Nieubłaganie zbliża się godzina W - jak wyprowadzka, a do dzisiejszego posta skłonił mnie post Holly Lu. Podobnie jak ona bibelotów wszelakich mam całe mnóstwo i zaczyna mnie to trochę dołować. Sama pakuję do pudeł wszystko, czym obrosłam przez ostatnie lata, a jest tego zdecydowanie za dużo! Za dużo naczyń, świeczników, wianków, świątecznych ozdób, no i książek. Z książkami nie zamierzam walczyć, kocham je, chociaż na dobrą sprawę, ile razy wracamy do tej samej książki? A na półce stoi i zajmuje przestrzeń. Próbowałam czytać za pomocą Kindla, ale to nie dla mnie, nie ma szelestu kartek przy przewracaniu, kiedy szukam strony, gdzie czytałam, znika cała magia, zdecydowanie tradycyjna metoda czytania znacznie bardziej mi odpowiada. Z książek na półce nie zrezygnuję, bo są nierozerwalną częścią mojego życia. Są dla mnie przyjemnością.
Z czego więc mogę czy chcę zrezygnować? Zaczynam sobie odmawiać tej drobnej przyjemności, jaką jest wypatrywanie i kupowanie różności. Na towary wyłożone na naszym starociowym bazarze kręcę nosem i bardzo starannie wybieram, sama sobie tłumacząc, że już dość, że dom jest w stanie nasyconym i nic więcej nie zmieści, nowy dom jest co prawda większy, ale ma więcej powierzchni szklanych, co zdecydowanie zmniejsza ilość miejsc do eksponowania moich zdobyczy. Takie tłumaczenie udaje się często i jestem dumna jak paw po każdym niekupieniu "czegoś" Od czegosiów zaczynałam, potem były meble i przydasie, a teraz zauważyłam bardzo ciekawe zjawisko. W domku zostały tylko przedmioty niezbędne do życia i co się okazało? Znalazłam winowajczynię, podejrzewam, że wszystkiemu winna jest zmywarka, nawet jeśli jesteśmy tylko we dwoje, musimy mieć więcej naczyń, żeby ją zapełnić. Teraz zmywamy ręcznie i nie muszę mieć tylu zastaw. Można żyć bez nadmiaru, ale czy żeby dorosnąć do takiego stwierdzenia, musiałam się przeprowadzać ? I czy aby na pewno nie sprawia mi ogromnej przyjemności trzymanie w rękach pięknej porcelany? Smak napoju pięknie podanego za każdym razem w innej filiżance to bardzo miłe uczucie dla zmysłów, czy na pewno chcę się tego pozbawiać?
Po co mi kolejna bezsensowna robótka, nawet jeśli uwielbiam prace ręczne i miło zdać sobie sprawę, ile nowych umiejętności nabyłam w ciągu ostatnich lat? PO CO? zapytowywuję. Nie wiem, ale nie przestanę pleść wianków, tworzyć nowe ozdoby w rodzaju tychże serduszek, które tak pięknie łączą gipiurę z toporną jutą. Zbyt dużą przyjemność czerpię z robienia swoich bibelotów.
Te moje dzisiejsze rozważania kończę zastanawiając się, po co mi taki różnokolorowy ogród? Przecież można by minimalistycznie obsadzić wszystko tujami, posiać trawę i już, prawie bez problemów. Rośliny w ogrodzie to ciągła praca, bardzo ciężka harówka, można zrezygnować? Można, ale...czy taki ogród sprawiłby mi przyjemność?
Wszystko, co robię dla mojej PRZYJEMNOŚCI powoduje podwyższenie poziomu endorfin i bardzo miłe uczucia, może nawet staję się lepsza, bo nie ograniczając się tylko do jedzenia, spania i pracy, realizuję swoje pasje i potrzebę otaczania się pięknem.
Holly, dziękuję za Twój post, pomógł mi wiele zrozumieć, może usprawiedliwić? a może uświadomić sobie, że warto mieć swój świat, który sprawia tyle radości i satysfakcji.
Życzę Wam pogodnych dni i będę Wam bardzo wdzięczna za każdą Waszą opinię.:))
Kochana, jestem pierwsza! Wzruszyłam się czytając Twój post i mam wiele od razu myśli w głowie. Z jednej strony ganie siebie za to zbieractwo. Dzisiaj dużo mówi się o potrzebie refleksji na temat bycia a nie posiadania. Z drugiej strony życie bywa na co dzień trudne, smutne i nieprzewidywalne. Te drobiazgi, głupotki odciagaja moją uwagę od problemów, złych myśli. Należałoby znaleźć równowage, tylko kto ją tak na prawdę poznał, opisał, zastosował? Szukamy wszyscy swojej równowagi, każdy na swój sposób i jak potrafi. A pić herbat wiele w różnych filizankach też lubię🙂
OdpowiedzUsuńOd czasów słusznie minionych przekonywano nas o wyższości " być" nad " mieć" zwłaszcza gdy porównywano socjalizm z kapitalizmem. Ale skoro jestem, mogę też nareszcie mieć. Jeszcze raz dziękuję za temat i uściski przesyłam.:))
UsuńJakbym o sobie czytała. Obrosłam,zarosłam przedmiotami i też świadomość,że kiedyś musiałabym się przeprowadzać przyprawia mnie o dreszcze.
OdpowiedzUsuńJa już wchodzę, oglądam i wychodzę. Porcelanę nawet omijam :( ale....zazdroszczę nowych wyzwań,nowego miejsca, nowych zapachów.
Gożdziki pachną u mnie w całym domu.
Miłego pakowania,pozdrawiam
Zaczęłam znajdować przyjemność w pakowaniu, bo wgłębiam się w pamiątki i wiele nowych uczuć temu towarzyszy. Co do zmiany miejsca jestem podekscytowana, ale też lekko wystraszona tym, co czeka mnie w nowym miejscu.
UsuńBuziaki przesyłam.:))
A ja dziś obudziłam się z myślą aby zapakować książki, które nie należą do tych, po które będę sięgać i zanieść je do gminnej biblioteki, niech ktoś inny skorzysta. A już miałam kupować nowy regał na książki :)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to jest mając dom przepełniony rzeczami, które się nagminnie kupowało, ja umiem odmówić zakupu a mimo to mam w domu wiele rzeczy za dużo i nie wiem skąd i nie wiem jak? :))))))))
Najważniejsze, że potrafisz sobie odmówić zakupu, co stanowi o silnej woli. Pomysł z oddaniem książek do biblioteki bardzo popieram.
UsuńSerdeczności przesyłam.:))
Przeprowadzając się z dużego domu, w którym jeden bardzo duży pokój był biblioteką zrobiłam dokładnie to samo o czym pisze Agatek. Ogromną część książek wywiozłam do biblioteki. Nie przewidziałam jednak, że po jakimś czasie książek znowu zacznie mi przybywać ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Taka jest natura rzeczy, nie może być pustki. Popieram pomysł z oddaniem książek, a czytanie to przecież nieodłączna część nas.
UsuńSerdeczności.:))
Celuś, przeprowadzki zawsze uświadamiają nadmiar rzeczy. :)) Tak naprawdę nie potrzeba nam zbyt wiele, dwa wazoniki, trzy kubki, pięć talerzy. Ale dla osoby odnajdującej radość z picia herbaty w filiżance w kwiatki potrzeba odrobinkę więcej. ;) I nie widzę w tym nic złego, wszak umilać sobie życia można na wiele sposobów - a ten (raczej) jest nieszkodliwy dla zdrowia.;) Oczywiście, że najlepiej znaleźć złoty środek, równowagę między minimalizmem a niekontrolowanym nadmiarem. Szczególnie, że szafki nie chcą być z gumy, a i posiadanie 126 kubeczków chyba nie ma sensu. :)) Ja się staram nie przesadzać i często siebie pytam, czy naprawdę jest ci to potrzebne? Pomaga.
OdpowiedzUsuńA co do książek, też rozstać się nie mogę, choć dojrzewam, jak Agatek, do oddania części. Tylko, co zrobić, gdy w ich miejsce wciąż przychodzą nowe i nowe. :)) No i na ebooki się nie przerzucę, po moim trupie! Ten szelest, zapach i możliwość przytulenia książki są bezcenne!
Całuski Ci ślę
Równowagi poszukuję od dawna i mam nadzieję, że zmiana miejsca zamieszkania pomoże mi w jej ostatecznym nabyciu?
UsuńKsiążki tak jak Tobie sprawiają mi wiele radości, nawet patrzenie na nie i też ciągle pojawiają się nowe. Uściski.:))
Dziękuję za odwiedzinki na moim blogu - źle ciut sprecyzowalam post bo ci którzy są un mnie pierwszy raz nie wiedzą że moja królewna ma juz 4 mies dlatego uciekam z domu na balkon z lakierami aby jej nie smrodzic;-)
OdpowiedzUsuńCo do posta to jakbym sam miała go napisać lepiej bym tego nie ujęła. Będąc w szpitalu na porodowce gdy mój mąż musiał zająć się domem po powrocie stwierdziłam ze paru rzeczy mi brakuje w szafkach kuchennych. Mój M zajął się nimi haha. Co prawda nie wyrzucił ale spakowal do pudła bo stwierdził że tych miseczek nie używamy prawie wogóle, z tych kubków nie pijemy bo są o dużej pojemności i tak pudło załadowal pełne i szafki się zrobiły nieco lżejsze. Książek mało kupuje bo dwa razy do nich nie wracam wole ość do biblioteki i wypożyczyć. Ale do swoich robotek często dokupuje nowości i pokój się jeden zagraca w moje szpargoly. Kwiatki piękne i fajnie ze nie mąż standardowych tui bo ja też sądzę i sądzę nowe roślinki aby oko kolorek ich cieszył. Będzie jeszcze mam nadzieje dziś post właśnie z roślinami wiec zapraszam. Pozdrawiam :-)
Mężczyżni są inimalistami i nie czerpią tyle przyjemności z otaczania się pięknymi rzeczami, bardziej zwracają uwagę na ich funkcjonalność.
UsuńNasze pasje wymagają dużo miejsca, ale czy z tego powodu trzeba z nich rezygnować?
Cieszę się z Twoich odwiedzin, pozdrawiam.:))
Ja raczej zbieraczka jestem i mam w domu dużo rzeczy niepotrzebnych ale pięknych i sprawiających mi przyjemność:)))myślę że gdybym się ich pozbyła to za jakiś czas znów by mi się nazbierało:)))zwyczajnie lubię mieć wokół siebie rzeczy ładne:)))pozdrawiam serdecznie i cierpliwości w pakowaniu życzę:)))
OdpowiedzUsuńDziękuję i popieram otaczanie się pięknymi przedmiotami, bez takich drobnych przyjemności byłoby smutno
UsuńCieplutko Cię pozdrawiam.:))
Też tak mam !!! Zbieram...bo wszystko się przyda. Robię stroiki i kartki. Bez wielu rzeczy nie mogłabym nic zrobić. Nie lubię sterylnych wnętrz, które wyglądają tak, jakby w nich nikt nie mieszkał, nikt nie jadł, nikt nie spał. Kocham domy z duszą i z tak zwanym "ciepełkiem", które tworzą mieszkający w nich ludzie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za pozostawione u mnie miłe słowa :) Pozdrawiam serdecznie :))
Dziękuję za rewizytę, cieszę się, że jest tak dużo ludzi wokół, którzy lubią to co ja, czyli ciepłe, pełne życia domy. Podobnie jak Ty wyprowadzam się na wieś i jestem bardzo ciekawa, co z tego wyniknie.
UsuńCieplutko pozdrawiam.:))
Trudne wybory. Najlepiej wsłuchać się w siebie. Ja nie mam takich dylematów, no...prawie. Doceniam kawę podaną w pięknej filiżance, ale z reguły piję w kubku, kubki się tłuką itd. Z reguły mam tak, że jak czegoś nie używam, to się pozbywam. Bezstresowej przeprowadzki życzę:)
OdpowiedzUsuńPrzeprowadzka i brak stresu nie idą w parze, Gosiu. Zaczynam się mocno zastanawiać, jak będzie w nowym miejscu.
UsuńMasz bardzo mądre podejście do rzeczy, nieprzydatne wyrzucić i po kłopocie, zazdroszczę.
Cieplutko Cię pozdrawiam.:))
Rób tak, żebyś była zadowolona i nie pozbywaj się niczego na siłę, bo później Ci będzie przykro. Ja też lubię gromadzić rzeczy, które sprawiają mi przyjemność i rozumiem, że minimalistyczny styl życia też może być świetny, ale ja go nie wybiorę, bo po prostu jestem, jaka jestem:)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci udanego pakowania i ślę buziaki!:))
Dziękuję za słowa wsparcia, najważniejsze, to być sobą.
UsuńSerdeczności przesyłam.:))
Również wolę tradycyjną metodę czytania. Bardzo podoba mi się Twój wpis. Wiem, nie trzeba posiadać kolejnego dzbanuszka, ale jeśli ten dzbanuszek ma radować moje serce, to tak, kupię kolejny dzbanuszek. Uwielbiam Twój przykład z ogrodem. My posiadamy balkon. Ja kocham kwiaty. Czasami słyszę: 'po co Ci kolejny kwiatek, masz już ich za dużo'. Jest mi potrzebny, pragnę go, dodaje koloru mojemu małemu rajowi. Nie zostawię go na pastwę losu, zajmę się nim bardzo starannie i będę czerpać z tego radość. Róbmy to, co nas uszczęśliwia. Ja kocham fotografie i gdybym tylko miała pieniądze, to mój pokój byłby cały zapchany aparatami, dodatkami do nich, książkami itp.
OdpowiedzUsuńSerce wie, czego potrzebuje. Przecież nie wykupujesz całego sklepu naraz. ;)
Nie pozbywaj się niczego na siłę. Coś Cię uszczęśliwia? Bądź wdzięczna za to. Tak ja to widzę.
Ps. Boskie zdjęcia. Jestem zachwycona tymi twoimi serduszkami. Arcydzieło!!!!!! Pozdrawiam i miłego weekendu życzę.:)
Przepiękne kwiaty! Urzekł mnie wazon na pierwszym zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńTak jakbym czytała o sobie. Kocham porcelanę i filiżanki. Przed nadmiernymi zakupami ratuje mnie to, że mam bardzo małe mieszkanko i nie miałabym gdzie tego przechowywać. Nie jestem z tego zadowolona ale jest jak jest.Książki są wszędzie i myślę, by w chwili wolnego czasu pozbyć się zbędnych. Pozostawię tylko prezenty. Lecz jak to zrobić gdy tych jest większość. A ogród taki duży PO CO???, ale jak pozbyć się jego części. Jak posadzić iglaki kiedy moje serce się raduje na widok wszystkich kolorowych kwiatów. I te robótki. Z tym mam najmniejszy problem, bo nie mam tak wielu talentów jak TY. Jednak przydasi cała masa, a może kiedyś. Pozdrawiam:):):):)
OdpowiedzUsuńW życiu trudno jest znaleźć złoty środek, a do odczucia przesytu też trzeba moim zdaniem dorosnąć. Co prawda nie przeprowadzamy się, ale w tamtym roku też stwierdziłam zbyt wysoki poziom zagracenia naszego domku. Rozpoczęłam więc akcję odgruzowywania i nagle okazało się, że wielu rzeczy nie potrzebujemy.
OdpowiedzUsuńW temacie książek - zgadzam się z Tobą. Elektroniczna wersja nie zastąpi w pełni wersji papierowej. Sporo książek dałam znajomym z prośbą, by po przeczytaniu podali dalej. Kilkoro z nich zrobiło to samo z własnymi książkami, bo nasza biblioteka nie jest zainteresowana książkami z prywatnych kolekcji.
W temacie ogrodu - uważam, że kolorowy ogród ma w sobie piękno, którego nie zastąpi sama zieleń, choćby miała więcej niż jeden odcień. Jak wiesz aktualnie jestem na etapie ogrodowej rewolucji i choć pozbywam się bylin, kolory zostaną dzięki sadzonym obecnie kwitnącym krzewom. Powoli widać już pierwsze efekty, choć jeszcze sporo pracy przede mną. :)
Dziękuję za ten doskonale napisany post, który z przyjemnością przeczytałam przy popołudniowej kawie. :) Pozdrawiam Cię Celu bardzo serdecznie życząc udanego dnia.
Ja uwielbiam chomikować i często kupowałam "bo się kiedyś przyda". Tylko pytanie kiedy będzie to kiedyś jak dwójka małych dzieci, ogródek, praca, muzykowanaie....Tak więc akcesoriów robótkowych trochę mam, a jak się nadarzy okazja to i tak dokupuję chociaż teraz zastanawiam się 2 x czy ta rzecz aby na pewno mi sie przyda :) mój mąż mi uświadomił, że za dużo wszystkiego. I ma rację, nie powiem.
OdpowiedzUsuńNiewiele osób komentuje moje prace ale to mnie nie zniechęca by tworzyć. Robię to dla własnej przyjemności, a pasja to sposób na życie. Jest i była odskocznią od codziennych problemów i zmartwień.
Chyba tych serduszek jutowo-koronkowych nie widziałam-istne C U D E Ń K A!!!
Celu, kto jak kto ale Ty z pewnością zadbasz o nowy ogród, za kilka lat poczujesz się ja kna starym miejscu. Zobaczysz!!! A może nawet będzie piękniejszy....
Och Kochana Cecylio!
OdpowiedzUsuńW moim przypadku z dwóch rzeczy nigdy nie zrezygnuję: z książek i kolorowego ogrodu. Tuje i tylko trawnik, to nie dla mnie. Doskonale relaksuję w dłubaniu w ziemi, podziwianiu kwitnących orlików, lilii, piwonii, a wcześniej wiosennych kwiatów. Hmm, muszę Ci się przyznać, że byłam zakupoholiczką. Tak, kiedyś maniakalnie kupowałam. Pisałam Ci, że jestem minimalistką ale to stało się już po kilku wizytach u specjalisty. Tobie Kochana Cecylio, na szczęście to nie grozi.
Nie pozbywaj się pasji ponieważ tworzysz prawdziwe cuda.
Całuję i serdecznie pozdrawiam:)
Ciekawe wynurzenia poczyniłaś Celinko i interesujące wyciągnęłaś z nich wnioski końcowe.....ja nie kocham się w bibelotach więc mam ich niewiele, ale za to w moim sercu poczestne miejsce mają moje książki, ktorych też mam za wiele a jednak nie potrafię zrezygnować z tej przyjemności jaką daje mi kolejna książka w biblioteczce.
OdpowiedzUsuńA ogród doceniłam teraz, gdy jestem od niego oderwana, jeszcze więcej i nawet mnie ciągnie do pracy w nim chociaż nigdy specjalnie się do niej nie paliłam zdając się na męża.
Natomiast przesadzam z kwiatami w domu.....i tu trudno mi się z jakimkolwiek rozstać.
Ludzie nie posiadający żadnej pasji się nudzą.....śmiertelnie....i nie są interesujący....
Wazoniki fantastyczne - ja też w rwę kwiaty i do wazonu :)
OdpowiedzUsuńPięknie pachną - u Ciebie też na pewno :)
Z natury jestem raczej minimalistką ;-) więc chyba wpisuję się w modne trendy "nieposiadania" Nie lubię nadmiaru ozdób i mrowia bibelotów, ale to nie znaczy, że nie lubię ich wcale.Odkąd wsiąknęłam na dobre w świat rękodzielników przestrzeń wokół mnie zaczęła się zmieniać, zrobiło się cieplej, zdecydowanie bardziej domowo. Sama się czasem zastanawiam, czy za bardzo nie obrastam w przedmioty, ale myślę, ze najważniejsze jest nie to ile tego mamy, ale to jak się czujemy w naszym domu, przy naszym biurku czy w swoim ogrodzie. To nasz świat i to nam ma być w nim dobrze. I tego ci życzę w nowym domu, najważniejsze żebyś czuła, że jesteś u siebie, nawet jeżeli to oznacza kilka dodatkowych kartonów do spakowania:-)
OdpowiedzUsuńDroga Celu życzę Ci jak najmniej stresu związanego z przeprowadzką i abyś stworzyła w nowym miejscu zamieszkania ogród równie piękny, pełen kolorów i radosnych barw jak dotychczasowy!!! Tak, dopiero w chwili remontu czy przeprowadzki uświadamiamy sobie, ile to posiadamy rzeczy - potrzebnych, niepotrzebnych, pięknych, tych co są naszymi wspomnieniami, z którymi jesteśmy związani:). Z wieloma rzeczami tworzonymi sercem bardzo trudno jest się rozstać i uważam, że warto je zostawić, będąc w naszym otoczeniu wpłyną na poczucie bezpieczeństwa i zminimalizują żal oraz obawy związane z przeprowadzką. Dlatego też Celu nie rób rewolucji na siłę, abyś czuła się w nowym miejscu nie tylko szczęśliwa, ale przede wszystkim bezpieczna:). Serduszka urocze jak zresztą wiele wcześniejszych prac!!! Celu niech wszystko związane z zamknięciem pewnego etapu w życiu i rozpoczęciem nowego przebiegnie lekko, łatwo i przyjemnie!!! Pozdrawiam i serdeczności przesyłam:).
OdpowiedzUsuńJa lubię ciszę :) Jak śpię nic nie może grać np tv, muzyka - bo pop prostu tego słucham, nie mogę spać nawet przy zmywarce, drażnią mnie niektóre dźwięki.
OdpowiedzUsuńดูหนังฝรั่ง