Nie mam konta na FB i nie prowadzę żadnej sprzedaży.

środa, 30 grudnia 2020

Idź już sobie...

 


Niech nadchodzący rok
 będzie dla nas wszystkich
 lepszy, zdrowszy, mądrzejszy i piękniejszy.
Oby spełnił pokładane w nim nadzieje
 i przyniósł nam dużo radości.

wtorek, 22 grudnia 2020

A nadzieja znów wstąpi w nas

 



Kochani moi goście!
Normalności i spokoju,
Nadziei Wam życzę, dużo miłości , 
radości z bycia razem, 
nawet jeśli  jest to tylko obecność wirtualna, 
przecież wszystko wróci do normy,
wkrótce  będzie normalniej.

wtorek, 15 grudnia 2020

Bezcenny czas ...



z dziećmi i wnukami, który szybko minął i uprzyjemnił nam odliczanie dni do Świąt. Zaczęło się od Mikołajek, dzieci   dostały m. in. zestaw literek, bo Ida już coraz częściej sama  czyta, a dzięki literkom może utrwalić ich  znajomość. Nauczanie zdalne, sami wiecie, jak ciężkie jest dla uczniów i nauczycieli. Na razie popisywał się Janek i oberwał burę od starszej siostry za psucie wyrazów i nieprawidłowe przyklejanie literek, mieliśmy zabawę

środa, 9 grudnia 2020

Grudniowe roślinki

 


Kochani, święta coraz bliżej, robi się nastrojowo i   klimatycznie. Na razie nie robię żadnych bożonarodzeniowych ozdób, a nastawiłam się na kwitnące roślinki. Najbardziej popularną roślinką, oczywiście obok choinki, bo to ona jest królową Bożego Narodzenia jest poinsecja, czyli gwiazda betlejemska lub wilczomlecz piękny. Główną ozdobą rośliny są liście rosnące tuż pod kwiatostanami, czyli przykwiatki, to właśnie one tak pięknie się przebarwiają. Same kwiatostany są niepozorne. W mieszkaniu wymaga jasnego i ciepłego stanowiska oraz wilgotnego torfowego podłoża. Nie można jej przelać ani przesuszyć. 

piątek, 4 grudnia 2020

Trzecia wersja krzesła



Zaczęła się zima i bardzo brakuje mi pracy w ogrodzie, szukam zajęcia dla rąk i coraz częściej wędruję po domu w poszukiwaniu rzeczy do przerobienia, przemalowania lub naprawienia. Ktoś kiedyś nazwał taki stan ADHD rąk i miał rację. Ta potrzeba zajęcia kończy się powodzeniem,  gdy natknę się na kolejną ofiarę. 
Tym razem padło na stare krzesło, które odziedziczyliśmy po właścicielu  naszego  poprzedniego domu. Już je kiedyś pokazywałam, kiedy je obiłam tkaniną niebieską toile de Jouy (czyt. tual de żui). Niestety nie mogę odnaleźć w archiwach Google zdjęcia, ale jest tutaj  

piątek, 27 listopada 2020

Kradziejstwo?

Mojego bloga Bibelotekę prowadzę już siódmy rok, nie zależało mi na ilości gości i liczbie wyświetleń, przede wszystkim liczyłam na znalezienie przyjaciół, ludzi,  z którymi mogę się dzielić smutkami i radościami.  Jest to też  pamiątka- zapis kolejnych lat i z każdym rokiem dzielenie się z Wami moimi sprawami i korespondencja z Wami sprawiają mi coraz większą przyjemność. Po trzecie jest to sposób na wyrażenie siebie poprzez moją skromną działalność rękodzielniczą, która daje mi mnóstwo satysfakcji, ona po prostu nadaje sens moim dniom...Dzięki moim licznym pasjom mam siłę do pokonywania trudności i przezwyciężania mentalnych barier. Dzięki nim udowadniam, że emerytura to nie jest czas narzekania i założonych rąk, ale czas  poszukiwań  nowego twórczego życia i odkrywania kolejnych fascynacji.

Zabolało mnie, gdy zobaczyłam inną Bibelotekę , gdyż  ktoś wykorzystał moją nazwę i moją dotychczasową pracę w innych celach...

wtorek, 24 listopada 2020

Guillaume Musso i dary jesieni

 

Jeszcze tak niedawno cieszyła    mnie ta piękna złota pora roku, a tymczasem ponurość wkroczyła  brutalnie w nasze ogrody i dusze. Mimo tych nieprzyjemności, a może właśnie dlatego trzeba tym bardziej ja sobie umilić. Wokół domu  rozstawiłam kilka  dyń, cukinie i bakłażany z własnego ogródka, żeby choć na chwilę wzrok mógł się zatrzymać na kolorowych elementach.

niedziela, 15 listopada 2020

Delfty i hortensja

Taką ciepłą i piękną jesień mamy dzisiaj, mam na myśli pogodową, a nie to co dzieje się wokół nas. Dzisiaj kolejne miejsce w moim domku, które często ulega zmianom, wkrótce zagości tu kolor różowy, a na razie w oczekiwaniu na Boże Narodzenie  rządzi kobaltowy fajans z Delft.  Kilka razy pisałam już o moim zachwycie  tym rodzajem zastawy stołowej . Jeszcze nie przeszła mi ta fascynacja i zawsze na widok ceramiki blue & white szybciej bije mi serce. Takie wystawki są bardzo popularne w Holandii, bo to wzornictwo i kolory są   symbolem tego miasta i kraju.   Delfts blauw  to fajans, który powstawał  w Delft na wzór wyrobów chińskich, z czasem wprowadzono  w tej ceramice swojskie motywy wiatraków, scenek rodzajowych, statków, a wszystkie motywy łączył delficki błękit  kobaltowy

U nas do pewnego czasu ogromną popularnością cieszyły się fajansowe wyroby z Włocławka, dzisiaj po tej fabryce nie został nawet ślad. Na szczęście ciągle aktywnie działa Bolesławiec, wyroby są dostępne i nadal budzą zachwyt.


sobota, 31 października 2020

Spacerkiem

po moim młodym ogrodzie zaledwie kilka dni temu.  Jesień w tym roku jest piękniejsza od poprzedniej, dzięki częstym opadom deszczu roślinki wyglądają świeżo i zdrowo, nawet dorodnie. W moim ogrodzie jest kolorowo, może nawet bardziej niż latem.  Brakuje jeszcze kilku wysokich drzew, ale mam nadzieję, że szybko urosną i proporcje w ogrodzie się wyrównają. Zapraszam.

 

 

środa, 21 października 2020

Półka

dość nietypowa, plastikowa i tak  złota, że kłuła w oczy,  taki koszmarek, który nieopatrznie wpadł   w te moje oczy, chyba właśnie przez tą ohydną złocistość tam wpadł. Nie muszę dodawać, że było to kilka lat temu, kiedy jeszcze buszowanie w bazarowych starociowych pudłach dostarczało mi mnóstwa adrenaliny, zwłaszcza kiedy wypatrzyłam coś takiego, czego w sklepie nie można było kupić. Zdarzało się tak właśnie, że po przyjściu do domu wybuchałam śmiechem, że takie szkaradzieństwo zakupiłam. Na szczęście czas ten minął bezpowrotnie, a z półeczką trzeba było "coś zrobić", żeby nie zaśmiecała Planety, a służyła w domu, bo przecież miejsca na  ścianach trochę mam. 
Pomalowałam półeczkę na biało,  przetarłam, dodałam drewnianą półeczkę i porządne uchwyty do powieszenia i można było półeczkę wykorzystać do aranżacji bibelotów
      

wtorek, 13 października 2020

Śmieciowy zakątek.

Witam Was w tę pochmurną pogodę i zapraszam do części przedogródkowej.

Wejście do przedogródka  powinno być szczególnie ładnie i porządnie zaprojektowane, czyli powinno wymagać od nas jak najmniejszego nakładu pracy i sprawiać miłe pierwsze wrażenie po wejściu na posesję. Na ogół pojemniki na śmieci  znajdują się przy bramie, czy furtce  do domu, bo stąd mamy najbliżej, żeby wygodnie je wystawić na ulicę. Dzisiaj więc o takim miejscu, które wygospodarowałam na śmieciowe pojemniki. Postanowiłam nie budować żadnej pergoli czy daszków, ale  po prostu je ukryć przed wzrokiem, z trzech stron  zasłaniając je  zasłoną z roślin. Ponieważ mieszkamy we dwoje, śmieci nie mamy za dużo, staramy się kupować jak najmniej, w dodatku staramy się je tak zgniatać, żeby zajmowały jak najmniej miejsca. 

Mamy pięć pojemników, na zewnątrz stoją dwa: na odpady zmieszane i plastiki, które zbierane są co dwa tygodnie. W garażu są mniejsze pojemniki na makulaturę i szkło, takich śmieci też "produkujemy" bardzo mało, zbierane są raz na miesiąc. Odpady z ogrodu pakujemy w specjalne brązowe worki i wynosimy je od razu na ulicę. Moim zwyczajem pokazuję jak powstawał ten śmieciowy zakątek, a za kilka lat ten post będzie miłym wspomnieniem, jakie to wszystko było kiedyś  małe. Posadziłam  smaragdy, które bardzo lubię i się tego nie wstydzę, ale u mnie nie rosną same, zawsze mają towarzystwo, które z każdym rokiem wygląda ładniej na ich tle. Towarzyszą im tuje aureospikata, hortensja, trawa  i grujecznik pod płotem. W tym roku gościnnie zaglądają tu nasturcje od sąsiadki i kącik wygląda pięknie.





piątek, 2 października 2020

Witają jesień...

Od przeprowadzki na wieś jesień stała się moją ulubioną porą roku, obok lata i wiosny, oczywiście. Jestem spod znaku Panny, urodziłam się na przełomie lata  i jesieni, dlatego piękno jesieni doceniam coraz bardziej z wiekiem.  To, co potrafi wyczarować w naszych ogrodach zachwyca mnie z każdym rokiem, bo zaskakuje ilością roślin kwitnących. Jesiennych gatunków jest mnóstwo i mój post powinien Was przekonać, że nawet teraz ogród może być bardzo różnorodny. Jeśli wasz ogród robi się smutny, to z moich  propozycji można wybrać te, które Was zachwycą i będą cieszyć oczy przynajmniej do połowy października.

Anemony, czyli zawilce japońskie osiągają apogeum kwitnienia na przełomie pór roku.



czwartek, 17 września 2020

Patchwork, gladiole i słów kilka o nowym bloggerze

Gladiole, czyli mieczyki zakwitły w tym roku niesamowicie, po raz pierwszy nie żałowałam, ze musiałam je wykopać jesienią i w czerwcu posadzić na nowym miejscu. Chociaż robię to od kilku lat, w tym roku mieczyki dały taki popis i tak wybujały, że musiałam je podpierać, żeby się nie połamały. Patrząc na nie postanowiłam w następnym roku zaopatrzyć się w dalie, za jednym zamachem będę miała i dalie i gladiole. Najładniej wyglądały jednak w wazonie. Wartością dodaną było to, że  pięknie kwitnące mieczyki miały kolor powtarzający się w powstałym już dość dawno quilcie. Dzisiaj więc pokazuję je razem.

czwartek, 10 września 2020

Kilka roślin z żżż...

czyli 4 roślinki: żylistek, ostróżki, jeżówki, żurawki, a nawet 2 warzywka. Tak się składa, że niektóre  właśnie  kwitną, a niektóre odeszły już w zapomnienie. To trochę dziwna systematyka jak na rośliny, żeby pokazywać je w zależności od alfabetu, ale niech będzie trochę inaczej. Wszystkie mają cechę wspólną, bardzo lubią je owady, stwierdzam, że chyba mam coś wspólnego z owadami, bo  mnie też te miododajne śliczności zachwycają.
Żylistki to jeszcze nie dość popularne krzewy w naszych ogrodach, ale ja już wiem, że w następnym roku pokuszę się o Strawberry Fields. Dzisiaj o żylistku  Pink Pom Pom- to krzew mieszańcowy kwitnący białymi  kwiatami, na zewnątrz koloru różowego. Zagościł u mnie po raz pierwszy, a jest mrozoodporny, lubi stanowiska słoneczne i półcieniste, ale osłonięte od wiatru. Preferuje glebę obojętną, rośnie szybko, rocznie przyrasta około 25cm. Właśnie takie rośliny lubię, raz posadzone kwitną długo, wystarczy je przycinać, żeby rosły zdrowo i bujnie.

wtorek, 1 września 2020

Woda to krew Ziemi

- powiedziała pewnego dnia  nasza wnuczka Ida. Tyle świadomości w naszej kochanej prawie sześcioletniej dziewczynce.  Bardzo byliśmy z niej  dumni, bo staramy się żyć ekologicznie i  przywiązujemy ogromną wagę do oszczędzania wody. 

 Jestem ciekawa, czy zwracacie uwagę na alarmujące wieści o tym, że w naszym kraju mamy zdecydowanie za mało wody. Wszystkie programy ogrodnicze w telewizji, zwłaszcza p. Maja Popielarska  podkreśla znaczenie  deszczówki. Zwróciliśmy i my. Pod każdą rynnę ustawiliśmy pojemniki, które łapią deszczówkę. Jak na sporą powierzchnię dachu mamy tylko trzy odpływy z rynien, ale i to wystarcza. Chodzi nie tyle o oszczędności pieniężne, ale oszczędność wody jako surowca, którego w Polsce brakuje. Poza tym dla roślin to samo zdrowie.  Nasze podrynnowe  pojemniki dają nam w sumie 240+240+120= 600 litrów deszczówki. Może nie jest to oszałamiająca ilość, ale przy ostatnich deszczach napełniały się bardzo szybko, cała woda jest już przelana do oczka, a pojemniki czekają na następną porcję deszczu.

sobota, 22 sierpnia 2020

Róże... i ja

Zaglądam na blogi naszych blogowych koleżanek, a tam piękne róże, praktycznie nie ma ogrodów bez róż. Zaglądam do ogródków moich sąsiadek i widzę pięknie kwitnące krzewy róż, może i ja się skuszę? Dlaczego  nie? Przy moim upodobaniu do ogrodów japońskich  raczej róże nie pasują. Mija czas, zaglądam do sąsiadek i coraz bardziej róże mi się podobają. Mam taki  fragment z wystawą południową, bardzo nasłoneczniony i na razie dość pusty, po ziemi rozpełzają  się długie pędy dyni.  Nie posadzę tu ani różaneczników, ani  klonów palmowych, bo na takiej patelni się usmażą, a postanowiłam nie zmarnować już ani jednej roślinki.  Wzdłuż płotu posadziłam tuje smaragdy, które bardzo lubię, ale nie pojedynczy rząd, dodałam jeszcze rząd innych zimozielonych i pozostało mi sporo miejsca. Gdyby tak zrobić rabatę tematyczną?   Z różami? Miejsce jest idealne na różankę, bo róże słońce kochają. Zaczęłam szperać w internecie i czytać... zaskoczyło mnie to, że wcale nie potrzebują gleby zasadowej, że bywają zupełnie odporne.
Żadnego pojęcia o sadzeniu róż nie miałam, w poprzednim ogrodzie miałam jedną, o którą wcale nie dbałam (w przeciwieństwie do Małego Księcia) Każdej wiosny zaskakiwała mnie swoją obecnością, bo nagle pojawiała się wśród brabantów i kosodrzewin. Może więc i w nowym ogrodzie coś  z różanych nasadzeń mi się uda? Miałam spis róż od Łucji ( https://czarownyswiat.blogspot.com/ ), zajrzałam też do Oli z Zielonego zakątka.

 

czwartek, 13 sierpnia 2020

L jak lilie i liatry

Dobrze, że chociaż pogoda nas dopieszcza i można odetchnąć prawdziwym gorącym powietrzem, skoro  upalne lato nad akwenami pozostaje nadal tylko wspomnieniem. Nie mam na tyle odwagi, by pojechać dokądkolwiek, realne są sklepy spożywcze i ogrodnicze.   

Lilie przesadziłam w zeszłym roku na słoneczne miejsce, wyrosły ogromne. Pierwsza pojawiła się pomarańczowa, potem bordowa, w końcu różowa i biała, a teraz pora ich   kwitnienie się kończy i pozostaje czekać cały rok na ponowne kwiaty, szkoda że nie można zatrzymać  zapachu 

 

niedziela, 2 sierpnia 2020

Jest warzywnik, są własne warzywa

Kochani, dziękuję Wam za miłe słowa o naszym oczku wodnym, warto było...
Coraz mniej piszę o bibelotach, bo tematyka ogrodowa zdominowała mój blog, wykorzystuję czas na cieszenie się ogrodem i nie wiem, kiedy wrócę do tematów wnętrzarskich.
Dzisiaj chwalę się letnią obfitością warzyw  i przepisem na sałatkę. Dynia, której pędy rozpełzły się po jedynej wolnej przestrzeni  osiągnęła ogromne rozmiary. Jest to odmiana Bambino, której skórka robi się twardsza, im dłużej pozwalamy jej rosnąć.
Warzywnik z każdym rokiem się rozrasta, mamy dwie skrzynie, w jednej  rosną ogórki, w drugiej  pory, selery,  jako poplon po sałacie rukola. Posadziłam też pomidorki koktajlowe  ale to jedyne roślinki, które chyba się nie udały. Wokół skrzyń rośnie fasola, a dalej  już po stronie roślin ozdobnych posadziłam też rukolę, bakłażany i buraczki, które pięknie wyglądają razem z czerwoną trawą Red baron, tworzą  bardzo udany duet.
Ogórki lądują w słoikach. Żółte  cukinie jemy już od miesiąca, a zielone dopiero mają kwiaty. A przy kwiatach dyniowatych ciągle brzęczą owady, pszczoły ledwo mogą ulecieć takie ilości pyłku mają na sobie. Mieszkam w strefie zagrożenia zgnilcem amerykańskim i widok każdej pszczoły to miód na moje serce.


niedziela, 26 lipca 2020

Oczko wodne

w nowym ogrodzie musiało powstać. To nie jest nasza odpowiedź na pomysły PAD-a, bo  mieliśmy już oczko w poprzednim ogrodzie. Pomysł zrodził się z głębokiego przekonania, że chcemy mieć więcej własnej wody na własnym poletku, tak naprawdę to oczko jest dziełem mojego M. Woda działa  świetnie na mikroklimat, ułatwia życie małym zwierzątkom, bo przecież mieszkamy wśród pól i lasów, tworzy wspaniałą aurę wokół nas. Przymknijcie oczy na pewne niedoróbki, ale tak się cieszę oczkiem, że musiałam Wam je pokazać natychmiast.
Pisałam niedawno o podwyższonej rabacie, oczko jest nią otoczone w trzech czwartych. Tutaj rosną liliowce, trawy, rumianki i jeżówki, a z tyłu irysy. Teraz króluje fioletowa liatra.
Wykorzystaliśmy biały gruby podkład i EPDM folię, która bardziej przypomina gumę niż folię. Brzegi oczka podnieśliśmy i wzmocniliśmy pustakami, więc jest stabilnie i bezpiecznie. Na razie mamy trzy rybki, które przewieźliśmy z leśnej działki brata, (dziękujemy, Zygmunt). Złowienie trzech rybek ze stawu, który ma już własny ekosystem było dość trudnym zadaniem, trwało dwie godziny... Oswajanie się rybek w nowym środowisku trwa nadal, są płochliwe, ale to dobrze, bo nasz ogród odwiedzają koty, a i większe drapieżniki  też tu zaglądają.

wtorek, 14 lipca 2020

Ogrodowe kompozycje

Dzisiaj o kolejnych roślinach, a właściwie o ich łączeniach. Zmienność pór roku daje nam możliwość podziwiania ogrodu w różnych konstelacjach. Teraz przyszła pora wzrastania  traw, najbardziej lubię rozplenicę japońską , tzw.  piórkówkę.  W zeszłym roku jedną z nich podsadziłam rumiankami,  do drugiej dodałam białe jeżówki, obie kompozycje wyglądają pięknie. Wysunęły się teraz na pierwszy plan, zasłaniając przekwitające liliowce. 
Każdy z nas ma swój pomysł na sadzenie bylin, ciekawa jestem, czy macie swoje ulubione kompozycje, czyli co z czym , a może idziecie na żywioł?
Zachwycają mnie kwiaty kwitnące na biało, nie rozumiem, dlaczego dopiero w nowym ogrodzie mam takie byliny. Może zabrakło mi miejsca, a przede wszystkim serca do nowych nasadzeń? Odkrywam całe mnóstwo nowości bylinowych i próbuję je łączyć, żeby w każdej chwili coś ciekawego przyciągało wzrok


niedziela, 5 lipca 2020

Liliowce

Początek lata to kwitnienie liliowców. Dwie odmiany mam jeszcze z poprzedniego ogrodu, ale w nowym posadziłam je z trawą i dokupiłam nowe. To grupa roślin długowiecznych o ogromnej ilości odmian, prawdopodobnie jest ich około 30 tysięcy!!! i ciągle powstają nowe. Prawdziwy zawrót głowy. Roślinki nie wymagają pracy,  ich liście wyglądają atrakcyjnie przez większość roku i przed kwitnieniem można je pomylić z trawami.
Te rośliny wiążą się z małym smuteczkiem, bo każdego dnia usuwam przekwitłe  kwiatki. Z jednej strony ta czynność każe mi się zastanowić nad przemijaniem, ale z drugiej daje nadzieję, że następnego dnia pojawi się kolejny kwiatek, po prostu samo życie. A potem nie pojawia się już żaden kwiatek i na kolejne trzeba poczekać do następnego roku. Nie wiem, czy liliowce budzą w Was podobne odczucia?
Pierwsza pojawia się lekko pomarańczowa odmiana, potem całkowicie żółta i dwie nowości o bordowym i różowawym kolorze.

piątek, 19 czerwca 2020

Komoda z lwami Lannisterów

Kochani!
Kilka lat temu w klamociarni spotkaliśmy taką wieeeelką komodę. Początkowo przeraziłam się jej gabarytów, ale gdy podeszłam bliżej i zobaczyłam drzwiczki, długo nie musiałam się zastanawiać. Na drzwiczkach były wyrzeźbione lwy, najprawdziwsze  lwy Lannisterów. Byłam w trakcie czytania IV części Gry o tron   i zafascynowana całą sagą R.R. Martina. Decyzja więc zapadła, mimo obaw, gdzie wstawić taki potężny toporny mebel. Wiecie jak polakierowane są meble niemieckie, czy holenderskie, nie podobają mi się w takim wydaniu... W takim jak niżej to zupełnie inna sprawa... 

czwartek, 11 czerwca 2020

O pracach ogrodowych, irysach i innych...

Dziękuję Wam  za miłe komentarze, które czytam, ale nie mam kiedy na nie odpowiedzieć, sami rozumiecie jak to jest.  Coraz częściej piszę o ogrodzie, bo  spędzam w nim każdą chwilę, a pracy  przede mną  ciągle dużo.
Tej wiosny w końcu zmobilizowaliśmy się do posiania trawy, a teraz pełni niepokoju obserwujemy jak rośnie, robiliśmy to pierwszy raz więc co do efektu mieliśmy spore obawy. Pracy było bardzo dużo, więc wykorzystaliśmy  pomoc dzieci. Najwięcej pracy wykonał mój M. ale jaka teraz jest satysfakcja!!! Trzeba było zdjąć przekopaną jesienią ziemię, rozłożyć siatkę przeciw kretom, zmieszać naszą ziemię  z przywiezioną i ją rozsypać, a potem ubić walcem. Po posianiu trawy, a wzięliśmy reklamowaną rozmnażającą się samodzielnie :)) musieliśmy ją przykryć kolejną warstwą ziemi i znowu ubić walcem. A potem to tylko podlewać, podlewać i podlewać... teraz robią to za nas deszcze, idealnie  zgraliśmy się z pogodą. Na szczęście tak mocno rozbudowałam rabaty, że trawy jest niedużo, poszło ok. dwustu worków ziemi + nasza ziemia.  A  ograniczyłam  z zapasem, żeby mi wystarczyło miejsca na kolejne roślinne  zachciewajki. Trawa na szczęście rośnie i cieszy, że rośnie i że nie jest jej za dużo. To jest takie fascynujące w ogrodzie,że  z kawałka gołej ziemi można wyczarować coś, co nas zachwyci.  Zapowiada się Irlandia, he he he..


piątek, 5 czerwca 2020

Zielone kołderki, czyli okrywowe...

lub zadarniające. Posadź i zapomnij- tak mogę o nich powiedzieć. Niepozorne, malutkie a pomagają w zasłanianiu miejsc pomiędzy dużymi roślinami. Dają mi czas na zastanowienie się, bo wykorzystuję je na zakrycie takich partii rabat, na które jeszcze nie mam pomysłu, albo pomysł czeka na realizację, a w ogrodniczych nie ma akurat  roślin, które chcę kupić. Mój ogród dopiero powstaje,  więc miejsca mam jeszcze trochę do zagospodarowania. 
Każde puste miejsce obsadzam okrywowymi, nie tylko chronią glebę przed przegrzaniem, chociaż tej wiosny o to trudno, przed erozją i utratą wilgoci, ograniczają rozwój chwastów, mogą też być pięknym  obramowaniem dla rabaty. Po przekwitnięciu nie ścinam, tylko dzielę na pół i przesadzam w inne miejsce

Niezapominajki  rozrosły się bardzo, tworzą niebieski dywan, a jeszcze w zeszłym roku ich tu nie było.

niedziela, 24 maja 2020

Co to za maj?

Czy u Was też maj był  i jest taki zimny? U nas było potwornie sucho, potem koszmarnie mroźno, padły dwa grujeczniki,, które po raz drugi wypuściły listki. Poległy świeżo posadzone warzywka, przymroziło moją piękną lewizję, a nawet winogron. Mam nadzieję, że się odrodzą... Mimo wiatru, który wieje z ogromną mocą i to z każdej strony. Jeśli dodać do tego inwazję mszyc i mrówek, które są zawsze razem to maj z najpiękniejszego miesiąca stał się takim sobie niewdzięcznikiem.:(
Na szczęście nie brak w moim ogródku takich żelaznych roślinek, które nie poddały się żadnemu wrogowi. Orliki nie wymagają wiele, trochę ziemi, wody, a rozkwitają w każdym miejscu, podejrzewam nawet, że trudno im będzie wkrótce wytłumaczyć, że jest ich za dużo. Mam orliki w  trzech  kolorach, a na pewno skuszę się na więcej.

środa, 6 maja 2020

Kolory majowych piękności.

Nie wiadomo kiedy minął kwiecień, pozostało wspomnienie kwitnących jabłoni i grusz. W ogrodzie wszystko budzi się z zimowego marazmu, bo u nas wreszcie  spadł długo oczekiwany  deszcz. Podejrzewam, że wkrótce zaczniemy narzekać na taką chłodną pogodę, ale uświadomiłam sobie, że do tej pory w dzień świeciło słońce, ale noce były paskudnie mroźne i kilka roślin ucierpiało. Na szczęście geny ogrodnika uczą mnie pokory każdego dnia...


niedziela, 19 kwietnia 2020

Skansen w Sierpcu

Bardzo rzadko oglądam tzw. telewizję publiczną, bo jest mi z nią bardzo nie po drodze, ale dzisiaj wyjątkowo post mi się ułożył  z  Jedynką TVP  w tle. Obejrzałam niedzielny serial o rodzinie Winnych i rozpoznałam w nim autentyczne piękne wnętrza dworu  Jarosława i Anny Iwaszkiewiczów  - Stawisko, o którym pisałam  tutaj /klik/
Dzisiejsza 77 rocznica powstania w getcie,  i autentyczne zaangażowanie Anny Iwaszkiewicz w pomoc uwięzionym za murami getta, którą ukazują twórcy serialu ) wpisują się w ten post.
Chcę Wam  teraz pokazać inne miejsce,  w którym kręcono "Stulecie Winnych" i kilka innych polskich filmów. Odkryłam je zupełnie przypadkowo i mam  nadzieję, że zechcecie się tam wybrać po odzyskaniu wolności od zarazy.
Odwiedziłam skansen w Sierpcu i to w nim znalazłam dom, który "gra" w serialu siedzibę rodziny Winnych w Brwinowie. Zobaczylam  to muzeum  zimą, więc straciłam możliwość podziwiania  wsi w letniej krasie ze zwierzętami wokół zagród, przydomowymi ogródkami, które oddają atmosferę tętniącej życiem wsi. W dodatku zwiedzałam je w poniedziałek   i nie mogłam wejść do wnętrz, czego najbardziej żałuję, ale cóż, chociaż tyle mogę Wam pokazać. Kiedyś tam powrócę.
W Muzeum Wsi Mazowieckiej, które  powstało w latach 70-tych na 60 ha byłego majątku szlacheckiego. odtworzono w najdrobniejszych szczegółach mazowiecką  prowincję sprzed stu lat. Na ekspozycję pouwłaszczeniowej wsi rzędowej składa się 11  zagród chłopskich z przełomu XIX i XX ww , dwa dwory, kościół, kuźnia i karczma.


wtorek, 7 kwietnia 2020

Zrób sobie jajo- DIY



czyli   9 sposobów na  ozdabianie jajek wielkanocnych . W tym roku nie mam czasu na zrobienie nowych jaj ani dekoracji wielkanocnych i myślałam nawet o tym, żeby w ogóle nie dekorować domu, bo jak wieszać jajka, gdy okna niepomyte? Na szczęście wczoraj ostro wzięłam się do sprzątania i tyle energii we mnie wstąpiło, że nawet nowy post skleciłam. Dlaczego przez paskudę mamy tracić tyle radości? Dla naszych wnuków mają być normalne ŚWIĘTA, jak każdego roku. Postanowione!!!
Zrobiłam przegląd jaj, które robiłam od kilku lat. Tych wytworków i dekoracji wielkanocnych mam mnóstwo, aż sama sie dziwię... skąd miałam tyle chęci i cierpliwości? Wszystkie jajka wykonałam samodzielnie. Wiem, że jest już trochę późno na takie zabawy, ale może w nagłym przypływie weny twórczej skorzystacie z pomysłów?  Przy niektórych zdjęciach podaję DIY-  czyli jak je  wykonać. 
1. Decoupage- brzmi pięknie, a to zwykłe bardzo dokładnie  wycięte wzorki  z papierowych serwetek, naklejone na jajka styropianowe, bądź gęsie, a potem lakierowane i lakierowane...aż do osiągnięcia idealnej gładkości.
 

środa, 1 kwietnia 2020

Codzienność...

E-słoneczko już wstało-  rankiem obwieszcza całemu domowi nasz wnuczek Janek i wstaje. Ma dwa i pół roku, wszystkie rzeczowniki  mają przedrostek e-, to chyba znak czasów.:)) I tak  idziemy do e-ogrodu, jemy e-zupkę, a idziemy spać kiedy jest e-ciemno.
Już trzeci tydzień są z nami dzieci, czyli jest nas sześcioro, przyzwyczailiśmy się, każdy ma swoje miejsce i czekamy na Święta. Zaprosiliśmy dzieci, bo  żyjąc na obrzeżach wielkiego miasta mamy tu spokój i  możliwe są spacery, co dla dzieci jest błogosławieństwem. Zresztą sami zobaczcie.

niedziela, 15 marca 2020

Ibuki w Janowicach

 Kochani!
Nikomu się chyba nie śnił koszmarny scenariusz tegorocznej wiosny.  Nie mam siły, żeby pisać o tym maleńkim paskudztwie, które sparaliżowało  całą Europę... Dlatego zabieram Was dzisiaj w piękne miejsce, mam nadzieję, że pomoże Wam się oderwać od codzienności. ..
Kocham ogrody japońskie. Pokazywałam Wam już ogród japoński w Jarkowie w Kotlinie Kłodzkiej /klik/i dwa ogrody japońskie  w Goczałkowicac/klik/ i   Pisarzowicach /klik/. Oprócz tych dwóch blisko Bielska- Białej jest jeszcze jeden, najbardziej tajemniczy i chyba   najmniej znany... Zdjęcia pochodzą z maja zeszłego roku, kiedy to w poszukiwaniu inspiracji zrobiłam sobie wycieczkę po "trójkącie " japońskich ogrodów.
Mam na myśli ogród japoński założony przez p. Mariusza Foldę- Ibuki w Janowicach. Niczego nie ujmuję poprzednim ogrodom, bo są piękne, każdy w trochę innym klimacie, ale to ten ogród jest najbliższy moim wyobrażeniom.  Dużą jego część zajmuje ogród żwirowy, starannie zaprojektowany i grabiony z wysepkami z kamienia otoczonego mchem. Staw z mostkiem i ogród spacerowy, w którym bogactwo kolorów i form zachwyca. Z każdej strony wygląda inaczej, można go obejść kilka razy i za każdym razem dostrzec inną konfigurację elementów składowych. Można go obejść kilkadziesiąt razy a zachwyt będzie jeszcze większy.
Wiem, że nie wszyscy lubią japońskie ogrody, niektórym przeszkadza pustka, ale tutaj pustki nie ma. Taki pusty ogród z dominacją żwiru to ogród zen, który służy do kontemplacji, nie ma w nim roślinności, aby nie rozpraszała myśli.
Kiedy oglądałam ten ogród w Mai w ogrodzie wydawał się o wiele większy, co prawda  minęło kilka lat od edycji tego programu. Roślinność bardzo się rozrosła i to ona wysunęła się  na pierwszy plan. Miałam wrażenie, że gospodarz trochę stracił kontrolę nad ogrodem, staw zarośnięty rzęsą, trawa nie podcięta, możliwe, że za dużo obowiązków wziął na swoje barki. Ale mimo tych zastrzeżeń ogród bardzo mi się spodobał i nawet taki nieuczesany zrobił na mnie ogromne wrażenie. 
Na pierwszym planie ogród zen, wysypany żwirem, poprzecinany wysepkami z kamieniami. Chronią to miejsce  sosny i wysokie klony palmowe, a zachwycają różnokolorowe różaneczniki. Chodzić można tylko po kamiennych  płytach.  Zwir jest zagrabiony i przypomina fale morskie.


poniedziałek, 2 marca 2020

Ciemierniki- zimowe róże

Odkryłam te piękne rośliny w poprzednim ogrodzie, kiedy zimą  zobaczyłam ich delikatne kwiaty pod śniegową kołderką. Zauroczył mnie ich kształt, kolor i fakt, że zakwitły o takiej  porze roku, gdy wszystkie roślinki drzemią jeszcze w ziemi i boją się wyściubić  spod ziemi, a tu  proszę, cały krzaczek śliczności. Są wytrzymałe i proste w  uprawie, a dostarczają mnóstwa radości. W cieplejszych klimatach kwitną w grudniu i dlatego nazywane są Różami Bożego Narodzenia. Dla mnie są piękniejsze od róż, bo kwitną pierwsze i nie mają kolców. Kwitną od stycznia do kwietnia, a potem widać tylko ich piękne liście. Na razie w moim ogródku kwitnie  tylko jeden krzaczek, ale w dwóch kolorach

środa, 12 lutego 2020

Delfty dla...

Kochani!
Już trzeci tydzień jestem poza domem, mam dużo czasu, który próbuję wykorzystać na blogowanie, ale   pisanie  bloga na komórce wcale nie jest takie proste, jak mi się wydawało.
Przeglądam więc zaczęte posty i próbuję je dokończyć. Okazuje się, że spreparowanie tekstu do już zamieszczonych zdjęć jest zajęciem trudnym, a może to dwutygodniowe resetowanie się tak na mnie działa. Wypoczęłam do tego stopnia, że nie za bardzo pamiętam, czemu ten post miał służyć, czy miałam jakiś na
niego pomysł, czy chciałam tylko pokazać kolejne biało-niebieskie skorupki, tym razem w wersji mini. Wszystkie maleństwa kupiłam w poprzednim życiu, bo w aktualnym zakupy  bardzo ograniczyłam.


środa, 5 lutego 2020

Jeszcze raz

 o łapaczach, bo obiecałam kiedyś napisać o kolejnym pomyśle na wykorzystanie serwetek.  Mam kilka pięknych serwetek od moich blogowych koleżanek, ale wyjmuję je od wielkiego święta, bo szkoda mi takich śliczności  na łapacze. Dotykam je delikatnie i myślę sobie ile pracy kosztowały i myślę z czułością o ich autorkach.
Z serwetek dawno kupionych zrobiłam kolejne łapacze i wykorzystałam  pomysł podpatrzony na Pinterescie. Dokupiłam  kilka bambusowych obręczy,  dobrze naciągnelam serwetki i obcięłam ich nadmiar po złożeniu dwóch części obręczy.  Połączyłam je dość luźno i  kilka tak spreparowanych serwetek  powiesiłam na ścianie.  Bardzo mi się spodobał ten pomysł, bo można tę kompozycję różnie wieszać i za każdym razem uzyskać nowy efekt.



niedziela, 26 stycznia 2020

Historia podwyższonej rabaty

Bardzo dawno nie pisałam o ogrodzie, ani o tym, co udało mi się w ostatnim czasie zrobić. Dzisiaj  więc o rabacie, która zrobiliśmy jesienią ponad rok temu.
Do naszego ogrodu nie można wjechać ciężkim  sprzętem i niestety mamy przez to duuuuużo  więcej pracy.  Każdy większy pojazd  musi się zatrzymać przed płotem od frontu domu i przesypać przez płot ziemię, czy inny materiał  do przedogródka, a potem musimy to przetransportować na tyły domu.
Mam z sąsiadem sporą  różnicę w wysokości  działek, moja jest położona dużo niżej, niż działka sąsiada, ale tę niedogodność zmieniłam na duży plus.  Aby zniwelować tę różnicę,  musiałam przy ogrodzeniu podnieść poziom ziemi, dzięki czemu  powstało ciekawe rozwiązanie, czyli podwyższona rabata. Żeby powstała, trzeba było przewieźć ziemię z przedogródka na tyły domu. Ziemię wozić trzeba było ręcznie przy pomocy taczki, Jak widać na zdjęciu pracowaliśmy na dwie taczki i kilka rąk.  Pracowali synowie, mąż i  najważniejszy pracownik - wnusia.

poniedziałek, 20 stycznia 2020

Królewski Ogród Światła w Wilanowie

A to by się nasz król Sobieski zdziwił, gdyby mógł zobaczyć swój ukochany Wilanów wieczorową porą.   Zobaczyłby wydrę pluskającą się w fontannie  na frontonie jego pałacu, zobaczyłby orszak wielmożów witających go po powrocie z odsieczy wiedeńskiej, swoją ukochaną Marysieńkę w powiększeniu, cuda po prostu, a to wszystko w technice mappingu.  Zdziwiłby się bardzo nasz król, gdyby zobaczył  tłumy ludzi, którzy spacerują po pięknych alejach ustrojonych w światła, alejach pełnych blasku, kolorów  i przepychu.
Wszyscy kierują pierwsze kroki na tyły pałacu, a tam czeka na nas feeria kolorów, drzewka ubrane w światełka, świecące altany i zaczarowane przejścia pomiędzy atrakcjami.
Największą atrakcją jest potężne lustro, przed  którym stale jest kolejka chętnych do zdjęcia. Ono raczej lustro udaje, ale efekt jest ciekawy. Za lustrem na dolnym tarasie rozgwieżdżone fontanny w złocie, srebrze i bieli. Swiatełka migają, zmieniają się w rytm muzyki, słychać piękny walc Dymitra Szostakowicza, a za chwilę dobiegają niepokojące  dźwięki  "Burzy" Vivaldiego. Wszystkie zmysły drgają w takt muzyki, otwiera się słuch i wzrok, żeby chłonąć te wrażenia.


środa, 8 stycznia 2020

Zwierzęta wokół nas

Kochani!
Piękny poranek skłonił nas do długiego spaceru po pobliskim lesie. Słońce świeciło, był lekki wietrzyk, idealna pogoda na kontakt z czystym powietrzem.  Zabrałam więc  aparat z nowym obiektywem i wyruszyliśmy na podglądanie przyrody. Zeby spotkać ciekawe zwierzęta, nie musimy nawet  wchodzić do puszczy, łosie kryją się wśród niewysokich zarośli, pomiędzy łanami uschniętych nawłoci. Ich ślady można łatwo znaleźć na okolicznych polach, bo krążą po nich w poszukiwaniu jadła.
Przedwczoraj już widzieliśmy mamę z jednym małym lub jedną małą. Tym razem liczyliśmy na bliższe spotkanie i rzeczywiście, oto dowód.

//Pinterest widget