Witam Was w tę pochmurną pogodę i zapraszam do części przedogródkowej.
Wejście do przedogródka powinno być szczególnie ładnie i porządnie zaprojektowane, czyli powinno wymagać od nas jak najmniejszego nakładu pracy i sprawiać miłe pierwsze wrażenie po wejściu na posesję. Na ogół pojemniki na śmieci znajdują się przy bramie, czy furtce do domu, bo stąd mamy najbliżej, żeby wygodnie je wystawić na ulicę. Dzisiaj więc o takim miejscu, które wygospodarowałam na śmieciowe pojemniki. Postanowiłam nie budować żadnej pergoli czy daszków, ale po prostu je ukryć przed wzrokiem, z trzech stron zasłaniając je zasłoną z roślin. Ponieważ mieszkamy we dwoje, śmieci nie mamy za dużo, staramy się kupować jak najmniej, w dodatku staramy się je tak zgniatać, żeby zajmowały jak najmniej miejsca.
Mamy pięć pojemników, na zewnątrz stoją dwa: na odpady zmieszane i plastiki, które zbierane są co dwa tygodnie. W garażu są mniejsze pojemniki na makulaturę i szkło, takich śmieci też "produkujemy" bardzo mało, zbierane są raz na miesiąc. Odpady z ogrodu pakujemy w specjalne brązowe worki i wynosimy je od razu na ulicę. Moim zwyczajem pokazuję jak powstawał ten śmieciowy zakątek, a za kilka lat ten post będzie miłym wspomnieniem, jakie to wszystko było kiedyś małe. Posadziłam smaragdy, które bardzo lubię i się tego nie wstydzę, ale u mnie nie rosną same, zawsze mają towarzystwo, które z każdym rokiem wygląda ładniej na ich tle. Towarzyszą im tuje aureospikata, hortensja, trawa i grujecznik pod płotem. W tym roku gościnnie zaglądają tu nasturcje od sąsiadki i kącik wygląda pięknie.