do rzadkości, uwierz mi. Tylko ja nie narzekam wszem i wobec, dziobem nie kłapię jak to depresyjnie się czuję jesienią.
Kochana, mam 34 lata, jestem w separacji, mnie nie w głowie nowi faceci, a tym bardziej zakładanie rodziny. ;)
Droga Jael, a może to właśnie niezaszczepieni lub zaszczepieni tylko jedna dawka padają łupem covida? O ile wiem, wszystkie obostrzenia zlikwidowano w wakacje. Czekam na trzecią dawkę i robię wszystko, żeby nie zachorować, każdy odpowiada za siebie...
UsuńA na moim blogu jeśli mam ochotę mam prawo klapnać dziobem, czasami to bardzo pomaga.:))
Pozdrawiam.:)
Prof. dr hab. Krzysztof Pyrć w wywiadzie dla polskiej agencji prasowej powiedział wprost, że wzrost zakażeń 4-krotny można tłumaczyć tym, że po pierwszej dawce osłabia się układ immunologiczny czyli odpornościowy.
UsuńEkspert ds. pandemii mówi nam, że szczepionka na Covid-19 nie działa, wręcz osłabia organizmy i powoduje niepożądane odczyny poszczepienne.
Wzrasta ilość zachorowań wraz z ilością zaszczepionych. Polska Agencja Prasowa nawet zaznaczyła w wywiadzie, że ludzie się boją, nie wierzą powoli w skuteczność szczepień.
W ogóle się nie zdziwię, jak za jakiś czas będziemy mieli tak osłabione organizmy, że będziemy bali się kataru.
Przez pomyłkę wysłałam do Ciebie maila.
UsuńPodałam ten adreshttps://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C90110%2Cprof-pyrc-kilkanascie-milionow-polakow-wciaz-nie-jest-odpornych-na-sars-cov
Jest to wywiad z prof. Pyrciem i nie znalazłam w nim ani słowa o tym, co piszesz.
Pozdrawiam i życzę Ci zdrowia.:))
Najwięcej warte porady lekarskie, to są te, zawierające skarbnicę wiedzy o tym jak naturalnie wzmacniać odporność i jak hartować nasz organizm. Pomijając chemizację.
UsuńUczmy się zapobiegać i nie chorujmy. Pozdrawiam.
Ja uważam podobnie jak Agness, że zarówno osoba zaszczepiona jak i niezaszczepiona może być źródłem zakażenia. Ja jestem zaszczepiona. Chorowałam jeszcze zanim weszły szczepionki, a potem po pierwszej szczepionce też. Niestety moi bliscy nie zaszczepili się i nie mam na nich wpływu. Uważam, że to jest osobista decyzja każdego. Nigdy tak nie będzie, że zaszczepią się wszyscy. Na przełomie stuleci też tak było, że byli zwolennicy szczepień i przeciwnicy. Chyba musimy już nauczyć się żyć z tą świadomością szalejących chorób i zabezpieczać się tak jak umiemy.
OdpowiedzUsuńMysle, że niezaszczepieni są większym zagrożeniem, zwłaszcza jeśli nie stosują się do ograniczeń, czyli noszenia maseczki. W taki sposób będziemy w covidzie trwać jeszcze długo, a czas leci nieubłaganie, tracą dzieci, które nigdy nie nadrobią zaległości z nauczania zdalnego i tracimy my zaszczepieni, bo robimy wszystko, żeby z tej pandemii wyjść cało.
UsuńSerdecznie Cię pozdrawiam, Ulu.:)
A ja mam też i takie spostrzeżenie: i wielu zaszczepionych, i wielu niezaszczepionych nie dba np. o zachowanie odpowiedniego dystansu, nie nosi maseczek w publicznych zamkniętych przestrzeniach albo nosi je niepoprawnie, tak samo w autobusach czy tramwajach. ...i ciągle wzajemnie się zarazamy. .. wszyscy! Zarazaja i niezaszczepieni, i zaszczepieni. Mam tylko nadzieję, że szczepionka pomoże mi łagodnie przejść ewentualny covid. ..
OdpowiedzUsuńNawet zaszczepionych szczepienia nie zwalniają z obowiązku przestrzegania ogólnych zasad. Z autopsji dodam, że tak właśnie jest.
UsuńŻyczę Ci, żebyś nie zetknęła się z zadnym zarazeniem.
Serdecznie pozdrawiam.:)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWszyscy mogą roznosić, jeśli nie przestrzegaja higieny i zasad profilaktyki... Tu nie ma mocnych! Chciałabym już nie słyszeć ani nie czytać o zniechęcaniu jednych do drugich! To straszne! Zdrowia wszystkim życzę!
OdpowiedzUsuńTego właśnie życzyłam i życzę nadal, zdrowia i przestrzegania zasad higieny.
UsuńPozdrawiam.:))
Uważam podobnie i żyję w lęku. Nastał dziwny czas, w którym brak jest empatii, szacunku dla drugiego człowieka. Jestem zaszczepiona, ale podczas wizyt kontrolnych ciągle słyszę od lekarzy bym strzegła się sama, bo szczepienie nie ustrzeże mnie od zakażenia, ponieważ moja odporność jest teraz bardzo kiepska. I jak się nie bać, kiedy w naszym rejonie niewiele osób nosi maseczki. Niewiele osób się zaszczepiło, a ci zaszczepieni myślą, że to już dla nich koniec pandemii. Smutne. Wychodzę tylko wtedy, kiedy muszę i gdzie powinnam. Trudno muszę jakoś przetrwać tę zimę. Pozdrawiam serdecznie:):):)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci odporności i jak najmniej kontaktów narażających Cię na chorobę. Dziękuję za komentarz.
UsuńPozdrawiam.:)
Ja miałam dylemat co do zaszczepienia się, ponieważ zarówno neurolog jak i rodzinny z jednej strony mi to odradzali(ogólnie przez dziwne przepisy z minionej epoki mam cofnięte wszystkie obowiązkowe szczepienia wieku dziecięcego), ale ostateczną decyzję pozostawili mi. Zdecydowałam się zaszczepić, głównie też dlatego, że potem i tak czeka się te 15 minut, więc jakby co to ratunek byłby blisko(przynajmniej taką miałam nadzieję). Zaszczepili mnie pfeizerem(tu też chyba jest jakaś zależność, bo większość niepełnosprawnych tym szczepili). Przeżyłam to nawet dobrze - już na drugi dzień jechałam na drugi koniec Polski na zawody. Najbardziej dziwi mnie postawa z pozoru wykształconych ludzi, że oni się nie zaszczepią, bo nie wiedzą co jest w tych szczepionkach. Tak jakby zapomnieli, że niektóre choroby zostały wyeliminowane właśnie przez szczepionki w których "nie wiadomo co było". Maseczki - temat rzeka. Noszę. W środkach komunikacyjnych i przestrzeniach zamkniętych. Na zewnątrz luzuję - pozwalając moim zapadłym podczas porodu płucom nieco "odpocząć" i ogólnie się dotlenić. Aha, i jeszcze na studiach możemy odpowiadać bez maseczek. Ale co mi to da, kiedy przez godzinę siedzi obok mnie ktoś bez maseczki, kaszląc jak w ostatnim stadium gruźlicy, a kiedy człowiek chce się przesiąść gdzieś indziej, z kpiną mówi, że przecież nie kaszle na mnie... A przecież muszę jeździć na uczelnie na obowiązkowe ćwiczenia, gdyby nie to siedziałabym w domu. I znowu nie rozumiem tych, którzy twierdzą, że maseczki na twarzy to zamach na ich wolność i sprzeczność z konstytucją. Albo, że ich psy mają lepiej, ponieważ w przeciwieństwie do właścicieli nie noszą kagańców. O środkach dezynfekujących nie wspomnę. Może sama nie używam ich co 5 minut(bo to już dla mnie jest przesadą), ale po wyjściu skądś, kiedy dotykałam jakąś powierzchnię - i owszem. Jednak wielu ma to wszystko gdzieś. Tylko, że kiedy już dojdzie do zakażenia, to pretensje są do całego świata, tylko nie do samych siebie. Pozdrawiam i przepraszam, że się tak rozpisałam...
OdpowiedzUsuńNie masz mnie za co przepraszać, Karolinko, cieszę się, że myślimy tak samo i jesteśmy zaszczepione. Masz rację pisząc o ludziach wykształconych do których nie dociera dobroczynność szczepień. W ten sposób tracimy kolejny rok, w imię źle zrozumianej wolnosci i długo jeszcze będziemy walczyć z covidem.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:))
Bardzo na czasie post. W wielu domach dopada wszystkich stres kiedy widzi się co dzieje się wśród nieodpowiedzialnych ludzi. Zaczynam zastanawiać się i zadawać sobie pytanie - czy aby nie wracamy do średniowiecza?
OdpowiedzUsuńOlu droga, cóż my malutcy możemy zrobić? Gdy brak odpowiedniej strategii, bo interes partyjny stawiany jest ponad dobro społeczeństwa.
UsuńCieplutko pozdrawiam.:))
Uważam, że niezaszczepieni są większym zagrożeniem. I co z tego, że mają być zwiększone kontrole czy Polacy noszą maseczki tam gdzie są wymagane. Dzisiaj byłam w jednym z marketów i ponad 30 osób nie było zabezpieczone maseczką.
OdpowiedzUsuńByłam w sobotę w Pszczynie na wielkim marszu dla Izy. Muszę przyznać,że był to marsz wzruszający, trudny. z żalu serce pękało.
Serdecznie pozdrawiam:)
Łucjo, zamiast opracować sensowną strategię walki z pandemią liczy się słupki poparcia elektoratu. To jest ważniejsze niż sugestie mądrych doradców, a że Polacy wszystko zawsze wiedzą najlepiej to tracimy kolejny rok...
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Celu, mój osobisty pogląd jest taki, że żyjemy w czasach, w których upadły już wszelkie autorytety! Każdy Polak jest ekspertem w każdej dziedzinie... niestety!
OdpowiedzUsuńMój pogląd na temat szczepień znasz - jestem już po 3 dawce i zawsze będę stać po stronie świata nauki, po jakiej stronie stoją antyszczepionkowcy - nie wiem...
Żal mi migrantów na granicy i Izy...
Nie umiem znaleźć lepszej puenty, niż słowa Jan Kochanowskiego, które zacytowałaś - podpisuję się pod nimi!
Szalenie cenię sobie odwagę w publicznym wyrażaniu własnych poglądów, dlatego dziękuję Ci za ten post!
Życzę zdrowia i pozdrawiam gorąco :-))
Anita
Bardzo się cieszę, że wyznajemy takie same zasady. Ja też już jestem po trzeciej szczepionce i ufam, że w razie choroby jej przejście nie będzie tak straszne. Dzisiaj znowu zmarło tylu ludzi, żal mi strasznie.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.
Celu, bardzo dziękuję Ci za ten wpis, sytuacją w kraju jestem tak samo rozczarowana, jak Ty, tak źle nie było już dawno... Jestem zaszczepiona i czekam na trzecią dawkę przypominającą, bo jeśli nie wierzyć w naukę... to w co??? Oczywiście można za przykładem dyrektora elektrowni w Turowie zawierzyć się opatrzności, ale mamy XXI wiek i przywilej, że oprócz wiary możemy korzystać też z osiągnięć nauki. A tak wielu ludzi z tego przywileju rezygnuje... ciężko mi to zrozumieć:( Zdrowia życzę i pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńAniu, czy to możliwe, że działa ogólnonarodowy gen sprzeciwu i dlatego ludzie się nie szczepią.
UsuńTrudno to zrozumieć, gdy minister mówi nam, ze nie widzi konieczności szczepienia wszystkich. Mogą zaglądać w łóżka, w macice, za przeproszeniem, zmuszać kobiety do heroizmu... to już prawdziwa ruina moralna.
Pozdrawiam z nadzieją na lepsze jutro.:)
Też jestem zaszczepiona i noszę maseczkę, gdy idę do sklepu. Nie rozumiem ludzi, którzy ten obowiązek lekceważą. Tu chodzi o zdrowie i życie ludzi.
OdpowiedzUsuńMario, to właśnie gen sprzeciwu tak działa. Cieszę się, ze łączą nas podobne poglądy.
UsuńPozdrawiam z nadzieja na lepsze jutro.:)
Dziwne to jest uparte nazywanue antyszczpionkowcami ludzi, którzy zrobili sobie i dzieciom wszystkie obowiązkowe szczepienia, a jedynie nie zgadzają się na eksperyment nedyczny. Miała być skuteczność 99% i powrót do normalności, jest trzecia-czwarta dawka, żadna skuteczność, zachorowania, zgony zaszczepów, NOPy, osłabiona odporność, podzielone społeczeństwo. Zaszczepy nie tylko roznoszą wirusy, ale i są winne mutacji. Ja wierzę nauce i wirusologom, a nie "ekspertom" finansowanym przez koncerny, różnym weterynarzom i pediatrom....
OdpowiedzUsuń