Wiersz napisała ludowa artystka Bronisława Skwarna.
Mogę napisać, że skansen w Maurzycach to kolejne miejsce nieoczywiste, ale wiem, że są wśród nas entuzjastki skansenów, dla których istnienie każdego takiego parku etnograficznego jest oczywiste i warte odwiedzenia.
Dowiedziałam się o skansenie w Maurzycach od Joli z bloga "Hafty na wierzbie", która napisała w komentarzu o tym, że 15 sierpnia odbędą się tu warsztaty rękodzieła. Nie miałam pojęcia o istnieniu tego skansenu, a tym bardziej o warsztatach, więc słowa podziękowania kieruję do Joli. O tym jeszcze napiszę pod koniec posta. Sam skansen nie jest za duży, ale wart odwiedzenia.
Chaty w pięknym kobaltowym kolorze. Służył on nie tylko dekoracji, ale przede wszystkim był praktyczny, bo miał odstraszać owady. Wapienne farby mieszano z lakmusowym barwnikiem i uzyskiwano bardzo ciekawy efekt. Wewnątrz chaty są dwie izby, rozdzielone korytarzem, z którego można przejść do zabudowań gospodarskich. Każda chałupa wyposażona jest w zabytkowe przedmioty codziennego użytku, bez których nie mógł się odejść żaden gospodarz, a tym bardziej gospodyni.
Drewniane chałupy mają bogato dekorowane wnętrza. Ozdabiano je łowickimi, kolorowymi wycinankami, zawieszano je na ścianach, piecach i oknach, a także przyklejano do belek stropowych. Dzięki tym pracochłonnym i kolorowym ozdobom każda z tych chat jest prawdziwym dziełem sztuki.
W skansenie można pooglądać 40 obiektów, z których większość pochodzi z drugiej połowy XIX oraz pierwszej połowy XX wieku. Zostały tu przeniesione z różnych wsi z terenów dawnego Księstwa Łowickiego. Budynki są tak rozmieszczone, by pokazać charakterystyczne układy przestrzenne dawnych wsi łowickich, czyli starą wieś z układem owalnym, gdzie znajdował się centralny plac, oraz nową wieś - pouwłaszczeniową, tzw. ulicówkę.
Szkoła, jedna z izb to klasa z ławkami, które pamiętam z własnego dzieciństwa. Druga izba należała do nauczycielki.
Zabudowania zewnętrzne to przede wszystkim stodoły, obory i lamusy.
Kto z nas pamięta słowa "lamus" i "kierat". Obecnie funkcjonują tylko w związkach frazeologicznych. Oto lamus: pomieszczenie służące do przechowywania rzeczy starych, niemodnych, takich, które wyszły z użycia.
To jest przykład prawdziwego kieratu, czyli pracy ciężkiej i monotonnej.
Wiatrak typu Koźlak ze Świeża, XIX wiek
Kapliczka i drewniany kościół
Plebania
Warsztaty, pająki, wycinanki , hafty.
Muszę Wam napisać o poszukiwaniach Joli. Byłam pewna, że Jola uczestniczy w warsztatach, więc podeszłam do pierwszej grupy rękodzielniczej i zadałam tajemnicze , a może raczej idiotyczne pytanie:
-Czy któraś z pań umie robić "hafty na wierzbie" ? Spotkały mnie tak niedowierzające spojrzenia, że poczułam się głupio, bo przecież żadna z pań nie znała takiego wzoru, przeprosiłam i wyjaśniłam, że poszukuję autorki takiego bloga. Panie odetchnęły z ulgą.
Minęłam warsztaty rękodzielnicze, wycinania, zielarskie, pajęczarskie, aż dotarłam do hafciarskich . Tutaj wszczęłam konwersację z miłą panią, która skojarzyła blog z Jolą i która do niej zadzwoniła. Wtedy się umówiłyśmy, wymieniając się kolorami naszych sukienek. Musiał być jakiś znak rozpoznawczy i udało się!!!
Spotkanie było bardzo miłe, jakbyśmy się znały od lat, co więcej, już się umówiłyśmy na spotkanie w Kutnie na "Święcie róż" To jest niesamowite wrażenie, gdy rozmawia się z kimś z naszej blogowej rodzinki. Bardzo się cieszę, bo do tej pory o takich spotkaniach tylko "z zazdrością" czytałam na Waszych blogach.
Jolu, przesyłam Ci moc serdeczności i może zachęcę Cię do napisania? Było mi bardzo miło Cię spotkać. Pozdrowienia też dla Ciebie i dla siostrzenicy ode mnie, od męża i koleżanki.
Miłych wakacyjnych dni wszystkim odwiedzającym Bibelotekę życzę..:)))
Uwielbiam zwiedzać skanseny, W łowickim jednak jeszcze nie byłam . Bardzo ciekawe miejsce. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńSkansen nie jest duży, ale wart odwiedzenia.
UsuńPozdrawiam.:)
BBM: Zastanowiły mnie haftowane dżinsy. Dżinsy to dla Polaków raczej współczesny produkt. Być może znane były u nas także wcześniej, ale - jak sądzę- wyłącznie finansowym elitom; pospólstwo było zbyt ubogie. Dopiero później trendy się zmieniły.
OdpowiedzUsuńW każdym razie ja pamiętam dżinsy jako obiekt powszechnego pożądania w latach 60/70.
A skansen bardzo ciekawy. Pozdrawiam.
Masz rację, haftowane dżinsy były jednym z eksponatów odbywajacych się tego dnia warsztatów hafciarskich. Są jak najbardziej współczesne.
UsuńPozdrawiam.:)
Ależ popieściłaś mnie tym postem Celu:) Skanseny uwielbiam, w tym nie byłam - więc czytałam i oglądałam z wypiekami na twarzy:))) Wszystko mi się podobało!
OdpowiedzUsuńSerdeczności ślę!:)
Bardzo się cieszę że trafiłam w Twój gust.
UsuńPozdrawiam.:)
Lubię odwiedzać skanseny. Ciekawe miejsce i spotkanie. :)
OdpowiedzUsuńCałkowicie się z Tobą zgadzam. Pozdrawiam.:)
UsuńBardzo lubię oglądać te same miejsca fotografowane przez różne osoby - każdy oprócz pewnych podobieństw na inne szczegóły zwraca uwagę i każda relacja jest inna. Ostatnio Sivka pokazywała ten skansen, a teraz z przyjemnością oglądam go u Ciebie :) Wspaniale że mogłaś się tam spotkać z blogową koleżanką Jolą - razem z Tobą cieszę się z Waszego spotkania :)))
OdpowiedzUsuńMasz rację, że każdy zwraca uwagę na inne szczegóły. Post u Sivki widziałam, piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Droga Cecylio!
OdpowiedzUsuńTy doskonale wiesz, że uwielbiam odwiedzać skanseny. Nieskromnie powiem, że specjalnie dla mnie zaprezentowałaś go na swoim blogu. Ten post czytałam kilka razy. Zaglądałam nie tylko do chałup, ale także na podwórka, bo tam w stodołach i innych budynkach gospodarskich jak na przykład lamusach, stoją rzędami dawne narzędzia rolnicze. Urzekły mnie te chaty malowane na zewnątrz i wewnątrz na niebiesko. Zachwyciła mnie jeszcze prezentowana biżuteria, prześliczna. Jestem oczarowana Skansenem Ziemi Łowickiej, który kilka dni temu oglądałam na blogu Sivki. A to spotkanie z blogową koleżanką będzie niezapomniane i długo wspominane.
Ściskam mocno i serdecznie pozdrawiam:)
Serdecznie pozdrawiam:)
Droga Łucjo, Twoje podejrzenia są jak najbardziej słuszne. Wiem, jaką jesteś entuzjastką skansenów. Widziałam również ten skansen u Sivki, ale tak byłam zaaferowana spotkaniem z Jolą, że musiałam natychmiast się taką informacją podzielić z wami.
UsuńMam o wiele więcej zdjęć z tego urokliwego miejsca, ale mam nadzieję, że kiedyś odwiedzisz wszystkie te nieoczywiste miejsca, o których pisałam do tej pory, wszystkie znajdują się blisko siebie.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Uwielbiam skanseny ale niestety byłam tylko w dwóch. We Wdzydzach Kiszewskim, który jest najbliżej nas. Byłam też w Lublinie w skansenie. Następny do odwiedzenia w najbliższej przyszłości jest skansen w Sierpcu :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do odwiedzenia skansenu w Sierpcu, sprawia wrażenie zamieszkałego, bo są tu ogródki, pola uprawne i zwierzęta.
UsuńW skansenie kręcono wiele filmów.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Ojej, ależ tam ładnie. A te kobaltowe ściany robią niesamowite wrażenie. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńKobaltowy to wiodący kolor w skansenie, stosowano go dla odstraszania owadów.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:))
Ja mam w pracy tzw. gorący sezon i nie wiem, gdzie ręce włożyć. Dobrze, że sanepid nie krąży po prywatnych domach, bo pewnie już bym mieszkała pod mostem. 🤣
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać, kiedy ja zamieszczę relację z naszego spotkania, bo to bardzo, bardzo miłe spotkać kogoś z blogowego świata. W dodatku tak sympatycznego! Dziękuję za te wszystkie mile i ciepłe słowa zamieszczone pod moim adresem.
Serdeczności dla towarzyszącej Ci drużyny.
Jolu, nie przepraszaj, bo nie masz za co, praca jest najważniejsza.
UsuńBardzo się cieszę z naszego spotkania i mam nadzieję na kolejne.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Lubię odwiedzać skanseny :D
OdpowiedzUsuńJa również.
UsuńPozdrawiam.:))
Kocham skanseny i chętnie je odwiedzam:)))takie spotkanie to coś niesamowitego:))))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńZwłaszcza kiedy spotyka się tak miłe osoby jak Jola i jej siostrzenica.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:))
Wspaniały powrót do przeszłości... skanseny to magiczne miejsca, uwielbiam je odwiedzać. Pozdrawiam cieplutko Ciebie i Jolę, takie spotkanie w "realu" to na pewno fajne emocje:)
OdpowiedzUsuńTakie spotkanie w realu jest bardzo miłe, i bardzo ekscytujące.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Skanseny jako takie - są świadectwem odchodzącej epoki - my jeszcze wiemy, co tam stoi, do czego służyło, ale młodzież to nie jest zainteresowana, przeważnie, tymi "starociami"... Widziałam kilka, zwłaszcza ten w Zubrzycy zrobił na mnie wielkie wrażenie. Pod samym Łowiczem jest drugi, biedniutki. ale też wart obejrzenia. Ale najpiękniejszy, dla mnie - ASz - jest ten w Sanoku... Cerkwie, lekarzówka, apteka, agronomówka, chaty- rewelacja....I ciągle pamiętam coś, co umiera na naszych oczach, bo nikt, ale to nikt nie jest zainteresowany, by ratować prywatną kolekcję nieżyjącego Profesora Marka Kwiatkowskiego, tak, tego od Łazienek. Sucha, bo o niej piszę, ma wspaniały dwor, odrestaurowany przez niego, uratowany spod pegieerowsko - komunalnej zagłady, dwór Cieszkowskich... A oprócz tego zgromadzony cały zestaw chat, kuźni, maneżu, karczmy, lamusów, leśniczówki, kapliczki... I chatę, w ktorej ukrywał się bohater Powstania Styczniowego, ksiądz Brzóska....I na naszych oczach coś, co uratowano z niebytu, w ten niebyt się obróci. Jeśli ktoś z Was, Moi Drodzy, będzie jechać na wschód, na Siedlce, niech skręci w lewo, na Węgrów i zobaczy autentyczny, modrzewiowy dwor, jak z Soplicowa....
OdpowiedzUsuńDroga Aldonko, bardzo dziękuję za Twój komentarz i za informację o Suchej. Obejrzałam od razu zdjęcia, przykro patrzeć, bo widać na nich ogrom pracy , ale i zniszczenia.
UsuńW skansenie zubrzyckim nie byłam, ale kiedyś go odwiedzę.
Sanok absolutnie jest zachwycający, ale też po Lublinem bardzo mi się podobał, bo czuło się w nim życie.
Mój post opisuje właśnie ten mały skansen pod Łowiczem.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:)
Witaj końcówką sierpnia Celu
OdpowiedzUsuńDo pięknego miejsca nas zabrałaś. W zeszłym roku byłam w ppdobnym skansenie. Jak dobrze, że jeszcze są, że o nie dbamy
Pozdrawiam przygotowaniami do wyjazdu
Cieszę się z tego, że widziałam w skansenie sporo młodych ludzi, jest nadzieja...
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:)
Piękny skansen i jeszcze piękniejsze spotkanie, Celu. Blogowe spotkania w rzeczywistości są naprawdę czymś wspaniałym, sam coś o tym wiem. Trzymam kciuki za kolejne, równie owocne...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
Pamiętam Twoje spotkanie z Basią, nareszcie i ja mogłam spotkać ciekawa koleżankę z naszej blogowej rodzinki.
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie.:))
Witaj Celinko! No, jestem pod wrażeniem już drugi raz (pierwszy u Sivki) i już prawie się czuję, jakbym tam była. Piękny skansen! Cudowne chaty, wzory i kolory. Te wyszywane jeansy - osobliwie piękne.
OdpowiedzUsuńA Wasze spotkanie - świetnie, że się odnalazłyście, to naprawdę sympatyczne doświadczenie. Pozdrawiam i serdeczności zostawiam!
Ale miła przygoda Cię spotkała. Wspaniale. Cudowne są takie spotkania. Super. Wspaniałości dla Ciebie.
OdpowiedzUsuńAle cudownie, bardzo mi się podoba! Super przygoda! :)
OdpowiedzUsuńSkansen w Pszczynie też nie jest specjalnie za duży, ale bardzo go lubię Celu. Ten też jest wyjątkowy. Jestem ogromna fanką skansenów. Ostatnio byłam w Sądeckim Parku Etnograficznym. W Zubrzycy Górnej na Orawie też jest bardzo ładny skansen, który muszę zobaczyć. Post przepiękny.
OdpowiedzUsuńPrzytulasy Celu
Ja co roku odwiedzam skansen w Olsztynku. Uwielbiam klimat takich miejsc. Pozdrawiam :-).
OdpowiedzUsuń