Od kilku dni codziennie wychodzę do ogrodu, przyglądam się każdej roślince i coraz wyraźniej czuję zbliżającą się wiosnę. Z ziemi wyłaniają się pierwsze listki hiacyntów, tulipanów i szafirków, listeczki pokazały się też na czarnym bzie Na różach też pojawiły się nabrzmiałe pączki, ale do kwitnięcia forsycji jeszcze daleko, więc nie powinnam róż przycinać. Taki przynajmniej obyczaj poznałam, gdy zaczęłam moją przygodę z królowymi ogrodów.
Dzisiaj o innej królowej chcę napisać, ponoć ogrodnicy dzielą się na tych, którzy kochają róże i na tych, dla których prawdziwymi królowymi są hortensje. Dla mnie każdy kwiat w porze kwitnienia jest królem lub królową, więc stanowiska nie określam. O różach pisałam, więc dziś o hortensjach, których mam kilkanaście, wśród nich szczególne miejsce zajmują dwa egzemplarze hortensji bukietowej Vanille fraise.
To prawdziwa czarodziejka ogrodowa, która najbardziej spośród wszystkich się zmienia w trakcie kwitnienia. Zaczyna w czerwcu od bieli, latem różowieje, pozostawiając w bieli tylko czubek, żeby jesienią pokazać się w szacie prawie czerwonej. Kolor czerwony w moim ogrodzie jest zarezerwowany tylko dla liści, nie mam kwiatów w tym kolorze, ot, takie lekkie dziwactwo, więc sama się dziwię, że te hortensje tak mi się podobają.
Najstarsza hortensja Vanille fraise rośnie przy bramie i wita gości. Ma też ważniejszą rolę, bo ozdabia tuje, które zasłaniają kącik gospodarczy, czyli śmieciowy z koszami.
Popatrzcie na trawę piórkówkę, która bardzo się rozrosła, żeby ją choć trochę ujarzmić, zaplotłam z dolnych partii warkocz. Podejrzałam ten sposób w "Mai w ogrodzie", w następnym roku go zaplotę, gdy trawa jeszcze nie będzie miała źdźbeł.
Mam nadzieję, że wczorajsze burze Was ominęły i nie ponieśliście żadnych strat. U nas prądu nie było przez 10 godzin i wiecie, miałam wrażenie, że wszystkie czynności wykonywaliśmy dużo wolniej, ale czytało mi się szybciej. Bardzo się bałam, sporo czasu spędziłam przy oknach, bo wiatr wiał przeraźliwie, aż szyby dudniły, a w powietrzu fruwały różne rzeczy nieokreślonego pochodzenia. Na szczęście mamy kuchenkę gazową, więc z przygotowaniem posiłków nie było problemu. Ogrzewanie gazowe też nie działało i po raz pierwszy kominek okazał się nie tylko zwykłą fanaberią, a koniecznością, wręcz ratunkiem (bardzo rzadko korzystamy z kominka) Naprawdę się bałam, że stanie się coś złego i uświadomiłam sobie, jak bardzo bezradni jesteśmy wobec takich wybryków natury i jak bardzo jesteśmy uzależnieni od prądu. Należę do pokolenia, które tzw. światło uważa za coś bardzo naturalnego, coś, co nam się należy. Jednocześnie pamiętam wieczory u cioci, w której domu tego światła długo nie było, pamiętam z jakim wytęsknieniem czekano na czarodziejskie linie, które przyniosły postęp i zbliżenie do cywilizacji. To było jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki, jeden pstryk i zrobiła się jasność, a życie zmieniło się na lepsze.
Kiedy słyszę, że nasze egoistyczne, rabunkowe postępowanie wobec ziemi nie ma wpływu na jej funkcjonowanie, to krew się we mnie burzy. Kiedy widzę, jakie zniszczenia wywołała Eunice, jak bardzo zniszczyła dorobek wielu ludzi, a niektórzy stracili nawet życie, to ... wolę nie kończyć.
Moi mili, dziękuję Wam bardzo za odwiedziny i komentarze. Jeszcze tylko zwrócę uwagę na niesamowitą datę 22 lutego, czyli sześciu dwójkach: 22022022
Moc serdeczności Wam przesyłam. :)
Bardzo piękne! Cieszę się, że jesteś w porządku z burzą Eunice.
OdpowiedzUsuń
OdpowiedzUsuńWow! Przepiękna jest Twoja hortensja bukietowa Vanille fraise. Ona autentycznie skradła moje serce. Dwa tygodnie temu w powtórce Mai był pokazany pomysł z zaplataniem traw.
Tak, huragan Eunice porobił straszne spustoszenia. Bardzo współczuję ludziom, którzy stracili swoje domostwa. Do Niemiec dotarł orkan Antonina, kolejny pogodowy Armagedon.
Ja też uwielbiam tylko taką pościel i oczywiście musi być wykrochmalona.
Miłego, cieplejszego i oczywiście spokojniejszego tygodnia:)
Piękne są Twoje hortensje:))))mam nadzieję że teraz trochę się uspokoi...Pozdrawiam serdecznie i dobrego tygodnia życzę:)
OdpowiedzUsuńCelu, cieszy mnie fakt, że wymykam się prostym podziałom, otóż dla mnie królowymi ogrodów są wyłącznie piwonie. Hortensje zajmują kolejne miejsce a kapryśne i kłujące róże zamykają "podium." Twoje Vanille fraise są bajeczne... mam i ja tę odmianę w ogrodzie. Może kiedyś zachwycą urodą... na razie są młode i mizerne ;-))
OdpowiedzUsuńMoje okolice szczęśliwie nie ucierpiały podczas wichur, ale na noc i jutrzejszy dzień otrzymaliśmy kolejne alerty RCB. Chyba musimy zaakceptować te pogodowe anomalia, bo zmiany klimatu zachodzą szybciej, niż przewidywali to naukowcy...
Pozostaje mi zatem życzyć Ci zdrowia, pogody ducha i jak najwięcej spokoju (nie tylko w pogodzie) na ostatni tydzień lutego :-))
Uściski!
Anita
Ja dopiero zaczynam przygodę z hortensjami. Zobaczę, co mi wyjdzie!
OdpowiedzUsuńW mojej części Wielkopolski trochę szkód było, ale nie było aż tak źle! Chyba trzeba się przyzwyczaić, bo dziś znów alerty:)
Pozdrawiam:)))
Wszystkim już znudziła się szara zima i wyglądamy wiosny. Cieszymy się z każdego sygnału w ogrodzie, że to wkrótce. Wracamy wspomnieniami do tego co było, planujemy i mamy nadzieję, że może to już, bo słońce ładnie świeci, bo w powietrzu już coś czuć. U nas wczoraj wiało i padało, dzisiaj wyświeciło trochę słońca, ale wieje i alerty przychodzą nadal. Niestety. Miłego dnia
OdpowiedzUsuńNo tak, to już ta pora, kiedy powoli trzeba myśleć o ogrodzie. Bardzo mi się podobają hortensję. Są śliczne. Wiało mocno, na szczęście u nas obyło się bez większych szkód. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMam dwie Vanille, ale jakieś blade, może jak będą starsze nabiorą mocy, Twoja piękna.
OdpowiedzUsuńJak planowałam ogród, to planowałam hortensje i azalie. Ale ogrodu jednak nie będzie, więc pozostaję przy doniczkowych pięknościach z tropikalnych kontynentów. :)
OdpowiedzUsuńKiedy mieszkałam na wsi, każda taka wichura to nie tylko brak prądu, ale też ciepłej wody, bo niestety piec gazowy, który ogrzewał nasze kaloryfery, grzał też wodę do mycia.
Teraz jestem zadowolona, że żyję w mieście i nie zamieniłabym tego na nic innego. Chyba że coś pomiędzy blokiem a domkiem, jednak zdecydowanie w mieście. Cieszę się, że wiatry nie są moim zmartwieniem, że w ogóle nie mam już takich "domkowych" zmartwień.
Piękne są te hortensje, a ja nie mam ani jednego krzaczka! Nie mam, a próbowałam nie jeden raz, ale u mnie gleba piaszczysta, więc nie znoszą. Wtedy jednak nie było jeszcze odmian gigantów bukietowych, a teraz myślę o nich, aby chociaż jeden krzak... Może spróbuję na wiosnę coś nabyć. U mnie róż dostatek, bowiem ona jest dla nas królową ( najwięcej kupuje Mąż). Serdeczności...
OdpowiedzUsuńJa mam podobnie. Kocham wszystko, co kwitnie i nigdy nie potrafię określić jakie gatunki są na pierwszym miejscu. Róża, piwonia czy hortensje, liliowce, bo wszystkie są piękne. Twoje hortensje są zjawiskowe. Kwiatostany ogromne. Ja też mam dwie Vanille fraise, ale moje mają mniejsze kwiatostany. U nas też wiało okrutnie, burze z wyładowaniami, ale całe szczęście w naszej miejscowości nie było strat. Taka szkoda, że tyle osób straciło swój dorobek, a nawet życie. Życzę Ci zdrowia i spokoju:):):)
OdpowiedzUsuńNasz działka znajduje się pod Legionowem więc nie mogę tak jak Ty codziennie przyglądać się roślinkom. Ale już intensywnie marzę o chwili kiedy tam pojadę...
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie Celu - jak zwykle :-))
Celu, ja podobnie jak Ty za królowe uważam te kwiatki, które aktualnie kwitną. Piękna jest ta Twoja hortensja bukietowa. U nas na południu choć wiatry są bardzo częste, tym razem nie były tak gwałtowne i nie wyrządziły żadnych strat. Pozdrawiam :)))
OdpowiedzUsuńWitaj jeszcze lutym Celu.
OdpowiedzUsuńW moim ogrodzie też królują hortensje. Już czekam na ich kwiaty.
A Twoje piękne
Pozdrawiam nadzieją na lepsze, bezpieczniejsze jutro
Wspaniale prezentuje się Vanille Fraise na Twojej rabacie, zwłaszcza w takiej oryginalnej kompozycji z trawą. Ja też bacznie obserwuję, co wyłazi już spod ziemi... tęsknię za wiosną, za kolorem i ruchem w ogrodzie:) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńTaki ogród to moje marzenie :)
OdpowiedzUsuńMamy działkę, uwielbiamy na niej być, ale póki co sama trawa, Marzę by w przyszłość mieć taki ogród jak Twój
OdpowiedzUsuńKocham hortensje bukietowe... A wichury.. Kochana w tym roku tak zliczając te wszystkie wichurki i trąby jakie u nas przeszły, to 14 dni my prądu nie mieliśmy... Było strasznie... Wszystko się zatrzymało... Trzymaj się
OdpowiedzUsuńPrzepiękne hortensje, zwłaszcza że to kwiaty, które tak długo kwitną :)
OdpowiedzUsuńKocham wszystkie kwiaty. Zawsze się mówi, że róże to królowe kwiatów. Ja uważam, że królowe muszą być odporne na wszystko. Niestety róże chorują. Moją królową jest piwonia, a księżniczką hortensja. Hortensja jest niewymagająca i długo kwitnie. Mam masę hortensji (dosłownie, nawet w lesie), a Twoje są niesamowite. Pięknie je połączyłaś z trawą i z innymi krzewami. Ślicznie się prezentują i urocze ich kolory. U mnie Vanilla prowadzona jest w drzewko. Już nie mogę się doczekać takich kolorów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplutko i dziękuję, że mnie pamiętałaś:) Pa
Uwielbiam tą hortensję. Niesamowita do zimowego suchego bukietu.
OdpowiedzUsuń